Michniewicz ujawnił plan na Bielika na MŚ. "Przygotujemy coś specjalnego"

Dawid Szymczak
- Po kontuzji nie ma śladu - uspokoił już na początku konferencji prasowej Krystian Bielik. - Fizycznie jestem w dobrej formie, rozegrałem dużo meczów w krótkim czasie, nigdy trenera Michniewicza nie zawiodłem i mam nadzieję, że na mnie postawi - mówił już w kontekście mundialu. Jasno określił też cel, z jakim do Kataru leci reprezentacja Polski.

Do sali konferencyjnej na stadionie Legii Warszawa weszli uśmiechnięci. Już po pierwszym pytaniu selekcjoner Czesław Michniewicz, starym zwyczajem, nalał wody sobie i Krystianowi Bielikowi. A później sporo było między nimi uśmieszków, objęć i mrugnięć okiem. To selekcjoner zaczepił Bielika, że jest we wszystkich przewidywanych składach dziennikarzy, ale nie w tym najważniejszym - jego. To Bielik skontrował, że przecież nigdy go nie zawiódł, więc liczy na szansę. Nie musiał nawet dodawać, że atmosfera w kadrze, ale też między nimi, jest bardzo dobra. To było widać. Znają się od dawna, jeszcze z młodzieżówki. Michniewicz wspominał zresztą gole, które Bielik strzelał po stałych fragmentach gry przeciwko Belgii i Portugalii. - Teraz też przygotujemy coś specjalnego. Jeśli ma się piłkarzy dobrze grających głową, mających wyczucie w polu karnym, jak Krystian, to trzeba z tego korzystać - powiedział.

Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

Zobacz wideo Michniewicz: Nikt nie jedzie na mundial dla atmosfery

Wśród wielu drobnych problemów wynikających z awarii Stadionu Narodowego, informacja o dobrej formie Bielika nieco rozgania chmury. Te zebrały się nad selekcjonerem, gdy okazało się, że zaplanowany na czwartek sparing z juniorami Legii dla reprezentantów, którzy nie zagrają z Chile, nie może się odbyć. Na Narodowym nie byłoby problemu, ale usterka sprawiła, że ten stadion jest wyłączony z użytku, a reprezentacja zagra i trenuje przy Łazienkowskiej. Na stadionie Legii murawa jest jednak w kiepskim stanie, bo do końca roku nie miał się odbyć żaden mecz, więc rozegranie teraz dwóch spotkań w tak krótkim czasie, mogłoby skończyć się kontuzjami. Michniewicz musi też ułożyć nieco inny plan na mecz z Chile, by odpowiednio dysponować siłami zawodników i nie doprowadzić do przeciążeniowych urazów. Nogi na grząskim boisku będą męczyły się znacznie szybciej, dlatego kilku zawodników w ogóle nie zagra, a zmian i tak będzie więcej niż zakładał pierwotny pomysł.

Najważniejszy plan jednak się nie zmienia. Bielik, pytany o cel na mistrzostwa świata, powiedział, że Polska chce wyjść z grupy. - Jeśli uda nam się zdobyć trzy punkty z Meksykiem, będziemy mieli świetny start. To nam sporo ułatwi, bo Arabia jest nieco słabszym rywalem. Ale musimy wyjść na boisko i o to wszystko powalczyć - zaznaczył.

Po kontuzji nie ma śladu, choć w ostatnim meczu kibicom zadrżały serca

Ostatni mecz w kadrze zagrał w marcu, w finale baraży, przeciwko Szwecji. Później doznał jednak kontuzji i na ostatnim zgrupowaniu już go nie było. Teraz ze zdrowiem wszystko jest już w porządku. - Dobrze być tutaj z powrotem, widzieć chłopaków i być w tym wąskim gronie. Kadra to dla mnie nic nowego. Dawno mnie nie było, ze względu na uraz kolana, który na szczęście już za mną - uspokoił, bo w ostatnim meczu ligowym w Birmingham zderzył się z zawodnikiem Sunderlandu i długo nie podnosił z boiska. W końcówce meczu poprosił o zmianę, a jedna z kamer pokazała, że chwilę wcześniej sprawdzał stabilność swojego kolana. W przypadku innego zawodnika mogłoby to przejść niezauważone, ale akurat Bielik miał w ostatnich latach wielkiego pecha - przez kontuzje barku, mięśnia dwugłowego i dwukrotnie zerwane więzadła w kolanie pauzował już w sumie prawie trzy lata.

Selekcjoner nie chciał zdradzić, kto zagra w środowym spotkaniu z Chile. Obecność Bielika na przedmeczowej konferencji mogłaby to sugerować, ale we wtorek po południu nawet piłkarze nie znali jeszcze wyjściowego składu. - Jeśli zagram, podejdę jak do każdego meczu: spróbuję, jak najlepiej się pokazać. Każdy zawodnik ma swoje cele, każdy chce zawalczyć jeszcze o swoją pozycję przed Katarem - powiedział.

Krystian Bielik: "Dochodzą do mnie słuchy, że dziennikarze i eksperci stawiają na mnie w środku pola. To miłe"

W poniedziałek wieczorem PZPN musiał wysłać do FIFA oficjalną listę powołanych piłkarzy (jest jeszcze możliwość zmiany w przypadku poważnej kontuzji). Dzień później dowiedzieliśmy się, z jakimi numerami będą występować kadrowicze. Bielikowi przypadła "szóstka:. - To dobry numer, ucieszyłem się. Pasuje, bo jak najbardziej czuję się defensywnym pomocnikiem, a zazwyczaj takim numerem się tę pozycję określa. Wiadomo, że grywałem też jako środkowy obrońca, m.in. w młodzieżówce, ale ostatni raz wystąpiłem tam przez 45 minut ze Szkocją. W klubie jestem defensywnym pomocnikiem. Nie wiem, kto decydował o tych numerach, ale uśmiechnąłem się, gdy zobaczyłem, że mam taki numer. W kadrze miałem już różne: 15, 16, 2. Z "6" chętnie zostanę jak najdłużej - mówił.

- Dochodzą do mnie słuchy, że dziennikarze i eksperci stawiają na mnie w środku pola. To miłe, ale nie zastanawiam się nad tym za dużo. Skupiam się na pracy i grze. Chciałem pokazać w Birmingham, że po kontuzji nie ma śladu. I to się udało. Teraz chcę dobrze zagrać z Chile i zapracować na szansę w meczach mundialu. 

Początek ostatniego testu przed mistrzostwami świata w środę o godz. 18. Mecz odbędzie się na stadionie Legii Warszawa, a relację LIVE można będzie śledzić na Sport.pl.

Więcej o:
Copyright © Agora SA