Czechy, Albania, Mołdawia i Wyspy Owcze to grupa marzeń, którą w bitwie o mistrzostwa Europy 2024 wylosowała właśnie Polska. Grupa w teorii łatwa, ale też grupa z haczykami. Jednym z nich może być rywalizacja z Wyspami Owczymi. To rywal spoza pierwszej setki rankingu FIFA, ale też rywal, z którym na wyjeździe mecz może odbić się czkawką. W stolicy kraju Thorshavn ostatnio wielu ekipom grało się ciężko, a o sile wyspiarzy dobitnie przekonała się Turcja.
Zwycięzca w grupie jednej z dywizji C ostatniej Ligi Narodów przegrał tu 1:2. Turcy w Thorshavn zagrali nieco rezerwowym składem, a ich drugi garnitur reprezentacji najadł się sporo wstydu i wykazał pewną nieporadnością.
- Oglądałem cały mecz. Poza ostatnimi dziesięcioma minutami to Wyspy Owcze były lepsze - mówi Sport.pl Łukasz Cieślewicz, który gra w tym kraju od 12 lat. Obecnie jest zawodnikiem B68 Toftir. - Oczywiście Turcja była więcej przy piłce, ale ważne było ustawianie się miejscowego zespołu, plan na to spotkanie, pomysł jak go realizować, dobre sytuacje. Piłkarsko i taktycznie dla mnie Wyspy Owcze wyglądały w tym starciu lepiej - mówi nam ofensywny pomocnik. Dodaje, że miejscowi w starciu z przyjezdnymi mają zwykle dodatkowe atuty.
- Mecz z Turcją był grany podczas sztormu. Piłka jak była w powietrzu to się albo cofała, albo mocno szła do przodu. Trzeba było grać głównie po ziemi – opisuje Cieślewicz. Dodaje, że wprawdzie stadion, na którym gra reprezentacja jest zamknięty, bo z każdej strony ma trybunę, ale taka nieprzewidywalna aura i tak daje się we znaki i zwykle przeszkadza tym, którzy nie są do niej przyzwyczajeni.
- To dla Europejczyków są dziwne warunki. Miejscowym pomaga też sztuczna murawa, bo piłkarze na takiej nawierzchni grają od dziecka. Myślę, że to ma wpływ na te mecze. To nie będzie takie spotkanie, że Polacy przyjadą tu jak na wycieczkę, strzelą sobie kilka goli i wrócą do kraju – przewiduje. Zresztą Cieślewicz przypomina też inne mecze, które tu oglądał.
- Tu męczyli się ostatnio choćby Duńczycy. Uczestnicy najbliższych mistrzostw świata strzelili gola w 86. minucie. Wygrali tylko 1:0. Taki sam scenariusz był w starciu ze Szkocją. Byłem też na meczu z Austriakami. Goście wygrali co prawda 2:0, ale równie dobrze w tym spotkaniu mogło być 2:2 – opisuje.
Cieślewicz radzi też, by kadra w terminarzu unikała wycieczki do Thorshavn na jesieni. To wtedy Duńczycy, Szkoci czy ostatnio Turcy męczyli się tu najbardziej.
- Wrzesień, październik, listopad, to miesiące ze sztormową pogodą. Wiem po sobie, jak to jest w tych jesiennych meczach. Często mówimy, że trzeba wyjść i wygrać, a o pięknej grze nikt nie myśli. Lepsza do grania jest wiosna lub lato, choć przyznam też, że ostatnie wakacje były z najgorszą pogodą, jaką pamiętam tu od 12 lat. Sztorm w lipcu i mało słońca. Bardzo depresyjnie – opisuje nasz rozmówca. Zaznaczmy, że el. ME będą trwały od marca do listopada 2023 roku. Każda drużyna zagra mecz i rewanż. W związku z tą kapryśną aurą drużyny z Wysp Owczych miały kiedyś problemy z meczami ligowymi. Zdarzało się, ze spotkania były przerywane przez sztormy.
