Koszulkę argentyńskiego gwiazdora Matty Cash zdobył kilka dni temu i pomógł mu w tym klubowy kolega z Aston Villi, Emiliano Martinez. Obrońca reprezentacji Polski pochwalił się zdobyczą na swoim Instagramie. Był zadowolony, chociaż na jednej z konferencji prasowych przyznał, że wolał mieć buty Argentyńczyka. Poza tym koszulka Leo Messiego nie pochodziła z meczu Polski z Argentyną (0:2).
Kolekcja Casha powiększyła się po spotkaniu z Francją (1:3) w 1/8 finału mundialu. Polak nie miał łatwego zadania, bo musiał pilnować niesamowicie szybkiego i groźnego Kyliana Mbappe. "Zawodnik Aston Villi przegrał z nim sporo pojedynków, ale trudno mieć do niego pretensje, gdyż często brakowało wsparcia i asekuracji. Starał się być aktywny z przodu" – tak ocenił go na Sport.pl Filip Modrzejewski.
Po spotkaniu obaj gracze podziękowali sobie za rywalizację. Na dodatek, jak donosi "Sport Bible", Cash zdobył koszulkę swojego rywala. "Niezła kolekcja" – napisał Cash pod wpisem serwisu. Prawy obrońca reprezentacji wróci więc do Polski z dwoma bardzo cennymi pamiątkami. "Jestem bardzo dumny z tej drużyny i kraju. Co za niesamowite przeżycie w ostatnich tygodniach. Dziękuję wszystkim za wsparcie" - napisał na swoim koncie na Instagramie Cash.
Reprezentacja Polski przegrała z Francją 1:3 w meczu 1/8 finału mistrzostw świata. Polacy odpadli z turnieju. Wielu obserwatorów jest zgodnych jednak co do tego, że kibice nie muszą się wstydzić. Reprezentacja zagrała odważniej niż w spotkaniu z Argentyną.
"Taką Polskę chcielibyśmy oglądać zawsze: odważną, ale nie naiwną, z pomysłem, chcącą atakować, gotową doskoczyć do rywali już na ich połowie, wymienić kilka podań pod presją, zaskoczyć nieoczywistym zagraniem. I aż szkoda, że to już koniec, bo apetyt rósł" – pisze nasz korespondent z Kataru, Dawid Szymczak.
"Polacy zagrali z mistrzami świata w piłkę. Uwierzylibyście przed meczem? Nikt nie wierzył, ale każdy tego potrzebował. Porażki 1:3 żal i to bardzo. Ale już nikt nie powie, że Czesław Michniewicz prowadził na mundialu w Katarze zbieraninę ludzi, którzy nie wiedzą, o co w tej grze chodzi" – dodał dziennikarz Sport.pl, Łukasz Jachimiak.