Polska zremisowała bezbramkowo z Meksykiem w pierwszym meczu mistrzostw świata w Katarze. Polacy zagrali słabe spotkanie, rywale byli lepsi, ale to nasi piłkarze mieli najlepszą sytuację do zdobycia bramki. Robert Lewandowski nie wykorzystał jednak rzutu karnego.
Po zakończeniu meczu skontaktowaliśmy się z meksykańskimi dziennikarzami, by poznać ich spojrzenie na to spotkanie. Nasi rozmówcy są w miarę zadowoleni z gry ich drużyny, a rozczarowani postawą biało-czerwonych.
- Meksyk zagrał jako zespół jedno z najlepszych spotkań w ostatnich czterech latach - twierdzi Oscar Guzman z redakcji Fox Sports Mexico. Podobnie uważa Enrique Gutierrez z portalu Contragolpe, który powiedział nam: "Zagraliśmy dobry mecz. Na pewno lepszy niż można było tego oczekiwać na bazie wyników ostatnich meczów przed mundialem".
W sparingach przed mistrzostwami światami Meksykanie przegrali z Paragwajem, Kolumbią i Szwecją, a wygrali z Irakiem i Peru.
Juan Pablo Lluis ze stacji TUDN TV oglądał spotkanie Polska - Meksyk na żywo z trybuny prasowej stadionu w Katarze. Jest nieco rozczarowany. - Meksyk powinien wygrać ten mecz. Miał swoje szanse, ale nie wiedział, jak je wykorzystać. Meksykańscy kibice zrobili swoje, ale piłkarzom na boisku brakowało koncentracji. Mieliśmy też szczęście, że Guillermo Ochoa obronił rzut karny - uważa.
Nasi rozmówcy - co nie dziwi - są zachwyceni występem swojego bramkarza. - Najlepszą okazję mieli Polacy po rzucie karnym, ale Ochoa po raz kolejny udowodnił, że gdy przychodzi czas mistrzostw świata, potrafi być jednym z najlepszych na swojej pozycji - przypomina Gutierrez. Meksykański bramkarz był w przeszłości bohaterem m.in. zwycięstwa nad Niemcami na mundialu w Rosji w 2018 roku.
Gdy przyszło nam pytać rozmówców o wtorkowy występ Polaków, nie kryli zdziwienia grą naszej drużyny. - Reprezentacja Polski zaskoczyła mnie, bo myślałem, że pokaże więcej w ofensywie. Szczególnie rozczarowujący był występ Roberta Lewandowskiego. Polacy patrzyli tylko na to, co zrobią Meksykanie. Grali przewidywalnie, to był trochę prymitywny futbol. Miałem wrażenie, że cały czas czekali na nasz ruch. To drużyna Taty Martino inicjowała grę, narzucała swój styl, a wasi piłkarze byli pasywni - analizował Guzman.
Podobnie uważa redakcyjna koleżanka Lluisa, Adriana Terrazas. - Wyglądało to tak, jakby Polska pozwalała Meksykowi przejąć kontrolę nad meczem i czekała na kontrataki. Nie spodziewałam się jednak, że oddacie nam pole aż tak bardzo. Jestem zaskoczona tym, jak mało Polacy stworzyli sobie sytuacji, aż chciałoby się zapytać: "Gdzie wasze strzały?" - wskazywała.
Gutierrez uważa, że biało-czerwoni w żadnym momencie meczu nie czuli się swobodnie na boisku i duża w tym zasługa Meksykanów. Lluis na gorąco ze stadionu ocenił: "Waszym piłkarzom brakowało agresywności. Może byli zszokowani hałasem na stadionie, są dobrą drużyną i mogą pokonać Arabię Saudyjską. Myślałem jednak, że dziś będą groźniejsi."
Sytuacja w grupie C jest arcyciekawa. Po zwycięstwie Arabii Saudyjskiej nad Argentyną 2:1 i remisie Polski z Meksykiem 0:0 to Saudyjczycy są niespodziewanym liderem.
W sobotę w drugiej kolejce grupowej Polska zmierzy się z Arabią (od godziny 14:00 czasu polskiego), a Argentyna z Meksykiem (od 20:00).
Terrazas uważa, że szanse obu drużyn na wyjście z grupy zmalały po wtorkowych spotkaniach. - Nie tylko z powodu remisu między nimi, ale także dlatego, że Arabia niespodziewanie ograła Argentynę. Podejrzewam, że Saudowie mogą jeszcze urwać punkty zarówno Meksykowi, jak i Polsce - przekonuje.
Gutierrez patrzy na to inaczej. Uważa, że wynik wcześniejszego spotkania Argentyna - Arabia (mecz zaczął się we wtorek o godzinie 11:00 czasu polskiego) zdeterminował podejście zarówno Polaków, jak i Meksykanów do ich wieczornego pojedynku.
- Waz z przegraną Argentyny sytuacja całkowicie się zmieniła. Wszystkie drużyny mogą awansować. Mam wrażenie, że zarówno Meksykanie, jak i Polacy chcieli dziś przede wszystkim nie przegrać, a nie nastawiali się aż tak bardzo na wygraną. Aczkolwiek trudno mi sobie wyobrazić, by Argentyńczycy mogli zanotować kolejne wpadki w tej grupie - kończy nasz rozmówca.