Na mecz z Czechami w Pradze polskiej stronie przysługiwało pięć procent pojemności Stadionu Eden, dlatego PZPN ustalił limit biletów do kupienia przez jedną osobę. Sprzedaż wejściówek rozpoczęła się dziś i w mgnieniu oka się zakończyła. W internecie można znaleźć bilety na ten mecz nawet kilka razy droższe.
Reprezentacja Polski zacznie rywalizację o miejsce na przyszłorocznym Euro 24 marca od wyjazdowego spotkania z Czechami na Stadionie Eden w Pradze. Ma on pojemność nieco ponad 19 tys. PZPN dostał nieco mniej niż tysiąc wejściówek na trybuny, które udostępnił do sprzedaży we wtorek 7 lutego. Cena jednego biletu wynosiła 125 zł, a każdy kupujący mógł kupić maksymalnie dwa bilety, ze względu na ich ograniczoną, niewielką liczbę.
Portal Łączy Nas Piłka przyznał, że zainteresowanie było ogromne. "W pierwszych godzinach sprzedaży zainteresowanie na bilety było na poziomie ok. 20000 sztuk" - czytamy na Twitterze. Zatem polscy kibice mogliby wypełnić Stadion Eden do ostatniego miejsca. Ale tylko nieliczni pojadą do Pragi i zasiądą w sektorze gości.
PZPN i ŁNP przekonują, że wszystkie bilety rozeszły się "w kilka chwil od uruchomienia sprzedaży", czyli tuż po północy. Zgodnie z tym przy takim zainteresowaniu nie dało się ich praktycznie kupić. Kibice i tak są wściekli. Dziwią się, jak to jest możliwe, że już kilkanaście sekund po uruchomieniu sprzedaży nie było żadnych dostępnych wejściówek.
Niestety, część kupujących wejściówek na sektor gości areny w Pradze już sprzedaje je w sieci po dużo wyższych cenach. Na portalach, gdzie najczęściej swoje oferty wystawiają tzw. "koniki", ceny za jedną wejściówkę zaczynają się od ok. 500 zł, a niekiedy wyraźnie przekraczają 1000 zł.
PZPN i Łączy Nas Piłka informowały o sprzedaży biletów i jej szczegółach od 1 lutego. Na stronie internetowej ŁNP brakuje informacji o dokładnej godzinie, kiedy rusza sprzedaż. Pierwsza wzmianka w mediach społecznościowych o sprzedaży pojawiła się dopiero w poniedziałek o 19:30, czyli na 4,5 godz. przed startem.
Mecz Czechy - Polska 24 marca. To będzie debiut Fernando Santosa na stanowisku selekcjonera polskiej kadry. Trzy dni później nasza reprezentacja zagra z Albanią, ale PZPN jeszcze nie wybrał stadionu. Liczy na to, że uda się rozegrać spotkanie na PGE Narodowym w Warszawie, ale wciąż nie ma zgody na korzystanie z płyty i trybun po naprawie usterki wykrytej w listopadzie.