Lewandowski stracił najwięcej na aferze z premiami. "Wyszedł na centusia i chciwca"

Kto traci najwięcej na aferze z premiami? - Oczywiście ten, kto jest na wierzchołku - Robert Lewandowski. Wyszedł na chciwca, centusia oraz człowieka, który rozrabia i mąci - mówi Sport.pl Tomasz Redwan, ekspert marketingu sportowego i sponsoringu z agencji REDSport.

Afera premiowa rozgrzała polskie środowisko piłkarskie i kibiców, ale też tych, którzy na co dzień nie interesują się futbolem. Dzień po odpadnięciu reprezentacji z mundialu w Katarze prawie nikt nie rozmawiał już o występie na turnieju. Większość skupiła się na pieniądzach, które piłkarze mieli otrzymać od rządu. W mediach padały kwoty od 30 do 50 mln złotych.

Zobacz wideo Od lat 90. zarobki piłkarzy w Wielkiej Brytanii wzrosły 1500 proc. Jak to możliwe?

Najwięcej stracił Lewandowski

Premii ostatecznie prawdopodobnie nie będzie, ale niesmak pozostał. Kto stracił na tym zamieszaniu wizerunkowo najbardziej? - Oczywiście najwięcej traci ten, kto jest na wierzchołku - Robert Lewandowski. Wyszedł na chciwca, centusia oraz człowieka, który rozrabia i mąci. Powstało wrażenie, że sam podejmuje decyzje, także w takich tematach jak pieniądze. Pojawiają się informacje, że premier miał do niego dzwonić. Z punktu widzenia kibiców wygląda to fatalnie - mówi w rozmowie ze Sport.pl Tomasz Redwan, ekspert marketingu sportowego i sponsoringu z agencji REDSport.

Mówi o relacjach medialnych, które się od siebie różnią. "Przegląd Sportowy" jako pierwszy napisał w poniedziałek, że rozmowy w sprawie premii wróciły przed trzecim meczem grupowym w Katarze z Argentyną. Wtedy to selekcjoner Czesław Michniewicz miał powiedzieć piłkarzom, że z kapitanem Lewandowskim ustalił zasady podziału pieniędzy. Trener miał przekazać, że 10 mln złotych miało pójść do sztabu, reszta do zawodników. Napastnik Barcelony miał wtedy protestować, że trenerzy otrzymają jedynie pięć mln złotych.

Ale to tylko jedna z wersji, bo w kolejnych dniach, a nawet godzinach, poznawaliśmy nowe, znacznie się od siebie różniące. Jedne w gorszym świetle stawiały Lewandowskiego, inne Michniewicza.

Kulesza i Michniewicz na tym samym poziomie

Większość ma jednak punkt wspólny - w rozmowach o rządowych premiach dla piłkarzy nie uczestniczył w Katarze prezes PZPN Cezary Kulesza. Jak Redwan ocenia postawę Kuleszy w tym zamieszaniu? - Jeśli chodzi o prezesa PZPN, to obecna sytuacja należy w jego przypadku do normy. W zakresie kreowania wizerunku, spójnego wizerunku, ten człowiek dawno już przepadł. Sposób wyboru selekcjonera, nazwisko tego trenera, konkretne wypowiedzi albo brak zabierania głosu to wszystko elementy, do których nie można dopuścić, piastując takie stanowisko jak Cezary Kulesza - mówi nam Redwan.

Podobne problemy widzi u selekcjonera reprezentacji Polski. - Myślę, że trenera Czesława Michniewicza można postawić w jednym rzędzie z prezesem Kuleszą. Oni nie tyle popełniają błędy wizerunkowe, ile nie mają na siebie żadnego pomysłu w zakresie wizerunkowym. Ich wizerunek jest chaotyczny, responsywny. Reagują tylko na to, co dzieje się wokół - wskazuje nasz rozmówca.

Afera z premiami wywołała wielkie emocje w opinii publicznej. Trudno się temu dziwić, skoro żyjemy w czasach kryzysu wywołanego pandemią i wojną w Ukrainie. - Proszę pamiętać, że ludzie czytają rzadko, a jeszcze rzadziej ze zrozumieniem. Zwykle czerpią informacje z komentarzy pod postami. Jednak chcą mieć utarty pogląd, by mieć o czym rozmawiać ze znajomymi. Stąd takie zainteresowanie sprawą premii. Tym bardziej że ich wysokość może zwalić z nóg. Tak się po prostu nie robi. Co mają powiedzieć lekkoatleci, siatkarze czy przedstawiciele innych dyscyplin? - pyta ekspert.

Czy to zamieszanie odbije się na działaniach sponsorów polskiej kadry? Redwan ma wątpliwości. - Jeśli do tej pory nie odbiło się na reprezentacji, a PZPN przed mundialem ogłaszał triumfalnie, że domknął pulę sponsorską, to jak ma się to odbić? Miłość do piłki nożnej to nie kwestia miłości do PZPN-u. Organizacja w oczach kibiców nie działa dobrze - mówi.

Piłkarze zapomnieli o kibicach

I dodaje: - Jednak miłość do piłki czy do Roberta Lewandowskiego jest ponad tym. Jego pozycja jako idola, piłkarza jest nie do ruszenia. Nie mamy wielu idoli sportowych. Nawet jeśli Lewandowski ma rysy na wizerunku, to nie będzie mu to bardzo szkodzić. Niektórzy mogą nawet pomyśleć: to też człowiek. Podobnie jak popłakał się po strzeleniu gola Arabii Saudyjskiej. To go uczłowiecza.

Nie mniej emocji wywołało zachowanie piłkarzy po powrocie do kraju. Reprezentanci Polski po przylocie z Kataru zlekceważyli na lotnisku zarówno kibiców, jak i dziennikarzy. W samolocie lądującym na Okęciu było 14 zawodników, którzy szybko opuścili terminal. - Oczywiście ci, którzy przylecieli, mogli zachować się inaczej. Z drugiej strony zabrakło liderów kadry. Co mieli powiedzieć? Inna sprawa, że jakaś formuła powinna być wypracowana przez PZPN. Może powinien wyjść rzecznik w imieniu reprezentacji, podziękować za wsparcie kibicom. Tego zdecydowanie zabrakło - kończy Redwan.

Więcej o:
Copyright © Agora SA