Juventus nie ma znaczenia. Milik przegrał casting na partnera Lewandowskiego

Jakub Seweryn
Strzelając zwycięskiego gola z Walią, Karol Świderski potwierdził, że to on powinien być partnerem Roberta Lewandowskiego w ataku reprezentacji Polski. I nie powinno mieć żadnego znaczenia to, że Arkadiusz Milik jest piłkarzem Juventusu - pisze Jakub Seweryn ze Sport.pl.

Bez dwóch wygranych z Walią – 2:1 we Wrocławiu i 1:0 w Cardiff – nie byłoby utrzymania reprezentacji Polski w dywizji A Ligi Narodów, ani pierwszego koszyka w eliminacjach do Euro 2024. W obu meczach zwycięstwa drużynie Czesława Michniewicza zapewnił golami Karol Świderski, który wyrasta na etatowego partnera Roberta Lewandowskiego w ataku biało-czerwonych. I czyni to zasłużenie.

Zobacz wideo Lewandowski, Szczęsny i polscy kibice. Biało-czerwone szaleństwo w Cardiff

Strzela w co drugim meczu i dobrze uzupełnia się z Lewandowskim. Michniewicz ma partnera dla "Lewego"

Osiem goli i asysta w 17 meczach – Świderski strzela lub asystuje w kadrze co 83 minuty. To rewelacyjny wynik, lepszy nawet od Lewandowskiego. Oczywiście w przeciągu całej reprezentacyjnej kariery "Lewego" (gol lub asysta co 98 minut), bo nikt o zdrowych zmysłach nie zamierza zrównywać napastnika Charlotte FC z jednym z najlepszych piłkarzy świata.

To nie zmienia faktu, że Świderski staje się dla reprezentacji piłkarzem kluczowym i co bardzo ważne – dobrze uzupełniającym się z liderem kadry. Ruchliwy Świderski wykonuje na boisku wiele pracy, pokazuje się do gry, prowokuje faule obrońców rywali, ściągając uwagę części z nich z podwajanego i potrajanego niejednokrotnie Lewandowskiego. A co najważniejsze – umie się też świetnie znaleźć w polu karnym, przez co zagrożenie dla bramki przeciwnika nie opiera się tylko na obecności w szesnastce napastnika Barcelony. Efektem tego są kluczowe bramki w Lidze Narodów z Walią, czy też zwycięskie trafienie w Tiranie z Albanią (1:0), fundamentalne dla awansu Polaków do baraży do mundialu w Katarze.

Tak wygląda dorobek bramek i asyst Karola Świderskiego w reprezentacji Polski, w której gra od półtora roku:

  • dwie zwycięskie bramki w meczach z Walią w Lidze Narodów (2:1 i 1:0)
  • zwycięski gol w kluczowym meczu eliminacji z Albanią (1:0)
  • gol na 1:1 w przegranym meczu eliminacyjnym z Węgrami (1:2)
  • trzy gole w wysoko wygranych meczach eliminacyjnych z San Marino i Andorą
  • wyrównujący gol w końcówce w meczu towarzyskim z Islandią (2:2)
  • asysta w meczu z Albanią (4:1)

Czy gra od pierwszej minuty, czy z ławki rezerwowych – nie ma różnicy. Zawsze gdy Świderski wchodzi na boisko w biało-czerwonej koszulce, daje konkrety.

Do tego z każdym meczem Świderski z Lewandowskim rozumieją się coraz lepiej. Już na Euro 2020 widać było dobre rozumienie pomiędzy tymi dwoma napastnikami, choć liczb jeszcze brakowało. W meczu z Hiszpanią obaj przez kilkadziesiąt minut stwarzali dużo zagrożenia dla bramki Unaia Simona. Lewandowski strzelił gola, Świderski trafił w słupek, a i to nie były jedyne groźne sytuacje w wykonaniu obu piłkarzy. Ze Szwecją Lewandowski trafił do siatki dwukrotnie, a przy drugim golu Świderski pomógł, skupiając na sobie uwagę obrońców i przepuszczając piłkę do kapitana kadry.

