Gabriel Slonina znalazł się na liście 39 piłkarzy powołanych do reprezentacji Polski na czerwcowe zgrupowanie przed meczami Ligi Narodów. Bramkarz Chicago Fire spotkał się z Czesławem Michniewiczem i otrzymał koszulkę z numerem "1". Ostatecznie Slonina zdecydował, że w przyszłości będzie występował w kadrze Stanów Zjednoczonych. "Moje serce jest amerykańskie. Ten kraj dał mi i mojej rodzinie wszystkie możliwości, o jakie mogliśmy prosić. Ameryka to mój dom i będę ją reprezentował" - poinformował bramkarz.
Czesław Michniewicz zabrał głos po decyzji Gabriela Sloniny o wyborze kadry Stanów Zjednoczonych i zdradził, kiedy się dowiedział o decyzji bramkarza. "Wczoraj Gabriel poinformował mnie o swojej decyzji odnośnie wyboru kadry USA, w której w przyszłości zamierza występować. Podziękował za zaangażowanie PZPN i poświęcony mu czas. To nie była dla niego łatwa decyzja. Powodzenia Gabryś" - napisał Michniewicz na Twitterze.
Zbigniew Boniek, były prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, ujawnił, że Gabriel Slonina wcześniej dwukrotnie otrzymał powołanie do reprezentacji Polski, ale sukcesywnie odmawiał. Z kolei Adam Godlewski z portalu Sportowy24.pl zdradził, że Amerykanie mieli nie grać czysto w sprawie Sloniny. "Oni wywierali ogromną presję nie tylko na zawodnika, ale i na jego rodzinę mieszkającą w USA. Co tylko dowodzi skali talentu Gabriela" - pisze Godlewski.
Co musiałoby się stać, gdyby Gabriel Slonina przyleciałby jednak na zgrupowanie reprezentacji Polski i kadra chciała go zaklepać? Bramkarz Chicago Fire musiałby zagrać w meczu oficjalnego turnieju (faza grupowa lub finały mistrzostw Europy) lub wystąpić w trzech oficjalnych spotkaniach w danej reprezentacji.