Kamil Glik jest bohaterem. Poświęcił się dla reprezentacji Polski. "To nic"

- To był nasz mecz dziesięciolecia i go wygraliśmy. Jesteśmy mega szczęśliwi - mówił po spotkaniu ze Szwecją i awansie na mundial w Katarze Kamil Glik dla TVP Sport.

Reprezentacja Polski awansowała do finałów mistrzostw świata w Katarze po zwycięstwie ze Szwecją 2:0 w finale baraży na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Całe spotkanie, pomimo kontuzji odniesionej na samym początku spotkania, rozegrał Kamil Glik.

Zobacz wideo Właściciel Wisły Kraków wyznaje. "Trzeba było dokonać tego wcześniej"

Glik grał z kontuzją od początku finału baraży. "Dość mocno naderwałem mięsień"

Środkowy obrońca po meczu przyznał, że faktycznie urazu doznał bardzo wcześnie. - Od kiedy byłem kontuzjowany? Od pierwszej minuty - wskazał w rozmowie z TVP Sport. - Przy pierwszym kontakcie z piłką poczułem ból i to naprawdę silny. Nie wiem, czy jeszcze w tym sezonie zagram, myślę, że ze dwa-trzy tygodnie na pewno będę pauzował. Jestem przekonany, że dość mocno naderwałem mięsień. No ale nic. Było mi ciężko zagrać piłkę, zrobić jakiekolwiek przyspieszenie. Nie wiedziałem i wahałem się, czy już prosić o zmianę. Zaciskałem zęby, starałem się pomóc drużynie na tyle, ile mogłem. Mimo że byłem tylko na 50 procent gotowy w tym meczu - opisał piłkarz. 

 

- Na pewno to, że przed meczem przyjąłem dawkę leków przeciwbólowych, pomogło, ale to nic. Myślę, że jutro, czy pojutrze przyjadę do klubu, zrobię badania, choć czułem od razu kontuzję i zobaczę, jak to będzie wyglądało. W trakcie meczu się tym nie przejmowałem. Nie będzie to pewnie nic poważnego, ale kilkanaście dni będę musiał mieć przerwy. Nic mnie jednak poza tym meczem nie interesowało. Tak, jak powiedziałem na konferencji: nic poza Szwecją, nic co będzie za dzień, tydzień, miesiąc, czy rok mnie nie interesuje. Liczyło się tylko tu i teraz. To był nasz mecz dziesięciolecia i go wygraliśmy. Jesteśmy mega szczęśliwi - ocenił Glik.

"Daje mi ten awans dużo satysfakcji"

Co Glik mówił o spotkaniu ze Szwecją? - Graliśmy tak, jak do tego przyzwyczailiśmy, czyli nie graliśmy ładnego futbolu. Od lat jesteśmy przyzwyczajeni, że gramy te mecze może nie najładniej, ale wygrywamy 2:0, 1:0, i to jest najważniejsze. Chciałoby się pewnie wygrywać te mecze z dobrym stylem, no ale nic. Dzisiaj był jednak taki, a nie inny mecz i spełniłem kolejne marzenie. Awans na czwartą kolejną wielką imprezę, jestem dumny z siebie i z drużyny - stwierdził obrońca.

- Mam dużo satysfakcji. Wiemy, jaki to był mecz: finałowy, barażowy i takiego nie graliśmy chyba nigdy w historii. Dla nas wszystkich to była nowość, dla mnie, nawet dla Roberta Lewandowskiego, który grał wiele spotkań, ale takiego nie. To była nowość, więc gatunkowo to był ciężki mecz - przekazał Kamil Glik.

Na pożegnanie z piłkarzem Jacek Kurowski z TVP Sport powiedział, że współczuje Glikowi urazu i bólu, a ten odpowiedział w dość wyjątkowy sposób. "Spokojnie, będę żył" - mówił uśmiechnięty Glik.

Więcej o:
Copyright © Agora SA