Glik zadziwił nie tylko Polaków. "Najbardziej szalony występ"

Kamil Glik od początku meczu ze Szwecją zmagał się z kontuzją mięśniową, ale dotrwał do ostatniego gwizdka. Polscy kibice są przyzwyczajeni, że trzeba wiele, żeby wyeliminować z meczu stopera Benevento. Teraz dowiedzieli się o tym kibice z zagranicy.

Reprezentacja Polski awansowała na mistrzostwa świata w Katarze. Drużyna Czesława Michniewicza wygrała ze Szwecją w Chorzowie po golach Roberta Lewandowskiego i Piotra Zielińskiego. Tym samym zrewanżowała się Szwedom za porażkę 2:3 na Euro 2020.

Zobacz wideo Michniewicz został sam na murawie. "Tak wyglądał obrazek wieczoru"

Polacy choć nie ustrzegli się paru błędów, to długimi momentami grali mądrze, uważnie  w obronie i stwarzali sobie sytuacje. "Mecz ze Szwecją nie był teatrem jednego aktora. Wojciech Szczęsny, Kamil Glik, Sebastian Szymański czy Piotr Zieliński wydatnie przyczynili się do sukcesu" – pisze na Sport.pl Kacper Sosnowski.

Więcej treści sportowych znajdziesz również na Gazeta.pl

Jednym z głównych bohaterów spotkania był Kamil Glik. Polski obrońca po raz kolejny udowodnił, że jest niezniszczalny i musiałoby mu urwać nogę, żeby zszedł z boiska w takim spotkaniu. W rozmowie po meczu Glik przyznał, że kontuzjowany był już w zasadzie od pierwszej minuty.

- Przy pierwszym kontakcie z piłką poczułem ból i to naprawdę silny. Nie wiem, czy jeszcze w tym sezonie zagram, myślę, że ze dwa-trzy tygodnie na pewno będę pauzował. Jestem przekonany, że dość mocno naderwałem mięsień. No ale nic. Było mi ciężko zagrać piłkę, zrobić jakiekolwiek przyspieszenie. Nie wiedziałem i wahałem się, czy już prosić o zmianę. Zaciskałem zęby, starałem się pomóc drużynie na tyle, ile mogłem. Mimo że byłem tylko na 50 procent gotowy w tym meczu - opisał piłkarz przed kamerami TVP Sport.

Wyczyn Glika odbił się echem za granicą. Znany dziennikarz pod wrażeniem

- Na pewno to, że przed meczem przyjąłem dawkę leków przeciwbólowych, pomogło, ale to nic. Myślę, że jutro, czy pojutrze przyjadę do klubu, zrobię badania, choć czułem od razu kontuzję i zobaczę, jak to będzie wyglądało. W trakcie meczu się tym nie przejmowałem. Nie będzie to pewnie nic poważnego, ale kilkanaście dni będę musiał mieć przerwy. Nic mnie jednak poza tym meczem nie interesowało. Tak, jak powiedziałem na konferencji: nic poza Szwecją, nic co będzie za dzień, tydzień, miesiąc, czy rok mnie nie interesuje. Liczyło się tylko tu i teraz. To był nasz mecz dziesięciolecia i go wygraliśmy. Jesteśmy mega szczęśliwi - dodał Glik.

Wyczyn Glika nie przeszedł niezauważony za granicą. Na występ polskiego stopera uwagę zwrócił znany brytyjski dziennikarz "The Athletic" Michael Cox. "Fair play dla Kamila Glika za najbardziej szalony występ najwyższej klasy, jaki kiedykolwiek widziałem. Oczywiście kontuzjowany na wczesnym etapie, ale utykał i po prostu blokował, czyścił i… stał na drodze… wszystkiemu" – napisał Michael Cox. Kiedy jeden z komentujących dodał, że Glik był kontuzjowany od początku, Cox wysłał tylko roześmiane emotikony.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.