W meczach Ligi Narodów zaczęły się pojawiać z tej współpracy liczby. W pierwszym meczu z Walią (2:1) "Świder" dopadł do zablokowanego strzału Lewandowskiego i z bliska umieścił piłkę w siatce. Niektóre źródła, w tym Transfermarkt, zapisują za tę akcję "Lewemu" asystę. W Cardiff Świderski z Lewandowskim zagrali akcję, której nie powstydziliby się Dennis Bergkamp i Thierry Henry. Trzecia bramka duetu Świderski – Lewandowski powinna z kolei paść w końcówce przegranego meczu z Belgią (0:1), gdy Lewandowski znakomitym dośrodkowaniem posłał piłkę na głowę Świderskiego, ale ten tym razem trafił tylko w słupek.

- U boku Lewandowskiego powinien grać drugi napastnik. Ostatnie statystyki w kadrze przemawiają za Karolem Świderskim. Świderski od momentu debiutu strzelił osiem goli w reprezentacji. Milik przez ostatnie sześć lat zdobył sześć bramek. Wiemy, że od Karola bardziej utytułowanym piłkarzem jest nie tylko Piątek, ale właśnie przede wszystkim Milik, który dobrze zaczął sezon w Juventusie. Być może to właśnie on wskoczy do pierwszego składu w Katarze. Natomiast ostatni dwumecz pokazał, że Świderski jest bliżej gry u boku Lewandowskiego – przyznaje w rozmowie ze sport.tvp.pl były znakomity napastnik Tomasz Frankowski.

Robert Lewandowski otwarcie ostatnio apelował o grę dwójką napastników. Mecz z Walią pokazał, że kapitan kadry miał rację. Kto by się spodziewał, że najbardziej zgrany duet będzie tworzył z zawodnikiem grającym w klubie na znacznie niższym poziomie – wcześniej w lidze greckiej, a dziś w MLS?

Jedyną przeszkodą dla Świderskiego może być terminarz jego klubu Charlotte FC. Nowy zespół ligi MLS, który rozpoczął w niej rywalizację od tego sezonu, najprawdopodobniej nie awansuje do play-off, a to będzie oznaczało, że zakończy sezon na fazie zasadniczej już za dwa tygodnie – 9 października. Wówczas Świderski od ostatniego meczu ligowego do spotkania towarzyskiego z Chile będzie przez ponad miesiąc bez gry, co może mieć wpływ na jego formę. Zdaje sobie z tego sprawę selekcjoner Czesław Michniewicz, o czym mówił już po meczu z Walią.

No i co z tego, że z Juventusu? Milik w kadrze strzela gola na rok

Wiele osób chciałoby, aby duet z Robertem Lewandowskim w reprezentacji Polski tworzył Arkadiusz Milik. Nic dziwnego, w końcu nieczęsto zdarza się, aby w polskiej kadrze grali napastnicy Barcelony i Juventusu.

Problemem jest to, że Milik w kadrze nie daje argumentów, by stosować to rozwiązanie. W meczu z Holandią zobaczyliśmy jego koszmarne pudło, potem fatalny strzał z dystansu, gdy można było zagrać do wychodzącego Roberta Lewandowskiego. A potem nie zobaczyliśmy już nic, bo gracz Juventusu założył pelerynę-niewidkę i na ostatnie 30 minut zniknął.

Od kolejnych kontuzji kolana Arkadiusz Milik reprezentacji Polski daje niewiele. I nie ma wielkiego znaczenia to, że w międzyczasie potrafił strzelać sporo goli w klubach - to dla Napoli, Olympique Marsylii, czy dla Juventusu. Przez ten cały czas Milik w kadrze strzela zaledwie jednego gola na rok.

  • 2017: gol na 1:0 w meczu el. MŚ 2018 z Kazachstanem (3:0)
  • 2018: gol z rzutu karnego na 1:1 w meczu Ligi Narodów z Portugalią (1:1)
  • 2019: gol na 2:0 w meczu el. Euro 2020 z Macedonią Płn. (2:0)
  • 2020: gol na 5:1 w meczu towarzyskim z grającą w rezerwowym składzie Finlandią (5:1)
  • 2021: gol na 3:1 w meczu el. MŚ 2022 z Andorą (4:1)

Jego bilans to pięć goli w 30 meczach rozegranych w kadrze od początku 2017 roku. W większości strzelone rywalom bardzo przeciętnym, żeby nie powiedzieć – słabym. Cóż, można się pocieszać, że skoro w 2022 roku Arkadiusz Milik jeszcze gola dla reprezentacji Polski nie strzelił, to może wyrobi swoją średnią na mundialu, ale fakty są takie, że napastnik Juventusu na grę w podstawowym składzie reprezentacji Polski w tej chwili nie zasługuje. I jego przynależność klubowa nie powinna mieć tu wielkiego znaczenia.

