Reprezentacja Włoch po wielkim triumfie nad Anglią w finale Euro 2020 zanotowała poważną wpadkę, tracąc możliwość gry na mistrzostwach świata. Nikt nawet nie zakładał scenariusza, w którym drużyna prowadzona przez Roberto Manciniego, nie pojedzie do Kataru. Tymczasem Włosi najpierw w grupie eliminacyjnej zajęli drugie miejsce, za Szwajcarią, a potem sensacyjnie przegrali w półfinale baraży z niżej notowanym rywalem - Macedonią Północną.
W efekcie Włosi po raz drugi z rzędu nie zakwalifikowali się do mistrzostw świata. Wcześniej odpadli z eliminacji do mundialu w Rosji w 2018 roku. Według Jorginho, pomocnika reprezentacji Włoch, to nie fair jest, że zwycięzca mistrzostw Europy nie ma bezpośredniej przepustki na mundial, tylko musi walczyć w eliminacjach.
- To śmieszne wygrać Euro i nie zakwalifikować się od razu do mistrzostw świata. To jest głupie. Zadzwoń do FIFA i UEFA, by dowiedzieć się, o co chodzi, bo na litość boską. Być może fakt, że się nie zakwalifikowaliśmy sprawia, że jestem jeszcze bardziej oburzony niż wcześniej. Boli jednak, że umierasz, by wygrać, a potem znowu musisz brać udział w turnieju kwalifikacyjnym - przyznał Jorginho.
- Po co wygrywasz Euro? Tylko po to, by zarobić euro i dla samego zwycięstwa? Zobaczmy, że zwycięzca Ligi Europy kwalifikuje się bezpośrednio do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Wygrywasz Euro, Copa America i nie kwalifikujesz się na mundial. To nonsens - dodał Jorginho.
Przypomnijmy, że pomocnik Chelsea był jednym z głównych winowajców zajęcia Włochów drugiej pozycji w eliminacjach. Jorginho zmarnował rzuty karne w obu meczach ze Szwajcarią. - Całe życie będę myślał o tych karnych. Czuję bardzo duży ból, a dwukrotnie nieudzielenie pomocy własnej drużynie bardzo mnie obciąża. Wciąż nie dowierzam w to, co się stało. Te błędy, które popełniliśmy w ostatnich meczach, zrobiły różnicę. Ludzie mówią, że musimy się podnieść i iść dalej, ale to nie takie łatwe - mówił wtedy Jorginho.
Tegoroczne mistrzostwa świata rozpoczną się 21 listopada. Finał turnieju zaplanowany jest na 18 grudnia.