Czesław Michniewicz objął reprezentację Polski niecałe dwa miesiące przed barażami na mistrzostwa świata. Mimo tego zdołał wprowadzić drużynę na mundial po wygranej 2:0 ze Szwecją. Niedługo potem Internet obiegły zdjęcia wzruszonego Michniewicza, dla którego awans na mistrzostwa z reprezentacją Polski to jeden z największych sukcesów w karierze.
Selekcjoner reprezentacji Polski mógł zjednać sobie kibiców, ale po meczu udzielił kilku kontrowersyjnych wypowiedzi. Michniewicz zaatakował dziennikarzy. Zaczęło się od wywiadu w TVP i pytania Jacka Kurowskiego o ustawienie kadry na mecz ze Szwedami. Dziennikarz sugerował, że piłkarze reprezentacji Polski byli mocno zaskoczeni ustawieniem, w jakim ostatecznie zagrali. Czesław Michniewicz od razu ostro skontrował swojego rozmówcę.
Więcej treści sportowych znajdziesz również na Gazeta.pl
- To bzdura. Nieprawda. Od trzech dni trenowaliśmy w tym ustawieniu. Nie wiem, kto panu tak powiedział. Kolejny raz szukacie afery tam, gdzie jej nie ma - odpowiedział selekcjoner. A potem dodał: - Pamiętam pana pierwszą rozmowę ze mną. Mówiłem, że jestem optymistą, a pan cały czas próbował mi wmówić - na jakiej podstawie. Szukał pan różnych rzeczy, żeby ten optymizm zdjąć z mojej twarzy. A ja dalej jestem optymistą i mam wielką satysfakcję, że wbrew wielu ludziom - między innymi panu i pana kolegom - udało się przez ten krótki okres zbudować drużynę, która awansowała na mistrzostwa świata. Mam olbrzymią satysfakcję, biorąc pod uwagę to, co się mówiło, pisało - że podzielił Polskę na pół i tak dalej. Ja to pamiętam i zadra została na długo - dodał.
Na tym jednak Czesław Michniewicz nie poprzestał, jeśli chodzi o ripostę względem dziennikarza TVP. Selekcjoner był później gościem programu "Hejt Park" na "Kanale Sportowym". Odpowiedział Kurowskiemu, a także innym dziennikarzom (wymienił nazwiska Stefana Szczepłka i Dariusza Tuzimka), którzy go krytykowali. - My wygrywamy mecz, bardzo trudny, a on mówi, że zawodnicy nie wiedzieli, w jakim systemie zagrają. No co on pier**** za głupoty? - powiedział Michniewicz.
Zachowanie Michniewicza było szeroko komentowane w mediach. Mimo że od meczu ze Szwecją minęło już kilka dni, to głos w tej sprawie zabrał były reprezentant Polski Dariusz Dziekanowski. Na łamach "Przeglądu Sportowego" skrytykował on selekcjonera polskiej kadry za rozpętanie burzy zaraz po awansie na mundial. - To była kompromitacja selekcjonera na całej linii. I absolutnie nie zgadzam się z pojawiającymi się gdzieniegdzie opiniami, że ze względu na wynik sportowy trzeba go rozgrzeszyć – twierdzi Dziekanowski.
Zamiast triumfować z klasą zdecydował się dać upust najniższym instynktom. W pierwszym odruchu pomyślałem – emocje, ulało mu się, chociaż nie powinno. Ale po chwili, uznałem, że nie jest to dobre usprawiedliwienie. Jeśli ma się klasę, to taki moment wykorzystuje się przede wszystkim na celebrowanie sukcesu z piłkarzami i kibicami. Zyskuje się jeszcze większy szacunek, jeśli pokaże się, że potrafi się stanąć ponad podziałami, zignorować pewne osobiste sprawy. A już całkiem byłem zniesmaczony, gdy Czesław Michniewicz przyznał, że wcale go nie poniosły emocje, a z takim planem rewanżu nosił się od dłuższego czasu. Po prostu się zemścił – uważa były reprezentant.
- Ktoś na tak eksponowanym stanowisku powinien świecić wzorem, promować dobre zachowanie, a nie pokazywać publicznie jak bardzo jest małostkowy, a wręcz impertynencki. W takich momentach, w których najtrudniej jest utrzymać emocje na wodzy, często pokazujemy prawdziwą twarz. Czesław Michniewicz pokazał się – tuż po sukcesie reprezentacji – z jak najgorszej strony – zakończył Dziekanowski.