Lewandowski drżącym głosem: Zastanawiałem się, co się ze mną dzieje, dlaczego już podczas hymnu

Dawid Szymczak
- Nie pamiętam czy już kiedyś rozpłakałem się po golu. Ale z Arabią Saudyjską już od hymnu te emocje były bardzo silne, już wtedy pojawiało się wzruszenie. Zastanawiałem się, co się dzieje, dlaczego ten mecz traktuję jakoś inaczej - mówi wciąż rozemocjonowany Robert Lewandowski po swoim pierwszym golu na mistrzostwach.

Co najważniejsze ten gol - na 2:0 - dał Polsce pewność, że trzy punkty już jej się nie wymkną. Jednocześnie uciszył też kibiców Arabii Saudyjskiej, a jej piłkarzom odebrały resztki siły, których mnóstwo stracili już w meczu z Argentyną. Mówił o tym Kamil Glik, że na boisku czuł, jak rywalom zaczynają ciążyć nogi: wolniej biegali, niecelnie podawali, a przy przyjęciach odskakiwała im piłka. Ale trafienie Lewandowskiego było bardzo ważne nie tylko dla reprezentacji, ale też dla niego: po niestrzelonym karnym w pierwszym meczu i poprzednim mundialu bez gola, wreszcie miał się przełamać. 

Zobacz wideo Jak Wojciech Szczęsny obronił karnego? Wyjaśnia Paweł Kieszek w Sport.pl Live

- To nie do końca ulga, ale po prostu spełnienie marzeń - mówi w mixed-zonie, w której piłkarze po meczach udzielają krótkich wywiadów. Jest uśmiechnięty, ale pojawiają się momenty, w których delikatnie zaczyna mu drżeć głos, a do oczu znów napływają łzy. W tej rozmowie najlepiej czuć magię mistrzostw świata i ich rangę. - Wiadomo, że będąc kapitanem, mam dobro drużyny na pierwszym miejscu, ale z tyłu głowy wciąż miałem chęć zaznaczenia swojej obecności golem. Nawet po asyście czułem radość, ale też niedosyt. Brakowało mi tego gola na mundialu. Dzisiaj go wreszcie strzeliłem i jest to jakieś dopełnienie mojej kariery - przyznał.

"Im starszy jestem, tym się robię bardziej emocjonalny" 

- Zawsze pierwsze gole w danych rozgrywkach dedykuję tacie. Z tym z Arabią też tak było, ale jego chciałbym też zadedykować mojej rodzinie, bo wie, ile to dla mnie znaczyło i wie, jak ciężko czasami jest. Rodzina też to wszystko przeżywa, a jednak robi wszystko, żebym jak najlepiej czuł się na boisku - powiedział i był to pierwszy moment wzruszenia. - Już w trakcie hymnu poczułem emocje i sam się zastanawiałem, dlaczego w takim momencie, dlaczego w ogóle się pojawiły, co się ze mną dzieje, dlaczego ten mecz traktuję jakoś inaczej - zdradził. 

- Zawsze wierzyłem i mocno na to pracowałem, żeby po niepowodzeniach być gotowym do dalszej walki o gole. Pomimo niestrzelonego karnego, nawet po tym słupku z Arabią, gdy zastanawiałem się, jak ta piłka nie wpadła, chciałem coraz bardziej. Dalej wierzyłem i dalej walczyłem. Później byłem w odpowiednim miejscu, zaatakowałem obrońcę, odebrałem mu piłkę i tego gola strzeliłem. Im starszy jestem, tym się robię bardziej emocjonalny. Chyba z tego to wynika - uśmiechał i całkiem poważnie dodał: - Wszyscy jesteśmy ludźmi, ja też jestem człowiekiem i przeżywam różne rzeczy, ale muszę oczywiście wychodzić na boisko i zostawiać te emocje z boku i skupić się na tym, co potrafię robić najlepiej.

- Teraz czuję radość, spełnienie. Ten gol to podsumowanie mojej kariery, że nie tylko zagrałem na mundialu, ale też strzeliłem na nim gola. Z Arabią mocno wierzyłem, że kolejne sytuacje przyjdą i zamienię je na gole. No i bardzo ważny był ten gol, bo dawał nam spokój. Przy jednobramkowym prowadzeniu wciąż była niepewność, że przyjdzie jedna akcja, choćby przypadkowa albo jak z tym karnym… Zastanawiam się, dlaczego w ogóle w tej sytuacji sędzia go podyktował. Patrzyliśmy na powtórki po meczu i tam nawet nie było powodów, żeby VAR interweniował. Najwyraźniej tak musiało być, bo Wojtek świetnie obronił - powiedział.

Robert Lewandowski podkreśla: „Znalezienie balansu jest kluczowe"

Później o emocjach było już mniej, dominowały sprawy taktyczne i dotyczące samego nastawienia. - Mieliśmy dzisiaj sytuacje, co bardzo mnie cieszy. Gole mój i Piotrka Zielińskiego, ale też poprzeczka Arka Milika, mój słupek. Naszą grę z Meksykiem mocno determinowała stawka meczu. Pierwsze spotkanie to zawsze niewiadoma. U innych drużyn też to widzimy. Presja towarzyszy każdemu zawodnikowi, szczególnie jeśli nie gra w jednej z tych najlepszych drużyn. Tam piłkarze mają jednak świadomość, że nawet jak przytrafi im się błąd, to będzie szansa go nadrobić. Jeśli w drużynie jakości nie ma tak dużo, to presja jest większa, bo wiesz, że po prostu masz mniej możliwości. Jeśli przegrywa się to pierwsze spotkanie na mistrzostwach, to prawie jest się poza turniejem. Zdawaliśmy sobie z tego sprawę. Teraz jesteśmy w grze - stwierdził Lewandowski.

- Od początku było takie założenie, żeby w tym meczu z Arabią odważniej atakować, stwarzać sytuacje, grać. Wiedzieliśmy, gdzie szukać wolnych przestrzeni. Już sam zamysł, samo podejście do meczu sprawia, że inaczej się na to boisko wychodzi. Szczególnie ofensywnym zawodnikom to bardzo pomaga, gdy mają świadomość, że pojawią się dla nich sytuacje. To ma też boiskowy wymiar, bo jeśli tak dużo czasu spędzasz na własnej połowie i gonisz za piłką, to później tych sił może brakować, gdy już ją odzyskasz. Musieliśmy złapać balans po tym pierwszym meczu, bo inaczej czuje się napastnik, gdy jest ustawiony bliżej pola karnego rywali, a inaczej na swojej połowie - tłumaczył i apelował: - Musimy zachować ten balans: bardzo dobrze grać w obronie, ale też pamiętać o ataku i próbować. Widzimy na tym mundialu dużo zespołów teoretycznie słabszych, które atakują, ryzykują i im się to opłaca. Oczywiście, wiemy, jakich Argentyna ma zawodników i że musimy być przeciwko niej czujni, ale to nie oznacza, że tylko defensywą wygramy mecz. Oczywiście, zobaczymy, jak ten mecz będzie się układał, ale spotkanie z Saudyjczykami dało mi przekonanie, że nawet grając z lepszymi zespołami, możemy mieć okazje i strzelać gole. Znalezienie balansu jest kluczowe - podsumował.

Polska ostatni grupowy mecz zagra w środę o godz. 20.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.