Kluczowe spotkanie Kuleszy z Michniewiczem. Współpracownicy prezesa nie mają złudzeń

Bartłomiej Kubiak
Cezary Kulesza w czwartek ponownie spotka się z Czesławem Michniewiczem. To będzie czwarte spotkanie prezesa PZPN z selekcjonerem w ciągu niespełna dwóch tygodni. Czwarte i najprawdopodobniej ostatnie.

- Czas nas goni, bo chcemy wszystko zamknąć jeszcze przed świętami. Ale zrobimy to. Do tego czasu wszystko będzie jasne - deklarują nam bliscy współpracownicy Cezarego Kuleszy, których pytamy o przyszłość Czesława Michniewicza. Ta wciąż jest niejasna, bo PZPN nie skorzystał z opcji automatycznego przedłużenia kontraktu selekcjonera, na co miał tydzień od ostatniego meczu na mundialu - 4 grudnia Polska przegrała 1:3 z Francją w 1/8 finału.

Zobacz wideo Polscy sędziowie finału mundialu przywitani na lotnisku

Michniewicz po raz czwarty spotka się z Kuleszą

Michniewicz, którego kontrakt wygasa 31 grudnia, w zeszły czwartek pojawił się na zarządzie PZPN. Ale jeszcze w jego trakcie - po tym, jak odpowiedział na pytania członków zarządu, ale też m.in. Dariusza Mioduskiego, a więc prezesa i właściciela Legii oraz doradcy Kuleszy - opuścił salę i wrócił samolotem do Gdańska, skąd pojechał do rodzinnej Gdyni.

W Gdyni Michniewicz spędził ostatnie dni, ale w czwartek - jak wynika z naszych informacji - ponownie pojawi się w Warszawie. To będzie jego czwarte spotkanie z Kuleszą w ciągu niespełna dwóch tygodni. Czwarte i najprawdopodobniej ostatnie. Przynajmniej w najbliższych dniach, po którym PZPN wyda komunikat i poinformuje o tym, czy przedłuży kontrakt z obecnym selekcjonerem.

Michniewicz objął reprezentację Polski 31 stycznia po tym, jak z kadry miesiąc wcześniej zrejterował Paulo Sousa. Osiągnął wszystkie postawione przed nim cele - wygrał baraż ze Szwecją i awansował na mistrzostwa świata, gdzie po 36 latach Polska po raz pierwszy wyszła z grupy. W międzyczasie utrzymał też drużynę w najwyższej dywizji Ligi Narodów.

To na pewno przemawia na jego korzyść. Ale po odpadnięciu z mundialu na kadrę spadło też dużo krytyki. Nie tylko za defensywny i zachowawczy styl, w jakim grała w Katarze, ale przede wszystkim z powodu afery, która rozpętała się przy okazji premii za wyjście z grupy, co przed wylotem do Kataru sztabowi oraz piłkarzom obiecał premier Mateusz Morawiecki.

Pieniędzy nie ma, ale niesmak pozostał. "Afera premiowa" jeszcze długo będzie ciągnąć się nie tylko za Michniewiczem, ale też za piłkarzami reprezentacji Polski, władzami PZPN i przede wszystkim rządem. Już w czwartek ma okazać się, czy ten niesmak będzie dla Kuleszy przeszkodą w kontynuowaniu współpracy z dotychczasowym selekcjonerem.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.