Jak podawał Sebastian Chabiniak z Eleven Sports, Przemysław Frankowski miał nie zmieścić się na wąskiej liście powołanych do reprezentacji Polski, co byłoby wielką sensacją. Czesław Michniewicz podjął ostatecznie jednak inną decyzję, powołując Frankowskiego do kadry, która zagra podczas mistrzostw świata w Katarze.
Za kadencji Czesława Michniewicza Frankowski nie jest pierwszym wyborem. Na bokach obrony, tudzież wahadłach, pewne miejsca mają Nicola Zalewski i Matty Cash. Przestawienie się na skrzydłowych daje większe szanse na grę Frankowskiemu, ale Michniewicz nie sięga po niego zbyt często.
Cztery razy w tym roku Frankowski był poza meczowym składem reprezentacji. Wyjazdowy mecz z Belgią w Lidze Narodów przesiedział na ławce. W obu meczach z Holandią zaczynał od początku i grał około 80 minut, a z Belgami w Warszawie wszedł z ławki na nieco ponad pół godziny.
Frankowski jest znaczącą postacią RC Lens, choć nie pierwszoplanową. W tym sezonie zagrał w 14 meczach, w których zanotował dwie asysty. Pod względem statystyk poprzedni sezon miał lepszy. Zaliczył wejście smoka, mając na pewnym etapie rozgrywek Ligue 1 więcej goli od Leo Messiego z Paris Saint-Germain.
W ostatnich trzech meczach zaczął grać pełne 90 minut, a jego zespół nie przegrał tych meczów. Wcześniej grał większość prawie każdego spotkania w klubie. Do tego znalazł się w jedenastce kolejki Ligue 1. W dodatku Lens jest wiceliderem ligi francuskiej. Problem stanowią jednak jego występy w narodowych barwach.