- Louis, on zawsze jest taki wyluzowany? Zawsze ma w sobie taki spokój? - dopytywali van Gaala holenderscy dziennikarze zaraz po tym, jak za Frenkiem de Jongiem zamknęły się drzwi. On pierwszy odpowiedział na pytania i wyszedł wcześniej, by przygotować się do treningu na Stadionie Narodowym. Selekcjoner długo się uśmiechał. - Jest niesamowity. Tak, zawsze pozostaje spokojny i to widać też na boisku - powiedział.
- Lewandowski jest miłym człowiekiem, bardzo sympatycznym. Dopiero go poznałem, ale widzę, że cały czas ciężko pracuję. Ma świetną mentalność i doskonałą technikę. Jest jednym z najlepszych zawodników na świecie. Z kolei jako napastnik jest bardzo wszechstronny, bo potrafi podać, rozegrać akcję, ale też znakomicie ją wykończyć. Wiadomo, strzela mnóstwo goli, w tym jest najlepszy, więc bardzo nam pomaga - mówił Frenkie de Jong, który latem był blisko minięcia się z Lewandowski w drzwiach. Gdy Polak trafiał do Barcelony, de Jong miał z niej odejść. Pojawiało się wówczas mnóstwo wiadomości, że może trafić do Manchesteru United lub Chelsea.
- Było bardzo dużo różnych pogłosek. Dużo się działo, więcej niż w poprzednich oknach transferowych, ale ja pozostawałem spokojny. Chciałem zostać w Barcelonie i zostałem - mówił z uśmiechem, a gdy dziennikarze sugerowali, że to szefowie klubu chcieli go za wszelką cenę sprzedać, byle zdobyć pieniądze na kolejne transfery i zwolnić środki na pensje dla nowych piłkarzy, de Jong gryzł się w język. - Nie mogę się zagłębiać w szczegóły, czy moje pozostanie komuś przeszkadzało. Klub czasami ma inne pomysły na kadrę, a piłkarze chcą czegoś innego. Dobrze, że to się wszystko dobrze skończyło - uciął i zaśmiał się z kolejnego pytania.
- Nie, jeszcze nie miałem okazji powiedzieć obrońcom, jak radzić sobie z Lewandowskim. Nie wiem, czy powiem im coś nowego. Mają doświadczenie, a my wszyscy musimy pracować, by miał jak najmniej okazji - stwierdził.
Holendrzy pytali van Gaala przede wszystkim o jego nietypowe podejście do obrony rzutów karnych. Otóż były trener m.in. Barcelony i Bayernu zaprosił na wrześniowe zgrupowanie aż sześciu bramkarzy, by znaleźć wśród nich najlepszego obrońcę karnych i zabrać go na mundial. Formalnie powołał ich czterech - Jaspera Cillessena, Marka Flekkena, Andriesa Nopperta i Remko Pasveera. Dwóch dodatkowych - Justina Bijlowa i Kjela Scherpena - wezwał tylko na jeden trening. Odbył się w środę, przed wylotem do Polski.
- Zawsze szukam przewagi nad innymi drużynami, a wiem, że rzuty karne niejednokrotnie odgrywały najważniejszą rolę na mundialu - podkreślił 71-letni szkoleniowiec na poprzedniej konferencji. Ale to nie koniec. Van Gaal zdradził, że zajęcia poprowadzi nie tylko trener bramkarzy i dodatkowy analityk, ale też Peter Murphy, czyli były trener piłki siatkowej. - Nie będzie uczył chłopaków siatkówki, jeśli o to pytasz - krzyknął oburzony selekcjoner do jednego z dziennikarzy i dodał: - Jest on specjalistą w innej dziedzinie i uważam, że jego wiedza i doświadczenie mogą nam bardzo pomóc. Ale nie mogę zdradzić więcej szczegółów na ten temat, bo z pewnością zaraz inne drużyny też skorzystałyby z tego rozwiązania. Czy insynuujesz mi, że piłka siatkowa to gorszy sport niż futbol? Proszę tylko o jedno: nie mów obraźliwie o siatkówce - podkreślił oburzony.
Na przedmeczowej konferencji również nie chciał zdradzać szczegółów. - Nie mam jeszcze wniosków. Cały trening mam nagrany, zapisany i teraz muszę to wszystko przeanalizować. Muszę dostać w tej sprawie raporty i dopiero wtedy będę wiedział, kto jest w tym fachu najlepszy - powiedział. - Nie wiem, dlaczego to budzi takie zdziwienie. Karne to część piłki. Szukamy przewagi - mówił nieco zirytowany.
Van Gaal zdradził, że na poprzednim treningu podzielił swoją kadrę na dwie drużyny. Pierwsza grała jako Holandia, druga miała odzwierciedlać ustawienie reprezentacji Polski. - Niestety, nie strzeliliśmy żadnego gola - śmiał się, a po chwili całkiem poważnie dodał, że w następnych meczach chce przede wszystkim skupić się na traceniu mniejszej liczby bramek. - Jest ich trochę za dużo. Oczywiście, dużo też strzelamy, ale chcę, żebyśmy jako zespół bronili lepiej. Nie chodzi tylko o naszych trzech obrońców i wahadłowych. Chodzi o cały zespół. Wiemy, w których obszarach się poprawić, by rywale mieli mniej okazji do strzelenia nam gola - mówił i naturalnie przeszedł do Lewandowskiego.
- Jest jednym z najlepszych zawodników na świecie. To napastnik kompletny, który w każdym meczu robi różnicę. Dlatego dla nas to świetny test. Możemy się przeciwko niemu sprawdzić. W Rotterdamie nie zagrał. Żałowałem tego, bo bardzo lubię go jako człowieka, a jeszcze bardziej jako piłkarza. Przed nami trudny egzamin, bo Polska ma więcej dobrych piłkarzy. Za plecami Lewandowskiego gra Sebastian Szymański. Młody, zdolny pomocnik. Podoba mi się - komplementował holenderski trener. - Transfer z Bayernu do Barcelony to transfer z jednej kultury piłkarskiej do drugiej, zupełnie innej. To jest bardzo trudne, a on wciąż nieustannie strzela gole. To nieprawdopodobne - dorzucił na odchodne.
Zaraz po konferencji Holendrzy rozpoczęli trening. Dziennikarze mogli obejrzeć tylko pierwszy kwadrans. Widzieli więc jedynie rozgrzewkę i grę w dziadka. Jeśli van Gaal ćwiczył jeszcze plan „anty-Lewandowski", to za zamkniętymi drzwiami.
Początek meczu Polska - Holandia w czwartek o godz. 20.45. Relacja na żywo na Sport.pl.