Najbliższy duży turniej - mistrzostwa Europy w Niemczech - rozpocznie się dopiero latem 2024 roku, ale nowy selekcjoner reprezentacji Polski Fernando Santos budowę swojego zespołu rozpocznie lada chwila. 24 i 27 marca Polacy zagrają w eliminacjach na wyjeździe z Czechami oraz u siebie z Albanią. Santos z jednej strony musi zrobić przegląd personelu, z drugiej - zdobyć maksymalnie dużo punktów, a z trzeciej - zapewnić kibicom chwile radości. Podczas mistrzostw świata w Katarze, w których po raz pierwszy od 36 lat wyszliśmy z grupy, bywało z tym różnie.
Budując drużynę, Santos będzie musiał poważnie się zastanowić, co zrobić z 33-letnim Grzegorzem Krychowiakiem czy dwa lata starszym Kamilem Glikiem. Obaj przez lata byli filarami reprezentacji, ale w tej chwili obaj są na równi pochyłej i trudno przypuszczać, aby mieli stanowić o sile kadry na Euro. Od Glika zaczyna się jednak szerszy problem w defensywie.
Kamil Glik reprezentuje Benevento, które jest zagrożone spadkiem do Serie C. Jego partner ze środka obrony w kadrze, 26-letni Jan Bednarek, po straconym pół roku na wypożyczeniu w Aston Villi, wrócił do Southampton, najgorszej drużyny Premier League. Bartosz Bereszyński zamienił opaskę kapitańską Sampdorii na ławkę rezerwowych Napoli i w najbliższych tygodniach trudno mu będzie z niej powstać. Jakub Kiwior też nie może liczyć na regularną grę w Arsenalu.
Artur Jędrzejczyk, rówieśnik Glika, gra regularnie, ale tylko w Legii, no i w wieku 35 lat pewnego poziomu już nie przeskoczy. W najlepszej sytuacji wydaje się były obrońca warszawskiego klubu Mateusz Wieteska, który zbiera przyzwoite noty w Clermont Foot, ale zestawienie pewnego bloku obrony będzie dla Santosa wyzwaniem. Jednocześnie okazuje się jednak, że Portugalczyk będzie miał także kłopot z atakiem, który do tej pory nie był naszym zmartwieniem.
Jeszcze stosunkowo niedawno trwała dyskusja, czy Paulo Sousa da radę upchnąć do wyjściowego składu Krzysztofa Piątka, Arkadiusza Milika oraz Roberta Lewandowskiego, bo wszyscy regularnie strzelali gole w topowych ligach Europy. Większość ekspertów twierdziła, że taki trójząb jest zbyt ofensywny i może zaburzyć odpowiednie proporcje w drużynie. Inni przypominali, że kiedyś Urugwajczycy zmieścili w ataku Edisona Cavaniego, Luisa Suareza oraz Diego Forlana.
Dziś nie ma na ten temat żadnej dyskusji. I nie ma co się dziwić, bo obecnie trudno wyobrazić sobie nawet duet napastników na marcowy mecz z Czechami. Dlaczego?
Lewandowski nie dość, że w ostatnich tygodniach nieco spuścił z tonu, to w dodatku nabawił się urazu mięśnia lewego uda. Do treningów ma wrócić dopiero kilka dni przed zgrupowaniem kadry. Wciąż nie wiadomo, czy do tego czasu wykuruje się Milik, który dobrze rozpoczął sezon w barwach Juventusu, ale nie gra od końca stycznia. Nawet jeśli otrzyma powołanie, to czy będzie w stanie walczyć przez 90 minut? Poza tym Milik w ostatnich latach w kadrze zawodzi, od 2019 roku strzelił w niej ledwie trzy gole. Z Macedonią Północną, Finlandią i Andorą.
Piątek? Jego forma jest daleka od ideału. Oglądając mecze Salernitany, można go pochwalić za to, że stara się harować na boisku, walczyć z obrońcami i wspomagać pomocników w pressingu. Ale to jest tylko dodatek do jego gry. Piątka rozlicza się przede wszystkim z goli, a z nimi jest kiepsko. Po 24 kolejkach Serie A ma ich na koncie raptem trzy.
