Kadrowicz nie spodziewał się powołania na mundial. "Zaczęli mówić na mnie 'maszyna'"

Jakub Kamiński z dobrej strony pokazał się w debiucie na mistrzostwach świata. Piłkarz Wolfsburga wystąpił w podstawowym składzie reprezentacji Polski na mecz z Meksykiem, choć nie tak dawno sam nie wierzył, że pojedzie na tę imprezę. "Przyszedłem tu za 10 mln euro, a wyglądam tak, jakby mnie wzięli za darmo" - myślał na początku gry w Wolfsburgu.

Jakub Kamiński rozegrał cały mecz z Meksykiem (0:0) na początku mundialowej rywalizacji Polaków. 20-latek pokazał, że jest waleczny, goniąc do dalekich piłek dostarczanych spod naszego pola karnego. Był też solidnym wsparciem Roberta Lewandowskiego, pokazując się w ataku. Skrzydłowy polskiej kadry przyznał jednak w wywiadzie dla portalu WP SportoweFakty, że na początku sezonu w ogóle nie spodziewał się, że poleci do Kataru.

Zobacz wideo Artur Jędrzejczyk: Po co tutaj jestem? Hejt? "O byle kim się nie pisze"

Kamiński o wejściu do drużyny Wolfsburga: "Wyglądałem jakby mnie wzięli za darmo"

Były gracz Lecha Poznań latem dołączył do niemieckiego Wolfsburga. Początki były dla niego bardzo trudne. Zetknięcie z zespołem z Bundesligi mogło odebrać wiarę we własne możliwości. - Przede wszystkim musiałem poprawić szybkość w grze. W Wolfsburgu mamy świetne boiska, chyba najlepsze w kraju. Piłka nie podskoczy na murawie, no, chyba że sam ją źle kopniesz. Bywało, że po moich podaniach koledzy musieli poprawiać piłkę kilka razy - opowiadał. - W okresie przygotowawczym myślałem sobie: "Przyszedłem tu za 10 milionów euro, a wyglądam tak, jakby mnie wzięli za darmo" - dodał.

Kamiński wprost: "Nie wierzyłem, że znajdę się w kadrze"

Problemy z aklimatyzacją w nowym klubie i mała liczba rozegranych minut spowodowały, że Kamiński powoli zaczął oswajać się z myślą, że na mundialu go zabraknie. - Mówiąc całkowicie szczerze - jeszcze w połowie tej rundy nie wierzyłem, że znajdę się w 26-osobowej kadrze na mistrzostwa świata. Nie mówiąc już o występie w pierwszym składzie na mundialu - przyznał.

Kluczowe w jego przypadku okazały się wrześniowe mecze w Lidze Narodów. Od tamtego momentu wskoczył do podstawowego składu również w klubie. - Po meczu z Walią (1:0) w reprezentacji coś jakby "przeskoczyło". Pojawiła się świeżość, na treningach w klubie brałem piłkę na siebie, strzelałem na bramkę i robiłem rajdy. W końcu wróciłem. A teraz mam takie parametry biegowe, że koledzy zaczęli mówić na mnie "maszyna" - pochwalił się kadrowicz.

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.

Przed reprezentacją Polski i Jakubem Kamińskim jeszcze dwa mecze fazy grupowej. Najpierw w sobotę Polacy zagrają o 14.00 z Arabią Saudyjską. Później czeka nas środowe starcie z Argentyną (godz. 20.00).

Więcej o: