I być może Hubert Adamczyk na to powołanie zasłuży, ale niekoniecznie już teraz. W czerwcu, kiedy kadra Czesława Michniewicza zagra cztery spotkania w Lidze Narodów: z Walią we Wrocławiu (1 czerwca), Belgią w Brukseli (8 czerwca), Holandią w Rotterdamie (11 czerwca) i znowu Belgią w Warszawie (14 czerwca). Powodem braku powołania mogą być nawet nie tyle niewystarczające umiejętności, ile ligowy terminarz. Pod koniec maja, kiedy startować będzie zgrupowanie reprezentacji Polski, Adamczyk najprawdopodobniej grać będzie jeszcze z pierwszoligową Arką Gdynia w barażach o ekstraklasę.
O tym, że Michniewicz może wysłać sensacyjne powołanie dla piłkarza z pierwszej ligi, jako pierwszy mówił w poniedziałkowej "Misji Futbol" dziennikarz Eleven Sports Mateusz Święcicki. I choć nie podał nazwiska, wszyscy od razu skojarzyli, że chodzi właśnie o Adamczyka. 24-letniego ofensywnego pomocnika Arki, który w tym sezonie świetnie radzi sobie na zapleczu ekstraklasy.
Adamczyk przed laty był uznawany za jeden z największych talentów w naszym kraju. Już jako 14-latek był obserwowany przez pracujących dla Chelsea polskich skautów Janusza i Bartosza Olędzkich. Kiedy dwa lata później trafił do Londynu, wydawało się, że świat stoi przed nim otworem. Nie wyszło. - Przez pierwsze pół roku w Chelsea nie mogłem grać, bo nie dostałem zgody od FIFA. Mogłem uczestniczyć tylko w meczach towarzyskich. Prawdopodobnie za późno zostały dostarczone papiery z Zawiszy i kujawsko-pomorskiego ZPN - opowiadał Adamczyk po latach w rozmowie z weszło.com.
W wieku 18 lat Adamczyk wrócił do Polski, ale tutaj też długo miał pod górkę. Jego kariera wyhamowała, zanim jeszcze na dobre zdążyła wystartować. Nie zaistniał ani w Cracovii, ani w Wiśle Płock. Z obu klubów był wypożyczany do pierwszej ligi, ale tam również nie błyszczał. Tak samo jak w ekstraklasie, gdzie do tej pory przez cztery sezony uzbierał ledwie 27 meczów, strzelił jednego gola i zaliczył dwie asysty. Słowem: bardzo słabe liczby jak na piłkarza, o którym mówi się teraz, że ma dostać powołanie do kadry.
Wydawało się, że Adamczyk będzie idealnym przykładem, jak nie prowadzić piłkarskiej kariery. Że szybki wyjazd za granicę, połączony z przeskokiem z juniorskiej do seniorskiej piłki, nie jest najlepszym przepisem na sukces. Jego przypadek w gruncie rzeczy tylko to potwierdza, ale w tym sezonie 24-latek w końcu pokazuje się z bardzo dobrej strony. Co prawda wciąż w pierwszej lidze, ale zagrał tam 30 meczów, strzelił 14 goli i zaliczył dziewięć asyst. To w dużej mierze dzięki niemu Arka jest tak wysoko w tabeli i wciąż walczy o awans do ekstraklasy. Na dwie kolejki przed końcem sezonu zajmuje trzecie miejsce, traci dwa punkty do wicelidera Widzewa Łódź.
- To piłkarz, który przerasta tę ligę - słyszymy w kadrze, gdzie pytamy o Adamczyka i gdzie słyszmy, że sztab Michniewicza wnikliwie analizuje jego grę i docenia atuty: technikę, strzał, kluczowe podanie czy drybling. Ale w czerwcu - jak już wspominaliśmy - raczej nie przewiduje powołania dla pomocnika Arki. I to mimo że lista piłkarzy, która wtedy zjawi się na zgrupowaniu w Warszawie, znowu będzie długa. Pewnie nawet jeszcze dłuższa niż w marcu, kiedy Michniewicz na baraż ze Szwecją powołał 33 zawodników.
Selekcjoner mówi o tym otwarcie. - Planuję powołanie szerokiej grupy zawodników, nawet jeśli w mediach znowu podniesie się lament, że nie będzie jak trenować. Poradzimy sobie - zapowiedział Michniewicz na początku kwietnia w rozmowie z tygodnikiem "Piłka Nożna".
Michniewicz nie ukrywa, że zamierza bacznie przyglądać się młodszym piłkarzom. Przede wszystkim z kadry do lat 21, którą prowadzi Maciej Stolarczyk. Publicznie wymienia z tej drużyny nazwiska Kacpra Kozłowskiego, Kamila Piątkowskiego i Jakuba Kamińskiego, czyli piłkarzy, którzy już zadebiutowali w reprezentacji. Ale też Jakuba Kiwiora i Michała Skórasia z rocznika 2000 oraz jeszcze młodszych: Mariusza Fornalczyka i Mateusza Łęgowskiego. Piłkarzy z rocznika 2003, który wcale nie jest ostatni, bo z naszych informacji wynika, że pod obserwacją selekcjonera znajduje się także rocznik 2004. Choćby Miłosz Matysik, stoper Jagiellonii, który gra w kadrze do lat 18.
- Dla mnie mundial de facto już się zaczął - powtarzał Michniewicz w ostatnich tygodniach, które były dla niego bardzo intensywne. Selekcjoner praktycznie cały kwiecień spędził w podróży. Spotykał się przede wszystkim z piłkarzami, dla których w marcu zabrakło miejsca na liście powołanych. Był w USA, oglądał mecze ekstraklasy, finał Pucharu Polski, poleciał też do Włoch. Teraz przebywa na Kaszubach. Wyjazdy tam to już tradycja. Zaczęły się jeszcze w trakcie prowadzenia kadry do lat 21, gdy Michniewicz wraz z gronem najbliższych współpracowników przygotowywał się na Kaszubach do spotkań barażowych z Portugalią. Nie inaczej było ostatnio, kiedy analizował grę Szwedów przed spotkaniem, którego stawką był awans na mistrzostwa świata w Katarze.
I nie inaczej jest teraz, bo Michniewicz na Kaszubach przebywa od poniedziałku. Spędzi tam kilka dni. A później poleci do Izraela obserwować jeszcze młodszych piłkarzy. Z kadry do lat 17, prowadzonej przez Dariusza Gęsiora, która zagra tam w mistrzostwach Europy. W fazie grupowej zmierzy się z Francją (16 maja), Holandią (19 maja) i Bułgarią (22 maja).