Gruby błąd. Te premie trzeba było obiecać za Wyspy Owcze, a nie za Katar

Michał Kiedrowski
Chciałbym wiedzieć, który geniusz PR to wymyślił. Gratuluję pomysłu, teraz zbiera jego owoce. Można powiedzieć, że naród się zjednoczył. Obrywa premier, rząd, PiS, a również trener Czesław Michniewicz, Robert Lewandowski i cała kadra. Zamiast radości z sukcesu jest smród - pisze Michał Kiedrowski ze Sport.pl.

Najbardziej chciałbym wiedzieć, który geniusz PR to wymyślił. I co sobie wyobrażał? Czy to miała być jakaś wielka gala? Na przykład przy okazji marcowego meczu Polska – Albania? Premier miał wyjść na środek boiska i przy aplauzie dziesiątek tysięcy wzruszonych widzów wręczyć kapitanowi reprezentacji wielgachny czek i powiedzieć: "Chłopaki, to dla was, od rodaków"?

Zobacz wideo

Naród się wściekł i zjednoczył

Jeśli tylko mogę wczuć się w geniusz pomysłodawcy premii dla piłkarzy, to tak to sobie wyobrażam. Przecież bez sensu byłoby dać taką kasę po cichu, pod stołem. I tak nie dałoby się tego ukryć. Każdy musiałby pokwitować, rozliczyć się z Urzędem Skarbowym itp. Jak już robić takie rzeczy, to w blasku fleszy, żeby nie było wątpliwości, kto daje kasę, komu i za co. 

Oczywiście, przy okazji gratuluję pomysłu. Teraz geniusz zbiera jego owoce. Kibice zareagowali tak, jak to było do przewidzenia. Jeśli mają łzy w oczach, to z powodu bezsilnej wściekłości. Można powiedzieć: naród się zjednoczył. Obrywa premier, rząd, PiS, a również trener Czesław Michniewicz, Robert Lewandowski i cała kadra. Zamiast radości z sukcesu jest smród. 

I nikt nie wie, jak z tego wybrnąć. PZPN nabrał wody w usta. Milczy Michniewicz, milczy Lewandowski. Rząd ustami rzecznika próbuje rakiem wycofać się z obietnicy, tłumacząc, że to nie miały być pieniądze dla piłkarzy, a dla PZPN na tzw. rozwój piłki. Tylko jakoś szef związku Cezary Kulesza tego nie potwierdził. Za to dziennikarze będący blisko kadry potwierdzają, że pieniądze miały być dla piłkarzy i sztabu, a wszyscy już zdążyli się o nie pokłócić. W końcu premier jeszcze raz zabrał głos i powiedział: jakaś premia się należy.

Geniusz z PiS zapatrzył się w badania naukowców?

A może geniusz, który wymyślił premię za mundial, zapatrzył się w badania amerykańskich naukowców, którzy dowodzą, że sukcesy sportowe mogą sprzyjać władzy przy wyborach? Możliwe. Otóż okazało się, że w hrabstwach, w wyborach przeprowadzonych wkrótce po zwycięstwie lokalnej drużyny uniwersyteckiej w futbolu amerykańskim, urzędujący gubernator, prezydent czy senator ma większe szanse niż inny kandydat. Tę różnicę wyceniono na 1,61 punktu procentowego. Gdy wybory są na styku, to ogromna różnica. Zdaniem naukowców większe szanse rządzących wynikają z tego, że wielu niezdecydowanych wyborców dokonuje wyboru pod wpływem nastroju chwili, a zwycięstwo lokalnej drużyny bardzo poprawia samopoczucie. 

I tu mam niestety bardzo złą wiadomość dla opozycji. Przyszłoroczne wybory do sejmu mogą się odbyć na przykład 15 października, a to trzy dni po meczu z Wyspami Owczymi. Albo 22 października – tydzień po meczu Polska – Mołdawia. W dodatku to może być mecz, w którym reprezentacja może zapewnić sobie awans na Euro 2024.  

Czy geniusz z PiS przyszykuje następne premie?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.