Robert Lewandowski zaczął od kilku sekund ciszy. I wypalił. Pięknie

- Zdobycie bramki na mistrzostwach świata to spełnienie marzeń - wypalił po chwili zastanowienia Robert Lewandowski po meczu Polski z Arabią Saudyjską (2:0). Kapitan naszej kadry był wyraźnie wzruszony po strzeleniu pierwszego gola w historii występów na mistrzostwach świata.

Robert Lewandowski stanął przed kamerami TVP Sport po meczu z Arabią Saudyjską (2:0) i był wyraźnie wzruszony. To, ile znaczyła dla niego pierwsza bramka w występach na mistrzostwach świata, było widać już na boisku, gdy z jego oczu poleciały łzy. I odpowiedź na pierwsze pytanie w wywiadzie przyszła po kilku sekundach ciszy, w trakcie których Lewandowski zbierał myśli:

Zdobycie bramki na mistrzostwach świata to spełnienie marzeń. Wiadomo, że grając dla reprezentacji Polski jej dobro jest na pierwszym miejscu, ale jestem napastnikiem i z tyłu głowy jest kilka-kilkadziesiąt procent, żeby strzelić bramkę. Zagraliśmy bardzo dobrze w defensywie. Mogliśmy czasami bardziej atakować piłkę, przejmować piłkę w środku pola i doskakiwać agresywniej, ale mając dobry wynik chcieliśmy kontrolować sytuację i czekać na swoje szanse. Może i dobrze, że zostaniemy na ziemi i w meczu z Argentyną będziemy mogli pokazać, co jeszcze mamy.
Zobacz wideo "Katarski koszmar" za milion dolarów za godzinę. Nie do zniesienia

Robert Lewandowski: Moim zdaniem nie było karnego

Robert Lewandowski miał świetną okazję w 65. minucie, by pokonać bramkarza Arabii Saudyjskiej, ale wtedy trafił w słupek. - Czasami takie sytuacje się zdarzają. Robisz to, co zawsze, ale nie masz na to wytłumaczenia. Czasami to nie zależy od ciebie. Po tym słupku pomyślałem, że jeszcze coś będzie i wtedy trzeba zachować zimą krew. Cieszę się, że te sytuacje dzisiaj były, to dla napastnika, nawet w perspektywie kolejnych meczów, znak, że one będą - dodał.

A jak Lewandowski ocenił sytuację z rzutem karnym dla Arabii Saudyjskiej? - Był karny, ale moim zdaniem go nie było. Nie wiem, dlaczego sędzia w ogóle interweniował - odpowiedział. - Teraz z Argentyną będzie inny mecz, mamy cztery punkty i nie pozostaje nam nic innego, jak walczyć do końca - zakończył.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.