Nerwy na konferencji Polaków. Michniewicz do dziennikarzy: Żarty się skończyły

Bartłomiej Kubiak
- Żarty się skończyły - powiedział selekcjoner reprezentacji Polski Czesław Michniewicz, który na piątkowej konferencji miał nie rozmawiać o niczym innym niż mecz z Arabią Saudyjską. Ale wrócił do poprzednich dni, które na linii dziennikarze - selekcjoner były dość nerwowe.

Piątkowa konferencja Czesława Michniewicza i dwóch rezerwowych obrońców Artura Jędrzejczyka i Jana Bednarka nie przyciągnęła aż takiej uwagi mediów. Znacznie mniejszą niż przed meczem z Meksykiem, gdy na sali byli dziennikarze z Polski, ale też z Argentyny, Meksyku czy Wielkiej Brytanii.

Zobacz wideo

- Dzień dobry, witam państwa. Jesteśmy dzień przed meczem, skupmy się na meczu. Przyjechaliśmy na mistrzostwa świata. Wy też chcecie tu zostać, więc rozmawiajmy o meczu, a nie o innych rzeczach, dobrze? - poprosił dziennikarzy na wstępie rzecznik kadry Jakub Kwiatkowski.

Michniewicz do dziennikarzy: Żarty się skończyły

I długo to była rozmowa tylko o meczu, ale w ostatnich dwóch dniach wokół kadry było nerwowo. Zaczęło się w środę po treningu wyrównawczym dla piłkarzy, którzy zagrali niewiele albo w ogóle nie wstali z ławki w meczu z Meksykiem. Michniewicz podszedł wtedy do dziennikarzy na zaimprowizowany briefing i stanął dwa metry od nas. Momentami odpowiadał na pytania, momentami dyskutował, momentami kontrował i sam zadawał pytania. W pewnym momencie stwierdził: - Czy myślicie, że jest taki trener, który w trzy dni nauczy albo oduczy kogoś grać w piłkę, albo w tenisa? No, nie ma takiej możliwości. No ludzie... Ja nie zamieniam wody w wino. Chociaż tu by się przydało i bym was też poczęstował.

Cytat rozlał się po mediach. I był interpretowany na różne sposoby - "ja nie zamieniam wody w wino" odbierano jako stwierdzenie mówiące o tym, że ze słabych piłkarzy nie da się zmienić w dobrych, ale też jako żart i "michniewiczowskie" rozweselenie przedstawicieli mediów.

"Niepotrzebnie tworzycie alternatywną rzeczywistość"

"Czy robienie z nas, dziennikarzy, wrogów kadry, pijaków i manipulantów to świadoma strategia?" - spytała w piątek dziennikarka "Przeglądu Sportowego". - To nie jest pytanie dotyczące meczu. Proszę o następne - powiedział od razu Kwiatkowski. Po krótkiej wymianie zdań dziennikarzy z rzecznikiem wtrącił się Michniewicz: - Kuba, okej, odpowiem.

I odpowiedział, wrócił do briefingu po środowym treningu. - Po meczu z Meksykiem odbyła się rozmowa w luźnej atmosferze. Pożartowaliśmy, ale okazuje się, że chyba nie warto żartować, bo później z tego rodzą się problemy. Dlatego więcej z wami żartował nie będę - podkreślił Michniewicz.

I dodał: - Jeśli chodzi o mnie, to nic złego się nie stało. Drużyna tego też nie odbiera w ten sposób. Niepotrzebnie tworzycie alternatywną rzeczywistość niż ta, która miała miejsce wtedy na treningu, kiedy przecież rozstawaliśmy się w bardzo przyjemnej atmosferze. Wszyscy się uśmiechali, było wesoło, a nagle zrobił się z tego problem.

Selekcjoner podkreślał w piątek, że wewnątrz reprezentacji problemu nie ma, atmosfera jest dobra. - Też byśmy chcieli, by taka była na zewnątrz. Nie mamy żadnego wpływu na to, co napiszecie. Nie prosimy was o pozytywne artykuły. Oceniajcie rzeczywistość po swojemu - taka wasza rola. Ale jeśli rozmawiamy po treningu w luźnej atmosferze, to nie róbcie proszę z tego problemu. Oficjalne rozmowy są teraz, tutaj. Ja czasami rozmawiam z wami prywatnie. Z jednymi znam się gorzej, z drugimi - lepiej. Spotkaliśmy się w różnych w sytuacjach. Czasami pozwalam sobie na jakiś żart. Ktoś, kto mnie nie zna, może go odebrać w różny sposób. Ale już żarty się skończyły, co nie znaczy, że nie zamierzam z wami rozmawiać. Albo, że będziemy rozmawiać na zasadzie kontrastu, czyli że ja będę was pouczał, albo wy mnie. Nie, nie o to chodzi. Każdy z nas ma tutaj swoją rolę do wykonania. Ja to rozumiem. Dla mnie nie dzieje się nic złego. Nie róbmy po prostu rzeczy, które mogą zaszkodzić tej reprezentacji. Tam, gdzie jest problem, piszcie o tym. Ale tam, gdzie go nie ma, nie twórzcie problemów. To taka prośba z mojej strony - zaapelował Michniewicz.

- Jeśli ktoś poczuł się urażony moim żartem w takiej czy innej okazji i buduje wokół tego narracje - choć ja wcale nikogo w ten sposób nie traktuję - to chyba nie jest dobry czas i miejsce na takie rzeczy. Przepraszam, rozgadałem się, ale już zamykamy ten temat - dodał Michniewicz.

Ale po kilku minutach jeszcze wrócił do tego tematu. - Już dużo powiedziałem, czego bym od was oczekiwał. Piszcie o piłce, oceniajcie moją pracę, ale nie szukajcie problemów tam, gdzie ich nie ma, czy to w kadrze, czy między nami, bo ja się na nikogo nie obrażam. I więcej wiary we wszystko, co robimy. Jesteśmy w fantastycznym miejscu. Pamiętam wiele mistrzostw świata, na których nas nie było. Teraz jesteśmy. Piszemy historię. Oczywiście przed nami trudne zadanie - dwa mecze do rozegrania - ale tutaj każdy jest w takiej sytuacji. Co mają powiedzieć Niemcy, którzy przegrali pierwszy mecz [1:2 z Japonią], a drugi grają z Hiszpanią? Zaraz może ich tutaj nie być, ale też mogą wygrać dwa mecze i sięgnąć po MŚ. To jest piłka. Cieszmy się nią - podkreślił Michniewicz.

Mecz Polska - Arabia w sobotę o godz. 14.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.