Karol Świderski? 26-letni napastnik amerykańskiego Charlotte ostatniego gola strzelił we wrześniowym starciu Ligi Narodów z Walią (1:0). Jego bilans w kadrze wygląda obiecująco (19 meczów, osiem bramek), ale forma pozostaje zagadką, bo sezon MLS dopiero ruszył.
W meczach reprezentacji dobrze wyglądał Adam Buksa, autor pięciu goli w dziewięciu meczach. Jednak od kiedy zamienił amerykańskie New England Revolution na francuskie Lens, prześladują go kontuzje. Debiutanckiej bramki w Ligue 1 wciąż nie ma. Trudno się jednak dziwić, skoro Buksa na boisku przebywał łącznie przez 59 minut. Ostatni raz we wrześniu.
Kto wie, czy problemów z zestawieniem linii ataku nie rozwiąże Dawid Kownacki. Jego kariera to sinusoida. Pierwszego gola dla Lecha strzelił, zanim ukończył 17 lat. W 2015 roku sięgnął z "Kolejorzem" po mistrzostwo Polski, a dwa lata później kupiła go Sampdoria za ponad trzy miliony euro. We Włoszech miał dobry start, ale jego pobyt w Genui zakończył się na 10 golach w 40 meczach. W poprzednim sezonie przyczynił się do kolejnego mistrzostwa Polski z Lechem, a teraz zachwyca na zapleczu Bundesligi.
W przedostatniej kolejce jego Fortuna Dusseldorf ograła Eintracht Braunschweig 3:1, a Kownacki strzelił gola i został wybrany przez "Kickera" graczem meczu. W sobotę Fortuna pokonała 1:0 Regensburg, a gola w końcówce też strzelił Polak.
Po 23 kolejkach ma na koncie 10 bramek i sześć asyst. Miał bezpośredni udział przy 16 golach drużyny, która łącznie zdobyła 37 bramek. Bez Polaka Fortuna mogłaby już zapomnieć o awansie, z nim wciąż o niego walczy - zajmuje piąte miejsce, a trzecie daje miejsce barażowe. A sam Kownacki w klasyfikacji kanadyjskiej 2. Bundesligi zajmuje drugie miejsce - lepszy jest tylko Tim Kleindienst, napastnik FC Heidenheim, który ma 15 goli i trzy asysty.
Jeśli spojrzymy na dwa gole i asystę Kownackiego z meczów Fortuny w Pucharze Niemiec, jego dorobek wygląda jeszcze lepiej. I choć wielu pod kątem reprezentacji już go skreśliło, jest na to zdecydowanie zbyt wcześnie. Kownacki ma dopiero 25 lat, jego kontrakt wygasa w lipcu, więc jeśli utrzyma formę do lata, będzie atrakcyjną opcją na rynku transferowym.
- Nie myślę o tym. Mam jeszcze kilka miesięcy ważnego kontraktu. Teraz liczy się dla mnie tylko Fortuna. Na razie moim celem jest awans do Bundesligi - zapewnił Kownacki na łamach "Bilda". Niemieccy dziennikarze twierdzą, że oko na Polaka mają Borussia Moenchengladbach i PSV Eindhoven.
Ale skupmy się na reprezentacji. W niej Kownacki zaliczył dotychczas tylko siedem meczów. Błysnął w sparingu z Litwą (4:0) przed mundialem w Rosji, dzięki czemu dostał szansę od Adama Nawałki w końcówce meczu z Senegalem (1:2) i od pierwszego gwizdka z Kolumbią (0:3). Trudno było mu się jednak wtedy wyróżnić na tle bezbarwnych kolegów.
Ostatni raz w kadrze wystąpił za kadencji Sousy, ale dziś jego powołanie nie będzie kontrowersyjne. A w obliczu problemów konkurencji, Kownacki staje się realnym kandydatem do pierwszego składu. Pierwsze powołania Santosa spodziewane są w połowie marca, pierwsze mecze za jego kadencji odbędą się w połowie miesiąca - 24 marca w Pradze z Czechami oraz 27 marca w Warszawie z Albanią.