Mistrzostwa świata zakończyły się dla reprezentacji Polski największym sukcesem od 36 lat i największym kryzysem wizerunkowym w XXI wieku. Dziennikarze Wirtualnej Polski ujawnili, że premier Mateusz Morawiecki obiecał polskim piłkarzom 30 milionów złotych premii za wyjście z grupy. Sam fakt takiej sowitej nagrody z publicznych środków za samo wyjście z grupy wzbudziło kontrowersje. Dodatkowo w kadrze miał zaistnieć konflikt między zawodnikami a sztabem trenerskim odnośnie podziału środków.
Dodatkowym wątkiem w sprawie ma być to, że o tej premii nie wiedział prezes PZPN-u Cezary Kulesza. Jak pisze WP Sportowe Fakty, afera wokół tych pieniędzy miała znacznie pogorszyć relacje między szefem związku a Czesławem Michniewiczem. A to istotne, bo aktualnie ważą się losy selekcjonera. Według informacji serwisu wewnątrz federacji toczy się rozgrywka o przyszłość Michniewicza. Istnieje grupa, która go broni i naciska na pozostawienie go na stanowisku. Za Michniewiczem przemawia fakt, że wykonał wszystkie postawione przed nim cele: awans na mundial, wyjście z grupy, a wcześniej utrzymanie w najwyższej dywizji Ligi Narodów.
Ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła. Ale wpływ na nią mogą mieć sponsorzy. Dziennikarze WP Sportowe Fakty donoszą, że do PZPN-u docierają sygnały niezadowolenia od partnerów biznesowych.
Ze względu na ogromny kryzys wizerunkowy związku i kadry oczekują oni zmian. Jak słyszymy w piłkarskiej centrali, przekaz dotarł do władz PZPN i jest brany pod uwagę przy podejmowaniu decyzji o przyszłości Czesława Michniewicza
- czytamy.
Do tego dochodzą jeszcze odczucia samych zawodników. Przez jakiś czas wydawało się, że kupili oni pomysł na grę Michniewicza i idą razem z nim w jednym kierunku. Ale po ostatnim meczu z Francją kadrowicze dali do zrozumienia, że woleliby grać bardziej ofensywnie. – Czy zagram na następnych MŚ? Radość z gry jest potrzebna. To będzie ważny element nawet niedalekiej przyszłości. Jak atakujemy, próbujemy, to jest inaczej. Jeśli gramy bardziej defensywnie, to takiej radości nie ma. Więc wiele czynników na to wpływa – powiedział Lewandowski, co zostało uznane przez obserwatorów jako ultimatum i wotum nieufności dla selekcjonera.
- Powinniśmy wykorzystywać umiejętności takich piłkarzy jak ja, "Lewy", Milik. Mamy gości, mamy gaz. Dla mnie ta reprezentacja powinna grać jak dziś. Nie mamy się czego bać – powiedział z kolei Piotr Zieliński. Natomiast Jakub Kamiński powiedział, że w poprzednich meczach Polacy "nie grali w piłkę".