Łukasz Gikiewicz w Arabii Saudyjskiej grał w dwóch klubach. Dobrze poznał tamtejszą ligę i zawodników, którzy stanowią trzon reprezentacji. Reprezentacji, która awansował na drugi mundial z rzędu, a szósty w historii, ale na tej imprezie nigdy nie odniosła sukcesu. Na ostatnich MŚ w Rosji przegrała z gospodarzami 0:5, uległa Urugwajowi 0:1, i szczęśliwie, bo w ostatnich sekundach wygrała z Egiptem 2:1. Ze swej grupy nie wyszła.
"Trzy punkty mamy w kieszeni. Kopną i biegną do piłki"
- Wszyscy gracze z reprezentacji na co dzień grają w lidze arabskiej. Znam ich bramkarza Mohammeda Al-Rubaie. Grałem z nim w jednym klubie. Jest teraz jednym z dwóch głównych golkiperów w kadrze. Nie będę się zachwycał jego poziomem. Trafiliśmy na Arabię Saudyjską, więc musimy się cieszyć, bo trzy punkty mamy w kieszeni. Różnica poziomu między ich piłką, a piłką w Europie jest mocno widoczną. Ich największą gwiazdą jest chyba trener pracujący tam od lipca 2019 roku - mówi nam Polak.
Ten trener to Herve Renard, człowiek, który niedawno pracował z reprezentacją Maroka, Wybrzeża Kości Słoniowej, ale był też trenerem Lille czy Sochaux. Arabscy zawodnicy nikomu w Europie nic nie powiedzą. Gikiewicz wie, jak grają.
- Jakbym miał na kogoś zwrócić uwagę, to może być to Salem Al-Dawsari, napastnik, który teraz strzelił bramkę Australii, w tych eliminacjach miał ich na koncie 8. On gra w Al Hilal, klubie, z którego około siedmiu zawodników gra w reprezentacji. Jest też ruchliwy Fahad Al-Muwallad. Ich styl polega jednak na kopnięciu piłki i szybkim do niej biegnięciu. Kamila Glika na pewno wyprzedzą, ale w obronie u nich będą działy się cyrki. Jeśli strzelimy im gola w pierwszych 15 minutach, będzie nam dużo łatwiej. Myślę, że Robert Lewandowski będzie miał z Arabią trening strzelecki. Dlatego nie bójmy się Arabii Saudyjskiej. Jeśli ich będziemy się bać, to lepiej nie lećmy do Kataru.
"Mecz z Lewandowskim jak złapanie Pana Boga za stopę"
Zdaniem Gikiewicza konfrontacja z Argentyn± z Leo Messim, czy Polską z Lewandowskim będzie dla ich graczy świętem. Polak pamięta, jak Arabowie zachwycali się Kubą Błaszczykowskim, choć jego nazwiska nie wymawiali i oczywiście naszym kapitanem, który w świecie arabskim ma swą renomę.
- Gra przeciw Lewandowskiemu, Szczęsnemu, Zielińskiemu, to będzie dla nich jak złapanie Pana Boga za stopę. Jak Polacy kiedyś rzucili się na koszulki Hiszpanii, myślę, że teraz oni tego Lewandowskiego to już w tunelu z koszulki rozbiorą. Mówię to pół żartem, ale coś w tym jest. Oczywiście wiem, że czasem na turniejach mistrzowskich są jakieś czarne konie, jak choćby Islandia, ale naprawdę nie możemy bać się Arabii Saudyjskiej – przekonuje Gikiewicz.
Polaka pytamy też o to, że to jednak drużyna, która w strefie azjatyckiej przeszła dwustopniowe eliminacje. W ostatniej fazie wygrała swą eliminacyjną grupę, pokonując w niej Japonię, Australię, Oman, Chiny i Wietnam.
- Wiem, że pokonali Japonii czy Australię, ale grali wtedy na swoim wielkim stadionie, mieli za sobą chyba z 50 tys. kibiców. Już to dawało im jakąś przewagę. W Katarze tak nie będzie. I nie ma co gadać o temperaturze, wilgotności i pogodowych sprawach. To jest zespół, który w Azji może być uważany za w miarę mocny, ale konfrontacja z piłką europejską to coś innego. Zresztą to jest zespół chaotyczny. Samo to, że ich najlepsze, ligowe kluby ściągają do defensywy zawodników zagranicznych, świadczy, że w ich obronie dzieją się cyrki i muszą szukać kogoś z zewnątrz, kto będzie swoją bramkę jako tako zabezpieczał - opisuje.
Dlaczego gracze z Arabii nie wyjeżdżają za granice, by podnosić swój poziom? Bo im się to nie opłaca.
- Jakbyś zarabiał od 5 do 8 milionów dolarów rocznie w swoim kraju, w rodzimej lidze, w której jesteś gwiazdą i robisz, co chcesz, to byś się do innego kraju nie ruszał - obrazuje to Gikiewicz. - W tej drużynie grają bogacze, których rodziny mają wielkie fortuny. Szejk w klubie daje im bonusy w złocie lub prezentach. Adrian Mierzejewski dostał za mistrzostwo samochody i zegarki. Teraz jakiś szejk za dobry turniej pewnie też rzucili fantastyczne bonusy i pewnie piłkarze będą na boisku z tego powodu szybko biegali, ale nic wielkiego poza tym nie powinni pokazać - opisuje sprawę Gikiewicz.
Mecz z Arabią Saudyjską czeka nas 26 listopada. Cztery dni wcześniej zagramy z Meksykiem, 30 listopada z Argentyną.