Szewczenko ze łzami w oczach. Piękne słowa do Lewandowskiego. "Chwyciło za serce"

Bartłomiej Kubiak
- To, co zrobiłeś, chwyciło mnie za serce - mówił wzruszony Andrij Szewczenko do Roberta Lewandowskiego. Scena była symboliczna, ale ważna - odbyła się na murawie Stadionu Narodowego w Warszawie, gdzie były gwiazdor reprezentacji Ukrainy i zdobywca Złotej Piłki przekazał kapitanowi reprezentacji Polski opaskę w niebiesko-żółtych barwach.

- Dziękuję za wszystko. To, co zrobiłeś - co wszyscy zrobiliście - chwyciło mnie za serce. Nasz kraj jest wam bardzo wdzięczny. Nawet nie potrafię tego opisać słowami - mówił wyraźnie wzruszony Andrij Szewczenko. Były wybitny napastnik i pierwszy Ukrainiec, który w 2003 roku wygrał z AC Milan Ligę Mistrzów, a rok później sięgnął po Złotą Piłkę, we wtorek pojawił się w Polsce specjalnie po to, by spotkać się z Robertem Lewandowskim.

Zobacz wideo

Lewandowski o wsparciu dla Ukrainy. "To był spontaniczny gest"

Do spotkania doszło na murawie Stadionu Narodowego. - Jest piękny - zachwycał się Szewczenko. Ale we wtorek po południu piłka była na dalszym planie, bo Szewczenko i Lewandowski przez ponad pół godziny rozmawiali na zdecydowanie poważniejsze tematy. Przede wszystkim o sytuacji w Ukrainie, która od ponad pół roku dzielnie broni się przed nieuzasadnioną i barbarzyńską napaścią Rosjan.

- Dla mnie to było coś naturalnego, by od razu was wesprzeć. Jesteście naszym sąsiadem. Cały czas jestem z wami całym sercem - mówił we wtorek Lewandowski i wracał do końcówki lutego, czyli pierwszych godzin inwazji. - Graliśmy wtedy z Eintrachtem. Wiedziałem, że będę kapitanem, więc wpadłem na pomysł, by samodzielnie wykonać opaskę w barwach Ukrainy. Nie miałem wielkich możliwości. Sam ją lepiłem i szyłem, by trzymała się na ramieniu. To był spontaniczny gest, ale czułem, że bardzo potrzebny - opowiadał Lewandowski.

Lewandowski wspominał tę sytuację już przy dziennikarzach, bo wcześniej na murawie stadionu przez blisko pół godziny rozmawiał tylko z Szewczenką, który w pewnym momencie kapitanowi reprezentacji Polski przekazał i sam założył na ramię opaskę w niebiesko-żółtych barwach. - Mam nadzieję, że zagrasz w niej na mundialu. W Katarze będzie wam kibicować cała Ukraina - przyznał Szewczenko. - Traktuję tę opaskę jako podziękowanie dla całej Polski, która wspiera Ukrainę. Walczycie o wolność, a my, znając własną historię, wiemy, jak ona jest ważna - dodał Lewandowski.

Szewczenko wzruszony był też na koniec spotkania. Mówił wtedy znowu ze łzami w oczach, ale już nie bezpośrednio do Lewandowskiego, a dziennikarzy: - Chcę od serca podziękować za wszystko, co robicie dla mojego kraju. Tyle gestów, tyle realnego wsparcia - przyjęcie naszych rodaków, wszelka pomoc - to są nieocenione rzeczy. U nas jest teraz ciężko, ale widzimy, jak nasi bracia z Polski nam pomagają. Dziękujemy wam z całego serca, naprawdę.

Szewczenko już w maju mówił o Lewandowskim

Szewczenko już w maju mówił o kapitanie reprezentacji Polski. - Myślę, że jest to Robert Lewandowski - odparł wtedy bez wahania, kiedy przez dziennikarzy portalu tribuna.com pytany był, który z zagranicznych piłkarzy wyraził największe wsparcie dla Ukrainy.

Padło na kapitana reprezentacji Polski, a przy okazji też na najbardziej rozpoznawalnego polskiego sportowca na świecie. Ale Lewandowski faktycznie był jednym z tych, którzy od początku wojny wyraźnie stali po stronie Ukrainy. Nie czekał na resztę i nie krył się ze swoimi poglądami. Nie chciał też grać przeciwko Rosji w barażu o mundial. I nie miało znaczenia, czy mecz miałby odbyć się na neutralnym terenie i czy Rosja rozegra go pod neutralną flagą. Nie gramy i koniec. To była decyzja Lewandowskiego, który 25 lutego w piątek późnym wieczorem - razem z Wojciechem Szczęsnym - chwycił za telefon i zaczął dzwonić do rozproszonych po całej Europie kolegów z reprezentacji Polski.

- Jestem kapitanem, więc dla mnie to było naturalne. Zacząłem dzwonić po chłopakach z drużyny, bo chciałem poznać ich zdanie. A to nie dla wszystkich była taka sama sytuacja, bo mamy w zespole zawodników, którzy grali lub grają w lidze rosyjskiej i dla nich to wszystko jest jeszcze trudniejsze. Ale tutaj wszyscy byliśmy jednogłośni. Każdy widział, jak to wygląda i każdy z nas czuł, co trzeba zrobić. Nasza decyzja była podyktowana wartościami i solidarnością z Ukrainą. Nie było myślenia, jakie ewentualnie będą tego konsekwencje i co może się wydarzyć. Po prostu nie wyobrażaliśmy sobie wyjścia na boisko i grania przeciwko reprezentacji Rosji - mówił Lewandowski pod koniec marca, kiedy wraz z żoną Anną byli gośćmi "Dzień Dobry TVN".

Już wtedy wiadomo było, że Polska nie zagra z Rosją. FIFA, która milczała przez pierwsze dni rosyjskiej agresji wobec Ukrainy, w końcu przyznała Polsce wolny los i zadecydowała, że Rosja - która jeszcze bezskutecznie próbowała odwoływać się do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie - została zawieszona. To sprawiło, że drużyna Czesława Michniewicza awansowała bezpośrednio do finału baraży, gdzie 29 marca w Chorzowie pokonała Szwecję (2:0) i za niespełna dwa miesiące zagra na mundialu w Katarze.

Ale zanim mundial, jeszcze trzeba rozegrać dwa spotkania w Lidze Narodów: w czwartek w Warszawie z Holandią i w niedzielę w Cardiff z Walią. - Najpierw spróbujmy wygrać z Holandią. Czekam na kolejny występ na Stadionie Narodowym - grając w domu, zawsze czuję dumę - mecze tutaj zawsze są wyjątkowe - przyznał Lewandowski.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.