Wymowna postawa Fernando Santosa. Takich obrazków z Lewandowskim nie dostaliśmy

Dominik Senkowski
Fernando Santos jest selekcjonerem reprezentacji Polski już dwa tygodnie, a wciąż nie wiemy, czy spotkał się z Robertem Lewandowskim. Jego poprzednicy tuż po nominacji chwalili się zdjęciami z kapitanem kadry. Greccy dziennikarze przekonują nas, że dla Santosa bardziej niż indywidualności liczy się drużyna.

Santos nowym selekcjonerem reprezentacji Polski został 24 stycznia. Portugalczyk zastąpił na tym stanowisku Czesława Michniewicza. To doświadczony trener, mistrz Europy z Portugalią (2016) i zdobywca Ligi Narodów (2019).

Zobacz wideo O co chodzi w procesie Lewandowski - Kucharski? Ujawniamy kulisy

Najpierw drużyna, potem piłkarze

Zanim Santos objął portugalską reprezentację, pracował jako selekcjoner Grecji. - Potrafi wyciągnąć z każdego piłkarza to, co najlepsze. Jest dla drużyny jak ojciec. Pod względem taktyki może przyjąć dowolny system. Jest uczciwym trenerem, wierzy, że najpierw liczy się zespół, a potem zawodnicy - mówi Sport.pl grecki dziennikarz sportowy Pavlos Sachtouris.

Portugalczyk zapytany na pierwszej konferencji prasowej w Warszawie o Lewandowskiego powiedział: - Chcę, żeby talent zawodników służył drużynie i tego nie można ograniczać. Musimy wykorzystać wszystkie talenty. Choć różni zawodnicy mają różną wagę dla drużyny i to też trzeba wykorzystywać, aby wszyscy oni tworzyli drużynę. Jedyne gwiazdy, które znam, to są na niebie. Nigdy nie widziałem tylko jednej gwiazdy na niebie. Zawsze musi być to zespół gwiazd.

Manuel NeuerGwiazdy Bayernu bronią Neuera. Niemieckie media ujawniają nieznane szczegóły

Ten sposób zarządzania wydaje się spójny z informacją - a raczej jej brakiem - o rozmowie Santosa z Lewandowskim. Być może selekcjoner kontaktował się już z napastnikiem, ale nie w taki sposób, jak Paulo Sousa czy Czesław Michniewicz. Ci tuż po nominacji wybrali się do Lewandowskiego w odwiedziny, a w mediach społecznościowych mogliśmy oglądać pamiątkowe zdjęcia z tych formalnych bądź mniej spotkań. Brak analogiczny zdjęć z Santosem jest wymowny.

 

- Takie wyprawy od razu stawiają trenera w niezręcznej sytuacji, a trener to musi być absolutnie dyktator. Oczywiście, ma słuchać świetnych doradców, ale decyzję podejmuje w pojedynkę – mówił trener Jacek Gmoch w "Prawdzie Futbolu", tłumacząc dlaczego jego zdaniem Santos nie odwiedzi w najbliższym czasie Roberta Lewandowskiego.

Kogo wybrałby Lewandowski, a kogo nie?

Lewandowski jest kapitanem kadry od 2014 r. Kolejni prezesi PZPN - najpierw Zbigniew Boniek, a potem Cezary Kulesza - nie kryli i nie kryją, że liczą się ze zdaniem napastnika Barcelony. To jednak władze mają ostateczny głos w najważniejszych sprawach. W rozmowie ze Sport.pl była dyrektorka ds. komunikacji Roberta Lewandowskiego Monika Bondarowicz stwierdziła: - Selekcjonera wybiera prezes PZPN, a nie kapitan. Gdyby wybierał ich kapitan to myślę, że kilku selekcjonerów nie piastowałoby swoich funkcji.

A czy którykolwiek z selekcjonerów zatrudniony za czasów gry Lewandowskiego w kadrze otrzymałby pracę, gdyby to kapitan o tym decydował?

