Fernando Santos ograł PZPN. Ten pomysł od samego początku był bez sensu

Michał Kiedrowski
Grzegorz Mielcarski zostanie polskim współpracownikiem Fernando Santosa, trenera piłkarskiej reprezentacji Polski. Zamiast trenera i potencjalnego następcy Portugalczyk wybrał "swojego" człowieka - uważa Michał Kiedrowski ze Sport.pl.

Od samego początku pisałem, że pomysł, by przyszyć do Fernando Santosa jakiegoś dobrze rokującego polskiego trenera, dobrze wygląda tylko na pozór. Owszem, wydaje się, że taki trener miałby znakomitą okazję, żeby uczyć się przy renomowanym koledze. Poznałby przy okazji piłkarzy kadry i zasady, jakie w reprezentacji panują. Otrzaskałby się też z przygotowaniami do meczów i ich atmosferą od strony szatni. Jednym słowem same plusy.  

Zobacz wideo

Santos uniknął toksycznej atmosfery w kadrze

Ale z drugiej strony – patrząc na to oczami nowo zatrudnionego szkoleniowca – to w tym dokooptowanym na siłę trenerze z miejsca widziałby zagrożenie. Faceta, który tylko patrzy, żeby zastąpić szefa przy pierwszym potknięciu. Nie muszę pisać, jaką toksyczną atmosferę rodziłaby w kadrze niepewność trenera, czy aby na pewno jego asystent nie podkopuje jego pozycji, by go szybko zastąpić. 

Spain Soccer La Liga Niewyobrażalny scenariusz dla FC Barcelony. "Usunięcie z UEFA. Na stałe"

Oczywiście, można sobie wyobrazić, że i Santos i ten mityczny dobrze rokujący polski trener będę tylko pracować ku chwale polskiej piłki i zapomną o osobistych ambicjach. Można, ale ostatni mundial i atmosfera, w jakiej skończyła tę imprezę reprezentacja Polski, dobitnie sprowadził na ziemię wszystkich, którzy sądzili, że w kadrze liczy się tylko orzełek na piersi. 

Wśród potencjalnych asystentów Santosa wymieniano Łukasza Piszczka, Marka Saganowskiego i Tomasza Kaczmarka. Epopeja z wyborem ciągnie się już dwa miesiące. W końcu Portugalczykowi będzie pomagał Grzegorz Mielcarski. Nazwisko byłego piłkarza reprezentacji Polski, a obecnie komentatora Canal+ pojawiało się już dawno w spekulacjach medialnych. Jednak dopiero teraz sprawa została dopięta. Niejako na finiszu, tuż przed początkiem eliminacji Euro 2024. Przeciwko zatrudnieniu Mielcarskiego szczególnie głośno oponował Radosław Michalski - były piłkarz reprezentacji Polski, a obecnie prezes Pomorskiego Związku Piłki Nożnej. Były gracz Legii i Widzewa ma w kadrze pełnić rolę łącznika między PZPN i Santosem. 

Santos zakpił z zamiarów PZPN: nie będzie wychowywał następcy

I widać swoim wyborem Santos zakpił z zamiarów Polskiego Związku Piłki Nożnej. Nie ma bowiem mowy, żeby Mielcarski był jakimkolwiek zagrożeniem dla jego pozycji w kadrze. Nie ma mowy, żeby był rozpatrywany jako przyszły selekcjoner reprezentacji Polski. 52-letni Mielcarski nie jest bowiem w ogóle trenerem. I jak do tej pory w ogóle nie zdradzał inklinacji w tym kierunku. Oczywiście wiedzy o piłce nożnej nie można mu odmówić. Ma doświadczenie i jako były piłkarz, i jako analityk. Jednak patrząc ze strony PZPN cała koncepcja wychowania potencjalnego selekcjonera reprezentacji Polski pod skrzydłami Santosa lub choćby tylko podpatrywania pracy trenera okazała się niewypałem. W dodatku Portugalczyk wziął do kadry niejako "swojego" człowieka, a nie protegowanego spod skrzydeł PZPN. Zna bowiem Mielcarskiego od 24 lat, gdy jako trener i piłkarz spotkali się w FC Porto. Później Santos ściągnął Polaka do AEK Ateny. Gdy Mielcarski skończył sportową karierę, dalej utrzymywali ze sobą kontakt. 

Santos rozegrał działaczy PZPN, jak chciał

Oczywiście, nikt w PZPN nie powie: Santos nas ograł, nie tak to miało wyglądać. Prezes PZPN Cezary Kulesza stwierdził to jednak między wierszami, mówiąc w wywiadzie: - Trener miał propozycję pozyskania asystentów, ale myślę, że z tej propozycji nie skorzysta. 

Jakie oczekiwania miało wobec Santosa tzw. środowisko piłkarskie, dał wyraz Paweł Kryszałowicz, były reprezentant Polski: - Przede wszystkim asystentem trenera Santosa powinien zostać człowiek, który w przyszłości miałby realną szansę zostać selekcjonerem reprezentacji Polski - powiedział były piłkarz, który ostro skrytykował wybór Mielcarskiego: - Dziwię się, że PZPN na to pozwala. Marnuje się w ten sposób potencjał Santosa, bo prawdziwy polski trener mógłby skorzystać z jego wiedzy.

Santos postawił więc na swoim: żadnego wychowywania następcy nie będzie, żadnego podglądania pracy trenera też nie. Mielcarski będzie pełnił w kadrze zupełnie inną rolę. Jednym zdaniem Portugalczyk rozegrał działaczy, jak chciał. Oby na boisku był równie skuteczny. 

Więcej o: