Reprezentacja Polski po słabym meczu przegrała z Holandią 0:2 i do końca musi walczyć o utrzymanie w dywizji A Ligi Narodów. Czwartkowy występ podopiecznych Czesława Michniewicza na pewno nie nastraja optymistycznie przez zbliżającym się mundialem, ale pojawiają się uspokajające głosy.
Jednym z nich jest Piotr Zieliński, który tuż po ostatnim gwizdku sędziego nie zgodził się ze słowami reportera TVP, że Polska zagrała aż tak słabe spotkanie. - Mamy na tyle dobrą kadrę, by z takimi rywalami grać, jak równy z równym. Holandia to jedna z najsilniejszych drużyn na świecie. Ale uważam, że w kilku momentach pokazaliśmy, że umiemy grać w piłkę - stwierdził reprezentant Polski i prawdopodobnie najlepszy zawodnik na boisku.
W podobnym tonie wypowiedzieli się też inni. - Nie przesadzajmy. Nie możemy tak krytycznie podchodzić do gry reprezentacji, bo nie było tak, że Holandia nas rozjechała i wygrała 5:0, mając 10 sytuacji bramkowych. Jak tak popatrzymy, to mieli może 2-3 klarowne sytuacje, które wykorzystali - komentował asystent w kadrze Adama Nawałki dla Interii Sport.
Zając wskazał nawet na konkretne elementy, które nie zgrywały się ze sobą w drużynie Czesława Michniewicza. - Musimy przeanalizować te stracone bramki, bo tam była słaba współpraca wahadłowych ze stoperami. Przy pierwszej bramce Kiwior wyszedł poza obręb pola karnego, przy drugiej Bednarek wyszedł bardzo wysoko. To pokazuje, że jak w fazie niskiego pressingu wahadła nie współpracują, to robi się problem. Dlatego trzeba popracować nad organizacją w fazie bronienia w niskim pressingu, żeby była lepsza współpraca w obronie - podkreślił.
Więcej takich informacji znajdziesz na Gazeta.pl
Po czwartkowej porażce, reprezentacji Polski został jeden mecz w Lidze Narodów. W niedzielę, 25 września Biało-Czerwoni zagrają z Walią. Wygrana, bądź remis oznacza pewne utrzymanie Polaków w dywizji A, a w przypadku porażki decydować będzie bilans spotkań bezpośrednich, a następni bilans bramek.