Świetna współpraca Milika z Lewandowskim to mit

- Chcemy grać dwójką napastników, ale każdy mecz ma swoją historię. Próbowaliśmy Arka Milika z Holandią i to dało nam odpowiedź, jak wygląda jego współpraca z Robertem Lewandowskim. Tak samo wiemy, co ze Świderskim i Piątkiem. Karol dobrze czuje się z Robertem, bo jest bardzo rozbieganym piłkarzem, a Arek jest bardziej statyczny – mówił selekcjoner Czesław Michniewicz w rozmowie z TVP po zakończeniu meczu z Walią.

To właśnie ruchliwość i pracowitość Świderskiego sprawia, że jego współpraca z Lewandowskim wygląda ostatnio dobrze. Tego z kolei nie można powiedzieć o Miliku. Liczby są nieubłagane – przez ostatnie sześć lat Milik i Lewandowski wypracowali w kadrze zaledwie dwa gole:

  • gol na 2:0 z Macedonią w 2019 roku, gdy Lewandowski na 30. metrze przed bramką zgrał piłkę do Milika, a ten trafił efektownym uderzeniem z dystansu.
  • gol na 3:1 z Andorą w 2021 roku, gdy Lewandowski na tyle źle przyjął piłkę w polu karnym, że trafiła ona pod nogi Milika i ten z kilku metrów trafił do siatki.

I to na tyle. Bez ciekawych kombinacji, składnych akcji. W ten sposób upada mit o świetnej współpracy na linii Lewandowski – Milik, która od pierwszej poważnej kontuzji kolana napastnika Juventusu, której doznał w meczu z Danią (3:2) w 2016 roku, zwyczajnie nie istnieje.

Mało tego – Milik radzi sobie w reprezentacji Polski lepiej wtedy, gdy Lewandowskiego na boisku nie ma i to on może przejąć rolę głównego napastnika. To właśnie w takich okolicznościach padło pięć z dziewięciu goli z udziałem (trafieniem lub asystą) 28-latka w kadrze narodowej. Dotyczy to goli w meczach z Portugalią i Finlandią, a także asyst w spotkaniach z Irlandią, Finlandią i Anglią.

Rzeczywistość to nie FIFA. Liczy się przydatność dla drużyny, nie "ocena ogólna"

Wniosek jest prosty – na podstawie tego, co daje reprezentacji Polski w ostatnich latach, Arkadiusz Milik powinien być zmiennikiem Roberta Lewandowskiego, a nie jego partnerem w ataku biało-czerwonych.

Milik pewnie jest lepszym piłkarzem niż Świderski. Świadczą o tym kluby, w których grają. Jednak to nie jest gra FIFA, gdzie wybiera się do składu piłkarzy z najlepszą oceną ogólną. Zadaniem selekcjonera jest dobranie jak najlepiej ze sobą współpracujących elementów, a pod względem przydatności dla reprezentacji Polski Świderski bije Milika na głowę.

Ale i w kwestii zmiennika Lewandowskiego Milik musi uważać, bo oprócz Świderskiego, który uczciwie zapracował na boisku na to, by być wyżej od "Arkadiuszo" w hierarchii napastników reprezentacji, są jeszcze Krzysztof Piątek i Adam Buksa. Nawet Piątek w ostatnich latach daje więcej kadrze od Milika, gdyż od 2018 roku strzelił 10 goli, w tym kilka absolutnie kluczowych w eliminacjach do Euro 2020 czy MŚ 2022. Buksa, który dopiero wraca po kontuzji do gry w RC Lens, zaliczył bardzo dobry start w kadrze, strzelając pięć goli w dziewięciu meczach. Można się spodziewać, że i on nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.

Przed Czesławem Michniewiczem ważna do podjęcia decyzja, acz można się spodziewać, że mecz z Walią powinien wyjaśnić niewiadomą w podstawowym składzie biało-czerwonych. I jedynie obsada środka pola zdaje się być dla selekcjonera twardym orzechem do zgryzienia.

Więcej o:
Copyright © Agora SA