Łukasz Piszczek był gościem na kanale "Foot Truck", gdzie zestawił swoje doświadczenia z gry w wielkich turniejach z tym, jak teraz prezentuje się drużyna Czesława Michniewicza. Były reprezentant Polski sporo uwagi poświęcił kwestiom pewności siebie oraz taktyce, za którą krytykowany jest nasz zespół.
W trakcie Euro 2016 i mistrzostw w 2018 r. Piszczek współpracował z psychologiem. Dowiedział się od niego o piramidzie, na podstawie której można budować pewność siebie. To właśnie aspekt mentalny był jedną z głównych składowych sukcesu Polaków na pierwszej imprezie (ćwierćfinał) i wpadce w drugiej (koniec w fazie grupowej). - Przed Euro 2016 wszyscy tę piramidę mieliśmy zbudowaną i nikt nie podkopywał pewności siebie. W 2016 byliśmy jak skała, byliśmy dobrze przygotowani taktycznie, nie było żadnych zagadek, które spotkały nas w 2018. Poza tym większość z nas nie była wtedy [w 2018 - przyp. red.] w swoim primie fizycznym. Wszyscy grali w klubach, tylko każdy miał jakieś perypetie z tym związane, ja również - opowiadał.
To właśnie aspekt psychologiczny mógł odegrać kluczową rolę na grze Nicoli Zalewskiego w pierwszym meczu na MŚ w Katarze czy Matty'ego Casha w kolejnych spotkaniach, o czym wspomniał Łukasz Wiśniowski. - Mecze otwarcia nie są łatwe. Wewnętrzny stres odbiera ci lekkość w graniu. Jest za duże napięcie, mięśnie za bardzo się spinają i jest problem - zauważył Piszczek na podstawie własnego doświadczenia.
Piszczek nawiązał także do narracji po meczu z Meksykiem, gdy zarzucano polskim piłkarzom, że nie potrafią rozgrywać od tyłu. Mówił o tym nawet w jednym z pomeczowych wywiadów Wojciech Szczęsny. Były obrońca nie zgodził się z tą tezą. - Aż zapytałem potem kolegi w studio, czy my rzeczywiście od zawsze tak graliśmy, bo jakoś sobie nie przypominam. Chciałem zobaczyć, jak to wyglądało za moich czasów w reprezentacji i ten mecz, który wiedziałem, że nie był dobrze odebrany w środowisku (chodzi o mecz z Senegalem na mundialu w 2018), to myślę, że z perspektywy czasu nie był jakiś dramatyczny - stwierdził. Przytoczył także statystyki, że w eliminacjach do mundialu nasi piłkarze wymieniali po ok. 500 podań w meczu.
- Spłaszczanie i spłycanie tego do narracji, że nie potrafimy rozgrywać od tyłu, to coś, z czym się nie zgodzę, bo to zależy od planu na mecz. Jeśli trener stwierdzi, że nie chcemy w tym meczu rozgrywać od tyłu, to nie rozgrywamy i to ja rozumiem. Taki był plan na Meksyk. Jeśli trener zdecydował taką taktyką zagrać, to oczywiście to rozumiem, bo to przyniosło punkt - dodał chwilę później Piszczek.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.
Dodał też, że nie zawsze dalekie zagranie jest kojarzone wyłącznie z tzw. lagą, o której pisały już nie tylko polskie, ale też zagraniczne media. - Myślę, że zagranie Wojtka w meczu z Arabią Saudyjską to było bardzo dobre wyprowadzenie piłki od tyłu i Wojtek to potrafi. Jeśli w danym momencie się coś zgra na boisku i jesteś w stanie to zauważyć i wierzysz w to, że to wykonasz, dasz radę to zrobić, to takie rzeczy się dzieją - wyjaśnił Piszczek.
Odniósł się także do zarzutów w kierunku Kamila Glika i Grzegorza Krychowiaka. To właśnie im przypisywane są największe problemy w rozegraniu. - Myślę, że Glik dobrze wprowadzał piłkę do gry, jak graliśmy razem w reprezentacji, nie miał z tym problemu. Bardziej myślę, że moment kariery, w którym znaleźli się obaj zawodnicy, nie predysponuje ich do tego, żeby swobodnie rozgrywać - domniemywał. Do tego podkreślił, że aby rozgrywać piłkę, rywal musi ci na to pozwolić. A w przypadku meczów Polski na mundialu w Katarze nie zawsze była taka możliwość.
Być może reprezentacja Polski zacznie rozgrywać do tyłu w meczu z Francją. Przekonamy się o tym już w niedzielę, 4 grudnia o godzinie 16:00. Wtedy odbędzie się starcie 1/8 finału. Relację na żywo z tego starcia będzie można śledzić w Sport.pl i aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE.