Megasensacja w składzie Polaków. Tak ma wyglądać jedenastka na Walię

Nie z czwórką, a znowu z trójką obrońców. I wszystko wskazuje, że na prawym wahadle z Michałem Skórasiem, który zadebiutuje od pierwszej minuty. Tak na wyjeździe przeciwko Walii, w ostatnim spotkaniu tej edycji Ligi Narodów, ma zagrać reprezentacja Polski. Początek meczu w niedzielę o 20.45. Relacja na żywo w Sport.pl i w aplikacji Sport.pl LIVE.

- To już jest inna reprezentacja - rozkładał ręce Czesław Michniewicz, który na sobotniej konferencji często pytany był o ustawienie, w jakim jego drużyna zagra przeciwko Walii. Selekcjoner tego oczywiście nie zdradził, ale dziennikarze i tak dopytywali, czy po ostatnich dwóch porażkach w systemie z trójką obrońców - 0:1 z Belgią, 0:2 Holandią - Michniewicz nie zdecyduje się na powrót do czteroosobowego bloku obronnego. A więc systemu, w którym kadra zagrała choćby ze Szwecją, w debiucie Michniewicza - bardzo udanym, bo wygranym 2:0 i zapewniającym Polsce wyjazd na mundial.

Zobacz wideo Najlepsze podsumowanie reprezentacji Polski. "Wciąż nie dowierzam"

Michniewicz w sobotę sam wracał do meczu ze Szwecją. - Często pada pytanie o tamto spotkanie. Że zagraliśmy wtedy w takim, a nie innym ustawieniu, czwórką obrońców. Tak, zagraliśmy w ten sposób. Ale musimy wziąć pod uwagę też inne okoliczności. Przede wszystkim los, który sprawił, że nie ma teraz z nami Matty'ego Casha, Krystiana Bielika, Kuby Modera czy Jacka Góralskiego. Tak się po prostu czasem dzieje, taka specyfika tej pracy, że ktoś się pojawia, a ktoś znika. W tej chwili tamtego składu już nie ma i po prostu go nie odtworzymy. Musimy myśleć nad innym - tłumaczył Michniewicz.

Michniewicz zgadza się z Lewandowski

W sobotę dziennikarze dopytywali Michniewicza jednak nie tylko o obronę, ale też o atak. - Nie widzę tutaj żadnej rozbieżności z Robertem Lewandowskim. A dlaczego? Bo zgadzam się z "Lewym", że gra dwójką napastników bywa skuteczna. Ostatnio z Holandią też była... Przez 10 minut. Tylko przez 10 minut, bo później nie wyglądało to już zbyt dobrze - wyjaśniał dalej Michniewicz.

Wtedy w dyskusję włączył się Wojciech Szczęsny, który w sobotę pojawił się na konferencji razem z selekcjonerem. - Mam wrażenie, że zbyt wiele rozmawiamy o ustawieniu - wtrącił bramkarz Juventusu, który mimo obolałej ręki po starciu z holenderskim napastnikiem Woutem Weghorstem w niedzielę szykowany jest do gry od pierwszej minuty.

To już w zasadzie wiadomo: Michniewicz w sobotę sam to potwierdził. Ale poza Szczęsnym wiele więcej nie mówił. Kiedy zapytany został pod koniec konferencji o Szymona Żurkowskiego, odparł jedynie, że pomocnik Fiorentiny ma szansę, by zagrać przeciwko Walii. Od razu jednak zaznaczył, że jeszcze rozważa, czy będzie to pierwszy skład, czy wejście z ławki.

I to byłoby na tyle, jeśli chodzi o personalia, bo na konferencji przed meczem z Walią selekcjoner znacznie bardziej uwikłał się w rozmowę o taktyce. - Robimy z tego narodową dyskusję, a dla mnie, jako trenera, nie ma znaczenia, czy z Walią zagramy trójką, czy czwórką obrońców. Dla mnie ważne jest, jak wykonujemy swoje zadania na boisku, a nie to, w jakim gramy systemie - mówił.

Lewandowski sam wywołał ten temat

Temat ustawienia wywołali nawet nie tyle dziennikarze na sobotniej konferencji prasowej, ile w czwartek po meczu z Holandią (0:2) zrobił to Lewandowski, kiedy chwalił przejście na dwóch napastników. - Przez 10 minut dobrze to wygladało - przyznał kapitan reprezentacji Polski, nawiązując do wspólnej gry z Arkadiuszem Milikiem, który w czwartek na boisku pojawił się po przerwie.

Tylko że 10 minut to trochę mało. I Michniewicz w sobotę zwracał uwagę na to uwagę. Tym bardziej że to 10 minut nie miało żadnego przełożenia na wynik. Milikowi co prawda została wypracowana w tym czasie jedna doskonała okazja, którą zmarnował. Ale Lewandowski czwartkowy mecz kończył bez ani jednego strzału, choćby nawet niecelnego.

- Mieliśmy plan, żeby doprowadzić Roberta do pola karnego, ale Virgil van Dijk i drugi obrońca, który też był do niego przyklejony, skutecznie nam w tym przeszkadzali. Nie udało się wypracować pozycji strzeleckiej dla Roberta i oczywiście, że nas to martwi. Dlatego ustalając skład, musimy też myśleć o tym, by takie sytuacje się nie powtarzały - opowiadał w sobotę Michniewicz.

Michniewicz rozważał dwa warianty taktyczne

Selekcjoner nie zdradził, w jaki sposób zamierza w niedzielę dopieścić Lewandowskiego. Z naszych informacji wynika, że znów zdecyduje się na to samo ustawienie co z Holandią (1-3-4-2-1). Ale ze zmianami w składzie, bo w Cardiff do gry w środku pola - obok Grzegorza Krychowiaka - szykowany jest Żurkowski, który w meczu z Holandią pauzował za kartki i czekał też na narodziny córki.

I to nie będzie jedyna zmiana, bo na boku pomocy szykuje się megasensacja. Jeszcze w piątek selekcjoner zastanawiał się nad wystawieniem tam doświadczonego Kamila Grosickiego - rozważał też przejście na grę czwórką obrońców - ale wygląda, że zmienił zdanie i postawi na Michała Skórasia. A więc pomocnika Lecha, który od początku zgrupowania jest bardzo chwalony - też przez kolegów z drużyny - ale to dopiero jego pierwsze zetknięcie z dorosłą reprezentacją, bo Skóraś trzy dni temu debiutował Holandią. Wtedy wszedł z ławki - w 79. minucie zmienił Nicolę Zalewskiego. Teraz może zagrać od początku - na prawym wahadle, gdzie zajmie miejsce Przemysława Frankowskiego. A przynajmniej taki był stan na sobotę wieczór, bo Michniewicz potrafi wstać rano i zmienić zdanie. Początek meczu Walia - Polska w niedzielę o 20.45.

Walia Polska. Takim składem ma zagrać reprezentacja Polski:

  • Szczęsny - Bednarek, Glik, Kiwior - Skóraś, Żurkowski, Krychowiak, Zalewski - Szymański (Milik), Zieliński - Lewandowski.
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.