Stadion Narodowy został zamknięty pod koniec zeszłego tygodnia. Podczas kontroli obiektu wykryto pęknięcie jednego z elementów ruchomego dachu. To storpedowało najbliższe plany reprezentacji Polski, która miała 16 listopada zagrać na nim sparing z Chile. O tym, co dalej ze stadionem opowiedział prezes operatora Stadionu Narodowego Włodzimierz Dola w rozmowie z portalem tvp.sport.pl.
Zdaniem prezesa przygotowano już proces naprawczy uszkodzonego elementu konstrukcji dachu. - W najbliższym tygodniu będzie trwał proces produkcji bajpasów, by dało się przygotować dalsze kroki. W ciągu kolejnych siedmiu dni planowany jest montaż. Zgodnie z założeniami projektantów i wykonawców, proces potrwa łącznie około dwóch tygodni - powiedział Dola.
Na ten moment nie sposób jednak określić, jak długo stadion pozostanie zamknięty. - Bajpasy nie rozwiążą problemu, choć w ciągu dwóch tygodni powinny zostać zainstalowane. Dopiero, kiedy bliżej się temu przyjrzymy, będziemy w stanie nakreślić kolejne kroki i powiedzieć, jak długo PGE Narodowy nie będzie funkcjonował - kontynuował prezes operatora obiektu.
Dola przekonywał również, że uszkodzone miejsce jest stale monitorowane. - Nie widzimy po wskaźnikach, by od ostatniego badania wada się powiększyła. Zgodnie z zaleceniami projektantów i wykonawców w środę będzie przeprowadzone badanie ultradźwiękowe, które da pełną odpowiedź, w jakim stanie znajduje się pęknięcie - dodał.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.
Prezes zapewnił, że będzie informował o dalszych krokach. Na ten moment odbywa się szereg rozmów i konsultacji, w celu wypracowania najlepszych rozwiązań. - Za nami wiele spotkań i konferencji z partnerami: projektantami i wykonawcami konstrukcji, jak i z niemieckim instytutem technologicznym. Szukamy rozwiązań indywidualnych ze wszystkimi korzystającymi z infrastruktury stadionu - podsumował.