- Zdarzało się, choć w ostatnich latach sędziowie podejmują decyzję o tym, czy grać jeszcze przed meczem. Robi się tak po to, by nie dochodziło do niesprawiedliwych sytuacji. Jak grasz pierwszą połowę pod wiatr i masz 0:0, to wiadomo, że w drugiej będzie łatwiej. Jak sędzia przerwie wtedy mecz, to wyrównuje szanse rywala. Dlatego teraz raczej przekłada się mecze na inną datę, a nie przerywa i dogrywa – opisuje Cieślewicz.
Wracając do reprezentacji Wysp Owczych, ta coraz bardziej polega na graczach z zagranicznych klubów.
- Tu grają piłkarze, którzy są podstawowymi zawodnikami w swoich zespołach. A grają w najwyższej lidze w Danii, Norwegii, Szwecji. Kiedyś kadra składała się z ludzi, którzy siedzieli na ławkach rezerwowych i to w drugich i trzecich ligach w Skandynawii. Teraz jest inaczej - dodaje Cieślewicz. Choć wybitnych indywidualności rywal Polaków nie ma, to jednak ma kolektyw z niezłą obroną.
- Jak przyjedzie tu Lewandowski i nie będzie mógł sobie poradzić z miejscowymi obrońcami, to będzie wstyd. Z drugiej strony warto naszych napastników przygotować na mocną rywalizację - mówi nam Polak mocno związany z tym krajem. Krajem, który od reprezentacji ma coraz wiesze oczekiwania.
- Z jednej strony każdy punkt dla Wysp Owczych jest cenny, bo pamiętam, jak tu dekadę temu przychodziłem grać i panowało podejście, że cieszy nas każdy wynik. Teraz tak nie jest. Teraz jak przyjeżdżają ci niżej notowani rywale, to jest nastawienie na trzy punkty. Ich piłka poszła do przodu. Tym bardziej że jak przyjeżdżają tu większe firmy, jak wspomniane Dania, czy Szkocja, to nie widać jakieś futbolowej przepaści. Kiedyś w ciemno można było obstawiać, że wyspiarze stracą kilka goli. Teraz kibice chodzą na mecze i mają nadzieję na punkty - mówi nasz rozmówca.
Kiedy zagadujemy go o sporą liczbę piłkarzy w reprezentacji koło trzydziestki lub starszych, odpowiada, że nie da się tego jakoś odczuć.
- Ja na to tak nie zwracam uwagi, bo teraz wszyscy gracze są dobrze przygotowani fizycznie. To od lat był największy problem reprezentacji. Teraz nie widzę w jej meczach tego, co było kiedyś - zmęczenia w 75 min starć z mocniejszymi rywalami.
Cieślewicz zwraca jeszcze uwagę na jedną ważną rzecz, która w pewien sposób określa progres tutejszych zawodników. Chodzi o wyniki klubów w europejskich pucharach. W tym sezonie Ki Klaksvik w el. Ligi Mistrzów pokonał u siebie 3:1 rewelacyjne Bodo Glimt. Nasz rozmówca przypomina, że ta ekipa odpadła dopiero po karnych w 3 rundzie el. Ligi Konferencji Europy z FC Ballkani i była krok od playoffów tych rozgrywek.
- Po tym widzi się, że futbol poszedł tu do przodu, co roku ekipy z Wysp Owczych są w drugich, trzecich rundach eliminacji europejskich pucharów, to ważny znak, który też wiele o tutejszym futbolu mówi.
W listopadzie Wyspy Owcze zagrają mecz towarzyski z Czechami. Trener Czesław Michniewicz będzie miał okazję do podpatrzenia dwóch naszych rywali z eliminacji Euro. Mecz odbędzie się w Ołomuńcu. Polska dotychczas z Wyspami Owczymi grała trzy razy. Wygrała wszystkie spotkania. Strzeliła 12 goli, straciła jednego.