Lewandowski nie unikał krytyki

Pamiętamy kiepskie relacje na linii Robert Lewandowski - Jerzy Brzęczek (słynne osiem sekund milczenia piłkarza po meczu Włochy - Polska w Lidze Narodów). Za czasów Paulo Sousy Lewandowski, z powodów do dziś niewyjaśnionych, nie wystąpił w meczu z Węgrami, ważnym z punktu widzenia baraży do mistrzostw świata 2022. Zdaniem mediów, współpraca Lewandowskiego z Czesławem Michniewiczem także nie układała się najlepiej. 

- Robert bardzo cenił sobie pracę z Adamem Nawałką. Wszyscy liczyliśmy na to, że to on zajmie ponownie miejsce selekcjonera przed mundialem - tak się jednak nie stało - zdradziła nam Bondarowicz

Ostatnio Jerzy Brzęczek mówił w wywiadzie dla portalu Meczyki.pl: - Robert jest wielkim napastnikiem, ale po meczach, kiedy wynik jest negatywny, wszyscy czekają na to, co powie kapitan. I to często decyduje o tym, jaka jest narracja w mediach. Robert jest takim zawodnikiem, który w takich momentach nie zawsze jest wyważony. I będąc kapitanem nie do końca w odpowiedni sposób wszystko przekazuje.

Bondarowicz broniła Lewandowskiego słowami: - Jako kapitan ma naturalne prawo wyrażać swoją opinię. Poziom gry i prowadzenia kadry zawsze miał dla niego ogromne znaczenie, a że bywał rozczarowany, to w ten sposób się komunikował. Gdyby tego nie robił, z pewnością byłoby to mu zarzucane. Nikt nie powinien od niego oczekiwać, że będzie dyplomatą.

Złe wieści z Turcji. Informacja o odnalezieniu Christiana Atsu zdementowanaZłe wieści z Turcji. Informacja o odnalezieniu Christiana Atsu zdementowana

Lewandowski debiutował w kadrze w 2008 r. za kadencji Leo Beenhakkera. Cztery lata później pierwszy raz skrytykował ówczesnego selekcjonera Franciszka Smudę, tuż po nieudanym Euro 2012. - Nie wiedzieliśmy, co robić po odbiorze. Wszystko opierało się na indywidualnych akcjach. Kiedy rywal zamykał skrzydła, nie mieliśmy pomysłu na rozegranie akcji środkiem. Bo tego nie ćwiczyliśmy - tłumaczy napastnik.

W ostatnich latach nasz najlepszy piłkarz nie raz wypowiadał się krytycznie o stylu gry drużyny narodowej - także po ostatnim mundialu w Katarze. Pytany, czy wystąpi na mistrzostwach świata za cztery lata w USA, Meksyku i Kanadzie, odpowiedział: - Daleka droga. Jak atakujemy to inaczej jest, ale jak gramy bardzo defensywnie to tej radości nie ma.

Jakie będą relacje Lewandowski - Santos?

Pytanie, jak na tym tle będą wyglądały relacje Lewandowskiego z Santosem? Z jednej strony Portugalczyk pod względem CV bije na głowę Brzęczka, Fornalika, Michniewicza czy Sousę. Z drugiej - uchodzi za trenera niezwykle pragmatycznego.

Portugalscy komentatorzy podkreślali w rozmowie ze Sport.pl, że Santos nie wykorzystywał pełni potencjału reprezentacji Portugalii, stawiając przede wszystkim na defensywę. - Martwi się głównie o wynik, a obronę traktuje priorytetowo - słyszeliśmy. 

Podobnie kadencję Fernando Santosa (2010-2014) wspominają Grecy. - Jest co prawda typem szkoleniowca, którego zespoły nie grały zbyt atrakcyjnie, ale wie, jak konsekwentnie osiągać wyniki - wskazywał Konstantinos Lianos, który pracuje w Londynie dla dziennika "The Sun".

Więcej o: