Temat tzw. afery premiowej pojawił się w przestrzeni publicznej po odpadnięciu reprezentacji Polski z mistrzostw świata w Katarze. Piłkarze mieli otrzymać od rządu premie w wysokości 30-50 milionów złotych. Potem sprawę zamknął sam szef rządu, który poinformował, że premia nie zostanie wypłacona. Następnie pojawiały się różne wątki - czy premia była wirtualna, czy też miało już dojść do podziału procentów, ile otrzymaliby piłkarze, a ile sztab. Sprawa miała być przedyskutowana podczas ostatniego spotkania Zarządu PZPN z Czesławem Michniewiczem.
Roman Kołtoń uchylił kulisy spotkania Zarządu PZPN z Czesławem Michniewiczem na łamach Interii. Dariusz Mioduski, prezes Legii Warszawa zapytał selekcjonera o to, czy w kwestii premii pośredniczył Mariusz Chłopik, członek zarządu Legia Training Center i były nieformalny doradca premiera Mateusza Morawieckiego. "Mariusz Chłopik nie miał nic wspólnego z premiami" - zaznaczył Michniewicz. I przyznał, że sam kontaktował się z premierem RP w tej sprawie" - napisał Kołtoń w artykule. Michniewicz na antenie Radia Zet określił dyskusję z Morawieckim "luźną rozmową".
"To dlatego Mateusz Morawiecki w filmiku na 'Łączy nas piłka' powiedział w obecności piłkarzy: 'Ja mogę tylko powiedzieć, że wierzę w was. Że będziecie dawali z siebie wszystko, a my tu z panem trenerem zapewnimy - jak się uda - żeby była naprawdę bardzo dobra nagroda' - czytamy. Do spotkania premiera z kadrowiczami doszło za plecami prezesa PZPN Cezarego Kuleszy. "Jednak komunikacja między kancelarią Premiera RP a PZPN-em trwała od 15 listopada. Więc to jakieś totalne zamieszanie komunikacyjne w Polskim Związku Piłki Nożnej" - dodaje Kołtoń.
To zatem oznacza, że narracja Michniewicza o zainicjowaniu premii przez premiera Morawieckiego jest nieprawdziwa. Co innego selekcjoner powiedział Bogdanowi Rymanowskiemu w Radiu Zet. - Pan premier, zanim wszedł na salę, spotkał się ze mną. Pytał o samopoczucie, stan zdrowia zawodników i stwierdził, że obieca zawodnikom nagrodę, jeśli wyjdą z grupy, ale nie chciałby precyzować - mówił Michniewicz. - Premier powiedział, że pomyśli nad jakąś premią - potem dodawał w rozmowie z Polskim Radiem.
Warto dodać, że wcześniej PZPN odciął się od tematu afery premiowej i zdradził, że nie dostał żadnej informacji od Czesława Michniewicza o przybyciu Premiera Morawieckiego. - Nie było to awizowane. To budzi nasze wątpliwości i zdziwienie. Nie rozumiemy, dlaczego to się tak potoczyło i nie byliśmy zaangażowani w to spotkanie. Przekazanie informacji prezesowi Kuleszy na pewno by nie zaszkodziło. To zostało ustalone na poziomie sztabu i najbliższego otoczenia selekcjonera - mówił Łukasz Wachowski, sekretarz generalny PZPN w programie Debata+.