Małą burzę w miniony piątek wywołał tekst WP SportowychFaktów o domniemanym zachowaniu Roberta Lewandowskiego przed meczem 1/8 finału mistrzostw świata z Francją. ""Zamurowało mnie, gdy dowiedziałem się, że przed meczem z Francją na mundialu Robert Lewandowski zszedł z treningu wcześniej, bo nie był zadowolony z poziomu zajęć. Nawet jeżeli trening naprawdę nie był jakościowo na wysokim poziomie (tak było według relacji świadków), to jednak zachowanie gracza Barcelony świadczy, że pewne proporcje zostały zaburzone" - czytamy w artykule Mateusza Skwierawskiego.
Sytuację błyskawicznie wykorzystał m.in. były agent Lewandowskiego, Cezary Kucharski. Stwierdził, że takie zachowanie kapitana reprezentacji to "norma".
Do sprawy odniósł się również Polski Związek Piłki Nożnej w osobie team managera kadry, Jakuba Kwiatkowskiego. "Przed meczem z Francją na mundialu w Katarze piłkarze trenowali na dwóch boiskach. Jedno było rozgrzewkowe, na drugim trwał trening. Tam zawodnicy ustawiali się do gierki w siatkonogę. I Robert Lewandowski na tę siatkonogę przyszedł z drugiego boiska jako ostatni" - powiedział Kwiatkowski. Więcej o wyjaśnieniach PZPN-u można znaleźć w tym tekście ---> TUTAJ.
Do WP SportowychFaktów nadesłane zostało wyjaśnienie przygotowane przez sztab Roberta Lewandowskiego.
"Absurdem jest, że musimy się tłumaczyć z nieprawdziwych informacji opartych na anonimowym źródle. Nikt nawet nie próbował ich z nami zweryfikować. Robert nie opuścił ani nie zszedł z żadnego z treningów kadry. To zwyczajne kłamstwo i bzdura, którą łatwo jest powtarzać nie biorąc za to żadnej odpowiedzialności" - czytamy w oświadczeniu, pod którym podpisał się Tomasz Zawiślak, przyjaciel Roberta Lewandowskiego zarządzający jego sztabem.
Więcej takich informacji znajdziesz na Gazeta.pl
Wydaje się więc, że to koniec całego zamieszania z sytuacji, która miała miejsce na początku grudnia i teraz wszyscy będą patrzeć w przód i erę z Fernando Santosem na ławce reprezentacji Polski.