Kulesza tłumaczy, jak to jest z kontraktem Michniewicza i wskazuje cel na MŚ

Jakub Seweryn
- Od początku wiedziałem, że trener Michniewicz optymalnie przygotuje zespół. Znałem doskonale jego atuty, które wczoraj po raz kolejny się potwierdziły. Ale to nie była kwestia "nosa" - mówi w rozmowie ze Sport.pl Cezary Kulesza. Prezes PZPN nie ma wątpliwości, że w Katarze drużynę poprowadzi Czesław Michniewicz. - Swój pierwszy egzamin selekcjoner zdał celująco - dodaje.

Prezes PZPN Cezary Kulesza nie mógł zbyt długo świętować awansu reprezentacji Polski na mistrzostwa świata w Katarze. Już następnego dnia po wygranym barażu ze Szwecją (2:0) udał się do Kataru, gdzie w czwartek odbywa się w Kongres FIFA, a w piątek losowanie grup tegorocznego mundialu. W krótkiej rozmowie ze Sport.pl prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej podzielił się swoimi wrażeniami po sukcesie kadry Czesława Michniewicza.

Zobacz wideo Michniewicz wziął na celownik dziennikarzy. "Karty są po jego stronie"

Jakub Seweryn: Jak się Pan czuje po takim sukcesie, pierwszym za Pana kadencji?

Cezary Kulesza (prezes PZPN): Przede wszystkim zeszło z nas wszystkich wielkie ciśnienie. Ostatnie miesiące były bardzo trudne, zaczynając od kwestii rozstania z Paulo Sousą, poprzez wybór nowego selekcjonera, bojkot meczu z Rosją, kończąc na wtorkowym starciu ze Szwedami. To była taka klamra, którą zamknęliśmy bardzo intensywny kwartał. Wszyscy jesteśmy dziś szczęśliwi. Jako prezes PZPN czuję po prostu wielką dumę z naszej reprezentacji.

Czy schodząc na murawę Stadionu Śląskiego, pomyślał pan sobie "Ale miałem nosa z tym Michniewiczem"?

- Od początku wiedziałem, że trener Michniewicz optymalnie przygotuje zespół. Znałem doskonale jego atuty, które wczoraj po raz kolejny się potwierdziły. Ale to nie była kwestia "nosa", tylko chłodnej analizy i wyboru opartego na kwestiach czysto sportowych.

Wychodzi na to, że Paulo Sousa zrobił nam wszystkim wielką przysługę, odchodząc do Flamengo.

- Nie wracajmy już do pana Sousy. Niech mu się wiedzie tam, gdzie jest.

Co z kontraktem Czesława Michniewicza? Jak wygląda jego sytuacja obecnie, oczywiście poprowadzi kadrę w Katarze?

- Kontrakt trenera obowiązuje do końca roku i tego się trzymam. Od początku zakładałem optymistyczny scenariusz. Swój pierwszy egzamin selekcjoner zdał celująco, teraz przed nami jeszcze większe wyzwania. Ligę Narodów chcemy potraktować bardzo poważnie, nie tylko jako poligon przygotowawczy do mundialu. Gramy dalej razem, wierzę w rozwój reprezentacji pod wodzą trenera Michniewicza.

Odczuwał pan duże nerwy przed i w trakcie meczu ze Szwecją?

- Z natury zachowuję zimną krew, dlatego był jakiś dreszcz niepewności, ale bez nerwów. W trakcie meczu przełomowym dla mnie momentem była znakomita interwencja Wojtka Szczęsnego, gdy obronił strzał Forsberga. Wtedy pomyślałem, że to jest nasz dzień.

Czy myśli Pan, że to spotkanie rozpocznie nową pozytywną historię tej kadry i wywoła ponownie "boom" na nią?

- Patrząc po zainteresowaniu kibiców biletami na mecze reprezentacji to cały czas ten "boom" jest. Natomiast faktycznie mam nadzieję, że otworzyliśmy meczem ze Szwecją nowy rozdział. Wszyscy będziemy dalej pracować tak, by był to rozdział ciekawy, wywołujący radość u milionów Polaków.

O co będzie reprezentacja grała w Katarze?

- O mistrzostwo świata, jak każda z drużyn! A mówiąc bardziej realistycznie, to naszym pierwszym, podstawowym celem powinno być wyjście z grupy. Ostatnie dwie wielkie imprezy były pod tym względem nieudane, czas to zmienić.

A kogo by pan sobie życzył wylosować w piątek?

- Nie chcę o tym mówić. Niezależnie od tego, kogo wylosujemy, z naszym potencjałem możemy powalczyć o awans do fazy pucharowej.

Więcej o:
Copyright © Agora SA