To był mecz, na jaki kibice piłkarskiej reprezentacji Polski czekali długo. Biało-czerwoni momentami grali mądrze, rozważnie i efektownie, a co najważniejsze - pokonali Szwecję 2:0 po golach Robert Lewandowskiego i Piotra Zielińskiego.
Realizator telewizyjny w trakcie meczu bardzo często pokazywał Czesława Michniewicza, bo dla selekcjonera to był wyjątkowo ważny mecz. Reakcje trenera mówiły wiele - Michniewicz czasami nie dowierzał w to, co widzi - jak wtedy kiedy Jacek Góralski świetnie rozegrał pod szwedzkim polem karnym piłkę na jeden kontakt z Mattym Cashem. Wystawienie Góralskiego było autorskim pomysłem Michniewicza na mecz ze Szwecją i choć w przerwie selekcjoner zmienił go na Grzegorza Krychowiaka, to wcześniej mógł być z Góralskiego zadowolony.
"Nie było po nim widać nerwów. W przeciwieństwie do Janne Anderssona - selekcjonera Szwedów, który już po kilku minutach był wściekły. Wykłócał się z sędzią technicznym, że liniowy zbyt późno podniósł chorągiewkę przy spalonym Szymańskiego" - pisze Bartłomiej Kubiak na Sport.pl.
Ale najbardziej wymowna była reakcja trenera zaraz po ostatnim gwizdku. W przekazie telewizyjnym można było zobaczyć Michniewicza, któremu stanęły łzy w oczach. Realizator dokładnie przybliżył twarz trenera. Ten był mocno wzruszony.
- Płacz Czesiu, płacz. Prawdziwi mężczyźni łez się nie boją - mówił Jacek Laskowski, komentator TVP Sport.
Takie emocje u Michniewicza nikogo nie mogą dziwić. Przejął kadrę w trybie awaryjnym po tym, jak w grudniu w rozczarowujący sposób reprezentację Polski zostawił Paulo Sousa. Stanął przed szalenie trudnym zadaniem, ale wykonał je znakomicie. Przygotował i ustawił zespół, trafił ze składem i ze zmianami, pokonał Szwecję 2:0. I jedzie na mundial!