- Czy Włosi mi zazdroszczą, że gram na mundialu, a oni nie? Nie wiem, nie pytałem. Zapytam, jak wrócę i wam powiem - śmiał się Nicola Zalewski, który w sobotę pojawił się na w centrum prasowym w Al Kharaitiya, niewielkim miasteczku na obrzeżach Dohy, gdzie trenuje reprezentacja Polski.
Zalewski, który spotkał się z dziennikarzami razem z Mattym Cashem, zastąpił Czesława Michniewicza. Pierwotnie to selekcjoner miał pojawić się na sobotniej konferencji. Te są obowiązkowe. FIFA wymaga, by każda reprezentacja, która gra na mundialu, organizowała je codziennie i pojawiało się na nich przynajmniej dwóch zawodników lub członków sztabu.
- Przed meczem z Meksykiem nie jestem zestresowany, ale wiem, że przede mną najważniejszy moment w mojej krótkiej karierze - przyznał Zalewski. I choć może sam mecz go nie stresuje, to w sobotę na konferencji odpowiadał skromnie, spokojnie, dużo chwalił rywala. - Wiemy, że Meksyk to dobra drużyna. Szczególnie w ataku, ale to może dlatego, że gram w Serie A i znam Hirvinga Lozano z Napoli. Świetny piłkarz - podkreślał Zalewski.
20-latek w Romie najczęściej występuje na prawym lub lewym wahadle. Tam ustawia go Jose Mourinho. W sobotę dziennikarze pytali Zalewskiego o to, jak może porównać portugalskiego trenera do Michniewicza, ale jego odpowiedzi była wymijające, zdawkowe. - Co usłyszałem od trenera Mourinho przed mundialem? Po ostatnim meczu z Torino życzył mi powodzenia. To wszystko - uśmiechnął się Zalewski i po chwili wytłumaczył, że po prostu nie było czasu na dłuższą rozmowę z trenerem Romy, bo mecz skończył się w niedzielę, a w poniedziałek już musiał stawić się na zgrupowaniu reprezentacji Polski.
Reprezentacja Polski od czwartku jest już w Katarze. Mecz z Meksykiem we wtorek o 17.