Reprezentacja Polski przegrała z Argentyną 0:2 w ostatnim meczu fazy grupowej mistrzostw świata. Polacy do ostatnich minut meczu musieli drżeć o awans do 1/8 finału. Ostatecznie cel udało się osiągnąć, gdyż Meksykanie wygrali z Arabią Saudyjską tylko 2:1. Tym samym nie zdołali nas wyprzedzić w walce o drugie miejsce w grupie C.
Po końcowym gwizdku mecz w rozmowie z TVP Sport ocenił Kamil Glik. Dla naszego stopera był to już 102 mecz z orłem na piersi, dzięki czemu zrównał się z Michałem Żewłakowem. Dziś jednak nie do końca potrafi się cieszyć z tego, co udało się osiągnąć mu i całemu zespołowi.
- Głowa spuszczona ze zmęczenia trochę. Bardzo dużo biegaliśmy za piłką. Specyficzny mecz, ciężko się cieszyć po porażce. Dzisiaj taki słodko-gorzki wieczór na pewno. Nigdy nie jest fajnie przegrywać, ale jednak ostateczny cel osiągnęliśmy i to jest ważne - powiedział Glik.
Dziennikarz TVP zauważył, że Polacy zapracowali na awans we wcześniejszych meczach, z czym obrońca zdecydowanie się zgadza. Przed pierwszym gwizdkiem meczu z Argentyną, drużyna miała świadomość, że będzie zdana bardziej na łaskę rywala.
- Na pewno nie było łatwo, Wiedzieliśmy, że dzisiejszy mecz będzie bardzo ciężki. Graliśmy przeciwko drużynie, która jest jednym z głównych faworytów do zdobycia mistrzostwa świata. W takich meczach trzeba mieć troszkę szczęścia. Ale no nic, awansowaliśmy. Trzeba się przygotować do meczu niedzielnego, który będzie równie ciężki - ocenił.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Na koniec Kamila Glika zapytano, czy będzie w stanie się dzisiaj cieszyć z awansu. - Myślę, że tak. Jednak zrobiliśmy coś, co od wielu, wielu lat się nie udawało. Jest to na pewno radość słodko-gorzka, ale myślę, że jutro będzie większa. Ciężko się cieszyć po przegranym meczu - podkreślił jeszcze raz zawodnik.
Polacy w 1/8 finału zmierzą się z reprezentacją Francji. Mecz ten odbędzie się w niedzielę 4 grudnia.