Reprezentacja Polski odpadła z katarskiego mundialu po porażce 1:3 z broniącymi tytułu Francuzami w 1/8 finału. Choć wyjście z grupy jest największym sukcesem drużyny od 36 lat, wielką niewiadomą pozostaje los selekcjonera kadry, Czesława Michniewicza. Obecny kontrakt trenera wygasa wraz z końcem roku i coraz więcej może wskazywać na to, że nie zostanie on przedłużony.
Michniewicz do spekulacji na temat jego przyszłości w sztabie reprezentacji odniósł się w czwartek na antenie TVP Sport. - Mój kontrakt obowiązuje do 31 grudnia i tyle. Pan wie tyle samo co ja i koniec. Prezes może przedłużyć mój kontrakt, bo jest moim szefem - powiedział wprost szkoleniowiec.
Zaskoczony postawą trenera jest ekspert stacji, Mateusz Borek. - Trener Michniewicz wyglądał mi na człowieka lekko zrezygnowanego, pogodzonego z tym, co się może wydarzyć za kilka tygodni. Cały czas mam w głowie pewną ciągłość funkcjonowania trenera. Michniewicz dostał kilka zadań od prezesa. Wygrał trudny mecz barażowy, awansował, pojechaliśmy na mundial. - stwierdził dziennikarz. - Jesteśmy strasznie niecierpliwi, nam będzie ciężko zbudować coś na dłuższą metę, jak będziemy ciągle zmieniać trenerów - dodał.
Borek podsumował przy okazji zamieszanie wokół kadry, które nabrało na sile po powrocie z mundialu. - Spojrzenie na Michniewicza jest bardzo mocno związane z tym, co się wydarzyło dookoła. Zastanawiam się, czy trener, jego piłkarze i kibic mógłby się cieszyć reprezentacją. Ta drużyna powinna być kochana, a dużo niepotrzebnych rzeczy się wydarzyło. Za dużo zostało powiedziane - powiedział wprost.
W mediach trwa już giełda nazwisk trenerów, którzy mogą zastąpić dotychczasowego szkoleniowca. Jednym z kandydatów może być były ukraiński zawodnik, Andrij Szewczenko.