- Na pewno chwilę się pocieszymy, ale zaraz jest mecz Argentyny z Meksykiem. Jadę na niego, bo chciałbym zobaczyć naszego kolejnego rywala na żywo - powiedział Czesław Michniewicz, który po meczu z Arabią Saudyjską wszedł do sali konferencyjnej po Robercie Lewandowskim. Selekcjoner odpowiedział na wszystkie pytania, ale tylko to pierwsze - zadane przez argentyńską dziennikarkę - dotyczyło środowego spotkania.
- Naród w nas wierzy, to wy w nas nie wierzycie - zażartował w pewnym momencie Michniewicz. Ale po chwili był już poważny: - Wszystkim, którzy są tutaj na miejscu w Katarze - piłkarzom, sztabowi, ludziom, którzy tworzą tę reprezentację, ale również wam, dziennikarzom - zależy, by zostać tutaj jak najdłużej.
- To jest turniej. To nie jest mecz ligowy. Nie ma tutaj meczu i rewanżu. Każda zdobyta czy stracona bramka - czy każdy niewymuszony błąd - ma olbrzymie konsekwencje. Zmierzam do tego, że nie ma tutaj miejsca na ryzyko. Ja też lubię piękną grę, kto nie lubi? Na koniec dnia patrzysz jednak w tabelę i to ona jest najważniejsza. Wynik zawsze osłodzi wszystko. Gdy wygrywasz, to zawsze mniej boli - powiedział Michniewicz po sobotnim meczu z Arabią, po którym Polska ma cztery punkty i prowadzi w grupie C.
- My szukamy na boisku prostych środków, ale myślę, że dziś było dużo dobrych elementów w naszej grze. Atakowaliśmy, ale też umiejętnie broniliśmy. To też jest sztuką, by przekonać cały zespół do bronienia. Jak masz indywidualności, to często jest tak, że dwóch czy trzech piłkarzy w ogóle nie broni. Z tego się rodzą problemy. Ale my na szczęście mamy taką drużynę - są w niej fantastyczni piłkarze, którzy potrafią też razem bronić. Nasza reakcja po zdobytej bramce pokazuje, że atmosfera w zespole jest fantastyczna. Wszyscy wiemy, że tylko wspólnie możemy osiągnąć sukces. I to jest nasza siła. Że trzymamy się razem - podkreślił Michniewicz.
Selekcjoner po meczu z Arabią pytany był także o pracę sędziego Wiltona Sampaio. Brazylijski arbiter w sobotę gwizdał mnóstwo fauli i w ogóle nie pozwalał na twardą grę. Rozdawał też mnóstwo kartek. - Taki miał styl, wyniku nie wypaczył. Czasami my mieliśmy pretensje, czasami rywale. Ale nie chciałbym oceniać jego pracy, bo robił wszystko, by wykonać ją jak najlepiej - przyznał Michniewicz.
A później mówił też o Robercie Lewandowskim. W sobotę kapitan reprezentacji Polski strzelił swojego pierwszego gola na mundialu. - Łzy Roberta po golu? Nie byłem tym zdziwiony. Wiem, jak przeżywał ostatni mecz. Jak głęboko to w nim siedziało, ale też jak doskonale radził sobie z tym, co zaszło we wtorek [Lewandowski w meczu z Meksykiem nie wykorzystał rzutu karnego]. Wtedy razem z nim się zamartwialiśmy, teraz razem się cieszymy. Szkoda tylko, że dzisiaj nie dopisało mu szczęście, bo zamiast jednego gola mógł mieć nawet hat-tricka - zauważył Michniewicz.
I dodał: - To wielka przyjemność pracować z tej klasy piłkarzem co Robert. Ale jeden zawodnik nam meczu nie wygrał, bo cała drużyna zagrała świetnie. Od Wojtka Szczęsnego w bramce po Roberta w ataku. To właśnie w całej drużynie tkwi siła - podkreślił jeszcze raz Michniewicz.