Ekspert szokuje ws. kontuzji Modera. "W trzy miesiące gotowy do grania"

Jakub Moder doznał zerwania więzadeł krzyżowych w kolanie, a jego udział w mistrzostwach świata stanął pod znakiem zapytania. Bartłomiej Kacprzak, założyciel Orto Med Sport uważa jednak, że pomocnik może być w stanie wyleczyć się na najważniejszą imprezę czterolecia. W rozmowie z Weszlo.com opowiedział, jakie warunki musi spełnić reprezentant Polski.

Jakub Moder w sobotnim meczu Premier League pomiędzy Brighton i Norwich City, doznał zerwania więzadeł krzyżowych w kolanie. Reprezentant Polski został zniesiony z boiska na noszach, a teraz czeka go przerwa od gry i kilkumiesięczna rehabilitacja. Nie wiadomo, czy zdąży wyzdrowieć na mistrzostwa świata, które na przełomie listopada i grudnia odbędą się w Katarze.

Zobacz wideo Analizujemy rywali Polaków na MŚ. Na to musi być gotowy Czesław Michniewicz

Czy Jakub Moder zdąży wyleczyć się na mistrzostwa świata? Ekspert odpowiada, co musi zrobić

Przykłady innych sportowców, którzy zmagali się z podobnym urazem, uczą, że dojście do pełni zdrowia zajmuje bardzo dużo czasu. Bartłomiej Kacprzak, specjalista, który pracował z Arkadiuszem Milikiem, a także założyciel przychodni Orto Med Sport, uważa jednak, że Jakub Moder mógłby znacznie szybciej wrócić do gry. Swoją wiedzą podzielił się w rozmowie z portalem Weszlo.com.

Na pytanie dziennikarza, czy piłkarz może wyleczyć uraz wystarczająco szybko, by zagrać na mundialu w Katarze, Kacprzak odpowiedział twierdząco. Kluczowe jest jednak podejście do rehabilitacji samego zawodnika i wzorowe wykonywanie zaleceń. - Jeśli zrobi wzorowo, w trzy miesiące jest gotowy do grania. Teraz miałem chłopaka, który po trzech i pół miesiąca zagrał pierwszy mecz. Wszystko zależy od zaangażowania i poświęconego czasu. Ale też nie wszystko zależy od samego zawodnika, tylko również od grupy ludzi, która wokół niego jest. Oni muszą być tak samo zaangażowani w pracę, jak on - powiedział ekspert.

- To jest olbrzymie przedsięwzięcie. Pierwszego dnia po operacji - żadnych ortez. Pełen zakres ruchu, żeby nie ciągnął tej nogi, tylko już uczył swoją głowę - noga jest zdrowa, tylko wymaga pracy. Pamiętajmy: pierwszym urazem jest boisko, drugim to, co wydarzy się na stole operacyjnym. Musimy się przewiercić, coś naciąć, coś zszyć. Coś kosztem czegoś - dodał.  Bartłomiej Kacprzak zwrócił uwagę, że w procesie leczenia kontuzjowanego piłkarza niezwykle ważny jest także sztab medyczny. Jego zdaniem to właśnie nieodpowiednie leczenie sprawia, że zawodnicy tak długo dochodzą do siebie. 

- Mamy wbite do głowy, że to jest sześć, dziewięć, dwanaście miesięcy. Znowu wracamy do poziomu opieki i wzięcia odpowiedzialności. Sześć miesięcy to bezpieczny termin dla doktora i sztabu. Trzy miesiące - może być bezpieczne i dla sztabu i dla zawodnika. Ale sztab, który go operuje, musi być zaangażowany na 300 proc. pod względem merytorycznym i emocjonalnym. Zawodnik musi być pod kontrolą. Jeżeli go zostawią - może sobie wracać przez sześć miesięcy czy nawet dwanaście jak Vesović w Legii. A można wrócić po trzech czy czterech - tłumaczy. 

- Cały czas ten sam problem: grupa ludzi wokół zawodnika i jego chęci. Najczęściej jednak brakuje któregoś elementu. Na przykład doktor skończy operację i mówi: to teraz rehabilitacja, przyjdź na kontrolę za tydzień albo miesiąc. Ja wychodzę ze swoimi pacjentami na boisko po dwóch tygodniach, kopię z nimi piłkę i pilnuję, czy to, co zrobiłem na sali, działa tak, jak chciałem. Jeżeli jestem z nimi i mówię im, że wiem, co tam wkręciłem, że nic się nie dzieje, to oni mają spokojniejszą głowę. Bo się nic nie dzieje. Ale trzeba z nimi być! - dodaje specjalista. 

Dziennikarz Weszlo.com zapytał także Barłomieja Kacprzaka, czy Jakub Moder pod jego opieką wróciłby do gry we wspominanym czasie, czyli już po trzech miesiącach. Tym razem specjalista znów odpowiedział twierdząco, ale zaznaczył, że nie wszystko zależy od niego. 

- W moim gabinecie najsłabszym ogniwem jest pacjent. Gdybym mógł za niego zrobić to, co mamy rozpisane, gwarantuję te trzy miesiące. Jednak pojawia się zawsze ten sam problem: znużenie, zwątpienie. Przez trzy miesiące powtarza się to samo. Jeszcze przez pierwsze sześć tygodni pacjent jest nakręcony, bo robi bardzo duże postępy. Potem te kroki są już małe i on już myśli "kurde, to zwalnia". A tak musi być. Jeżeli ktoś jest jednak silny i przetrwa ten etap, to efekt jest murowany - podsumował. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.