O meczu Polska - Chile mówi się od kilku miesięcy. Nieoficjalnie albo półoficjalnie, bo PZPN wciąż nie ogłosił listopadowego rywala. Wiadomo tylko, że kadra chce rozegrać ten mecz w Warszawie - 16 listopada, a więc dzień przed wylotem do Kataru, gdzie pięć dni później Polska w pierwszym meczu fazy grupowej na mistrzostwach świata zmierzy się z Meksykiem.
- Najważniejsze dla mnie jest, żeby to był rywal z tamtego regionu, czyli z Ameryki Południowej bądź Środkowej - mówił Czesław Michniewicz na poniedziałkowym spotkaniu z dziennikarzami. - Chile byłoby OK., bo to jest trochę taki Meksyk, trochę Argentyna. Oczywiście z zachowaniem pewnych proporcji - dodawał selekcjoner.
Michniewiczowi zależy, by zmierzyć się z rywalem z innego kontynentu, bo z takimi w grupie na mundialu - Meksyk, Arabia Saudyjska, Argentyna - zmierzy się Polska.
- Dokumenty nie są jeszcze podpisane, więc nie mamy 100 proc. pewności, czy to będzie Chile. Właśnie rozmawiałem z sekretarzem. Jeśli nie Chile, być może to będzie Kolumbia albo ktoś inny, ale z tamtego regionu - wyjaśnił Michniewicz.
22 września w Warszawie z Holandią, 25 września w Cardiff z Walią. Dla kadry Michniewicza to będą dwa spotkania, które zakończą zmagania w tegorocznej Lidze Narodów. Polska po czterech meczach zajmuje trzecie miejsce w grupie. Ma trzy punkty przewagi nad ostatnią Walią oraz trzy straty do Belgii i sześć do Holandii. Celem jest utrzymanie się w Dywizji A, a więc zajęcie przynajmniej trzeciego miejsca w grupie.