Mecz Polska - Argentyna miał dla nas słodko-gorzki smak. Z jednej strony nasza reprezentacja przegrała 0:2, z drugiej zaś awansowała z drugiego miejsca w grupie dzięki lepszemu bilansowi bramek od Meksyku. Na stadionie 974 w Dosze obecny był także Gianni Infantino, prezydent FIFA. Tyle że najbardziej emocjonujące momenty go ominęły. Szwajcar nie zobaczył ani bramek, ani radości Argentyńczyków i Polaków. Szef FIFA postanowił wyjść przed drugą połową spotkania. Czemu tak się stało?
Mecze danej grupy w ostatniej kolejce odbywają się w tym samym czasie. Infantino najwyraźniej nikogo nie chce pomijać i postanowił, że będzie pojawiał się na obu spotkaniach. W ten sposób wykorzystuje niewielkie odległości pomiędzy stadionami w Katarze. I tak obejrzał pierwszą połowę meczu Polska - Argentyna w Dosze, po czym udał się do Lusail na drugą część konfrontacji pomiędzy Arabią Saudyjską a Meksykiem. Dzięki temu został pokazany przez realizatorów transmisji obu spotkań.
Podobny manewr Infantino zastosował także dzień wcześniej. We wtorek zobaczył pierwszą połowę meczu Holandia - Katar, a następnie udał się na spotkanie Senegal - Ekwador. Przejazd z Al-Khor do Dohy powinien zająć mu nieco ponad pół godziny. Znacznie lepiej miał w przypadku środowych spotkań. Lusail jest bowiem położone jeszcze bliżej stolicy Kataru.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.
W meczu Arabia Saudyjska - Meksyk bramki również padły tylko w drugiej połowie. Przy stanie 2:0 dla Meksyku nasz dalszy udział w turnieju utrzymywał jedynie korzystniejszy ranking fair play, czyli mniejsza liczba żółtych kartek. Na szczęście gracze Gerardo Martino nie zdobyli trzeciej bramki. Uczynili to natomiast Saudyjczycy i w tej sytuacji o awansie decydował bilans bramkowy. W 1/8 finału zmierzymy się w niedzielę, 4 grudnia z reprezentacją Francji. Początek o godz. 16.00.