Po dwóch wygranych z Bośnią i Hercegowiną (2:0) oraz Estonią (2:0) reprezentacja Polski U-19 Marcina Brosza była już przed meczem z Włochami bardzo bliska nie tylko awansu do kolejnej fazy eliminacji mistrzostw Europy, ale też wygrania swojej grupy i lepszego rozstawienia w II rundzie.
Ten cel młodzi Polacy zdołali przypieczętować, choć spotkanie z Włochami było bardzo zacięte i trudne. W pierwszej połowie gol Tomasza Pieńki nie został uznany z powodu spalonego, z kolei po drugiej stronie boiska Italia miała rzut karny, którego nie wykorzystał młody napastnik Juventusu Tommaso Mancini, posyłając piłkę nad poprzeczką bramki Oliviera Zycha.
W drugiej części spotkania świetną szansę dla Polaków zmarnował Maximillian Oyedele, który po stałym fragmencie gry z kilku metrów trafił prosto we włoskiego bramkarza. Po drugiej stronie szansę na zwycięskiego gola miał w końcówce Antonio Raimondo, ale w sytuacji sam na sam z Zychem uderzył obok bramki.
Włosi, aby mieć jeszcze jakiekolwiek szanse na awans, musieli ten mecz wygrać i w samej końcówce rzucili się do ataku. Już w doliczonym czasie gry otrzymali od sędziego kolejny rzut karny za faul Wiktora Matyjewicza, za który polski zawodnik obejrzał także czerwoną kartkę. Tym razem z jedenastu metrów nie pomylił się Samuele Vignato z Monzy i reprezentacja Włoch ostatecznie wygrała to spotkanie 1:0.
Po zwycięskiej bramce Vignato cały zespół młodych Włochów świętował, jakby właśnie zdobył mistrzostwo świata. Po końcowym gwizdku doszło z tego powodu nawet do szarpaniny z obu stron, gdyż Antonio Raimondo uznał, że dobrym pomysłem jest wybuch radości prosto w twarz jednego z polskich zawodników.
Jakże głupio musieli poczuć się Włosi, gdy chwilę później otrzymali od swojego sztabu szkoleniowego informację o wyniku drugiego spotkania, w którym Estończycy pokonali po golu w doliczonym czasie gry Bośnię i Hercegowinę 3:2.
Taki wynik sprawił, że grupę 5. eliminacji wygrali Polacy, którzy awansowali do kolejnej rundy wraz... z Estończykami! Włosi pozostali na trzecim miejscu z niczym, choć mają jeszcze matematyczne szanse na awans jako najlepsza drużyna z trzecich miejsc, ale czy to się wydarzy, muszą czekać aż do połowy listopada, gdy swoje mecze rozegrają z drużyny z grup nr 3, 8, 10 oraz 11.