Czesław Michniewicz po awansie reprezentacji Polski na mistrzostwa świata w Katarze wdał się w słowną przepychankę z niektórymi dziennikarzami. W "Kanale Sportowym" tych, którzy go krytykują nazwał "bandą zgredów". Jeszcze wcześniej, podczas prezentacji jako nowy szkoleniowiec reprezentacji Polski, musiał odpowiadać na niewygodne pytania. Dotyczyły one przede wszystkim afery korupcyjnej, z której ostatecznie trener został uniewinniony.
Są również tacy, którzy bardzo chwalą Czesława Michniewicza. Jednym z nim jest Radosław Kałużny, były reprezentant Polski.
- Z natury nie jestem złośliwy, ale mam satysfakcję, że Czesław Michniewicz zamknął buźki grupce „ekspertów". Ci zdążyli go skrytykować i zmieszać z błotem zanim poprowadził pierwszy mecz. Uważam, że ta nagonka była skrajnie złośliwa, bo ten, kto cokolwiek interesuje się piłką, wie, że nowy selekcjoner nie jest facetem zgarniętym z przystanku, ale specjalistą. Udowodnił to w pracy z młodzieżówką, zaś Legię wprowadził do fazy grupowej pucharów, co naszym klubom zdarza się tak często jak mundial w grudniu - mówi Radosław Kałużny w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
Jest on też pod wrażeniem tego, jak Michniewicz przygotował zespół do meczu Polska - Szwecja.
- Michniewicz dobrał sobie odpowiednich ludzi, właściwie ich przygotował, nakreślił taktykę oraz idealnie rozpracował Szwedów. Było widać gołym okiem, że w działaniach naszej drużyny nie ma miejsca na przypadek. Michniewicz to szczególarz. I jeszcze jedno – jestem pewien, iż ci chłopcy poszli za Michniewiczem, że przekonał ich do siebie i swojego pomysłu na kadrę. Jedynie fachowy, „kumaty" trener mógł sprawić, by dość niespodziewany rezerwowy Grzesiek Krychowiak wszedł na boisko bez focha, dał ognia, a opuścił je Jacek Góralski, bez wykrzywionej gęby i narzekań - dodał Kałużny.
Polacy na mundialu 22 listopada zagrają z Meksykiem, 26 listopada z Arabią Saudyjską, a 30 listopada z Argentyną. Do fazy pucharowej awansują dwa najlepsze zespoły z każdej grupy.
Mistrzostwa świata w Katarze potrwają od 21 listopada do 18 grudnia. Tytułu wywalczonego cztery lata temu bronić będą Francuzi.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!