Reprezentacja Polski pisze historię w Katarze. To pierwszy raz od 1986 roku, gdy nasza kadra awansowała do 1/8 finału mistrzostw świata. Nie udało jej się tego osiągnąć z pozycji lidera tabeli. W decydującym meczu przegrała 0:2 z Argentyną, pozycję wicelidera zachowała dzięki lepszemu bilansowi bramkowemu. A ten uratowała Arabia Saudyjska, która strzeliła gola Meksykowi na 1:2 na trzy minuty przed końcem doliczonego czasu gry.
Mogliśmy przegrać 0:3, ale fenomenalnie w tym meczu spisywał się Wojciech Szczęsny. Po raz pierwszy wykazał się umiejętnościami już w pierwszej połowie, gdy sędzia podyktował rzut karny dla Argentyny. - Powiedziałem sędziemu, że go [Messiego - red.] dotknąłem, ale to nie było uderzenie. Był tylko kontakt, ale nie na rzut karny. Sędzia jednak uznał inaczej - opowiadał o sytuacji Szczęsny w rozmowie z TVP Sport. I chwilę później dodał: - I dobrze, mogłem się popisać.
Więcej treści sportowych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Szczęsny wyczuł Messiego i rzucił się w swoją lewą stronę. Jak skomentował tę interwencję? - Mogę teraz powiedzieć, że wiedziałem, gdzie strzeli, ale wtedy nie byłem taki pewny. Ale to fajne. Fajne, bo byłem chyba to winny zespołowi - powiedział bramkarz. Wcześniejsze wielkie turnieje nie były dla niego udane. Mistrzostwa Europy w 2012 zaczął od czerwonej kartki w meczu otwarcia z Grecją (1:1). Na ostatnim mundialu w Rosji popełnił fatalny błąd w starciu z Senegalem, po którym przegraliśmy 1:2.
Nie był to pierwszy raz, gdy Szczęsny obronił rzut karny na mundialu w Katarze. Jedenastkę obronił też w starciu z Arabią Saudyjską, które reprezentacja Polski wygrała 2:0. Po środowym meczu z Argentyną powiedział, że podobnie jak w tamtej sytuacji, analizował sposób strzelania wykonywania karnych przez zawodnika. - Nie byłem pewny, gdzie Leo strzeli, bo w niektórych karnych patrzy na bramkarza, a w niektórych nie. Wiedziałem, że jak będzie strzelał mocno, to raczej w moją lewą stronę. Widziałem, że się nie zatrzymywał, więc poszedłem i obroniłem - dodał Szczęsny.
Polska nie zagrała najlepszego spotkania. Argentyna przeważała całe spotkanie. Szczęsnego nie dziwi przebieg meczu, bo jak sam stwierdził, Polska grała dziś z zespołem "nie z naszej półki". - Gdyby chcieli, mogliby sobie trzymać piłkę przez 90 minut i nie pozwolić nam jej nawet powąchać. Fajnie jest grać z takimi zespołami. Raz na sto się wygra. Dziś się nie udało, ale chyba pierwszy raz cieszę się z przegranej - zakończył.
Znamy już kolejnego rywala reprezentacji Polski. W 1/8 finału mistrzostw świata zmierzy się z broniącymi tytułu Francuzami.