Tak ma wyglądać skład reprezentacji Polski na mecz ze Szwecją. Michniewicz idzie na całość

- Wszystko biorę pod uwagę - uśmiechnął się Czesław Michniewicz, kiedy na poniedziałkowej konferencji był pytany o wybory personalne na decydujący o awansie na mundial mecz ze Szwecją. Przed najważniejszym meczem w karierze selekcjoner otworzył dla dziennikarzy trening na aż 40 minut, a jego luz i pewność siebie mogą być równie dobrze oznaką doskonałego planu, jak i podwójnej maskarady.

Przed meczem ze Szwecją wszyscy zadają sobie pytanie nie tylko o wybory personalne, ale także o taktykę, od której zacznie spotkanie Michniewicz. Czy będzie to ustawienie z trójką obrońców? W taki sposób reprezentacja grała nie tylko w ostatni czwartek w towarzyskim meczu ze Szkocją, ale też przez cały poprzedni rok, kiedy selekcjonerem był Paulo Sousa. Michniewicz już przed startem marcowego zgrupowania zapowiadał, że nie zamierza pod tym względem nic zmieniać. Zremisowany 1:1 mecz ze Szkocją to potwierdził.

Zobacz wideo Długa lista problemów Michniewicza. "Będziemy obserwować go z drżącym sercem"

Podobnie zresztą jak poniedziałkowa konferencja selekcjonera przed decydującym o awansie na mistrzostwa świata barażem. - Wiemy, jak Szwedzi radzą sobie na wyjazdach. Że przegrali w Gruzji i w Grecji z drużynami, które grały w ustawieniu z trójką środkowych obrońców. To też determinowało nasze przygotowania do tego spotkania. Oczywiście zdajemy sobie teraz sprawę, że o wszystkim zdecyduje jeden mecz i że wszystko się w nim może zdarzyć. Jesteśmy na to gotowi - uspokajał w poniedziałek Michniewicz.

Reprezentacja Polski pewna swego

Uśmiechnięty, wyluzowany, zdradzający kolejne szczegóły - taki na konferencji prasowej był selekcjoner. Kilkanaście minut później na treningu też miał niewiele do ukrycia. A na pewno mniej niż jego rywale ze Szwecji, którzy trenowali w południe i już po kwadransie wyprosili wszystkich dziennikarzy z zajęć.

Michniewicz tego nie zrobił. Przedmeczowy trening na Stadionie Śląskim otworzył nie na kwadrans, a na blisko 40 minut, co świadczy albo o wielkiej pewności siebie, albo o podwójnej zasłonie dymnej. Jeśli mamy wyciągać wnioski z przedmeczowej konferencji, to wychodzi na to, że kadra jest pewna swego, a Michniewicz przekonuje o tym piłkarzy.

- Nie czuję presji. Czuję olbrzymie wyróżnienie i to samo powtarzam moim zawodnikom. Mają czuć się wyróżnieni, bo mają we wtorek okazję zaprezentować się przed całą Polską. Musimy wspiąć się na wyżyny, ale też nie możemy się zbytnio stresować, nie usztywniać i nie przeżywać tego meczu, bo po prostu stać nas na to, by w finale wygrać ze Szwecją - przyznał Michniewicz.

"Musimy minimalizować nasze błędy"

Siłą selekcjonera jest analiza i doskonała wiedza o rywalach. - Nie uważam się za specjalistę od spraw beznadziejnych. Po prostu poświęcam maksymalną uwagę analizie i to procentuje: w klubach i w kadrze. O Szwedach mamy wiele materiałów, nawet za dużo, bo zasypiam i budzę się z nimi przed oczami - śmiał się Michniewicz dzień przed meczem. I przestrzegał piłkarzy przed choćby najmniejszymi błędami: - Znamy problemy Szwedów, oni znają nasze, więc większych zaskoczeń nie będzie. Ale musimy wystrzegać się błędów, bo jeden, nawet mały, może w tym meczu dużo zmienić. Szwedzi grają uporządkowaną i poukładaną piłkę, dlatego musimy minimalizować nasze błędy. Są bardzo pragmatyczni, wymieniają dużo podań i często grają w swoim tempie. Chcemy im go dotrzymać, ale też narzucić swoje warunki - zapowiadał Czesław Michniewicz.

- Wiem o nich absolutnie wszystko. Wiem, kto przebiera psa w koszulkę reprezentacji. Czyja mama grała w piłkę ręczną, a czyj tata w piłkę nożną. Wiem, kto się na kogo obraził, gdy nie został piłkarzem roku w Szwecji. Ale nie chcę tymi informacjami zasypywać piłkarzy. One są dla mnie - straszył Szwedów imponującą bazą danych Michniewicz.

Ale najważniejsze, żeby Polacy straszyli rywali na boisku, nie na konferencjach prasowych. Zwłaszcza że Michniewicz chce iść na całość i zagrać od pierwszej minuty na dwóch napastników. Współpraca Buksy i Lewandowskiego ma zaskoczyć Szwedów i dać dodatkowy atut Polsce w ofensywie. Buksa potrafi świetnie zgrywać piłkę głową, co może kreować sytuacje Lewandowskiemu. To nie przypadek, że napastnik New England Revolution miał kluczowe zagranie tuż przed rzutem karnym dla Polski w meczu ze Szkocją. A sam wcześniej udowodnił w eliminacjach, że jest dobrym snajperem. Michniewicz jeszcze przed meczem w Glasgow mówił, że rozważa grę na dwóch napastników, jak nie od początku, to w trakcie meczu. To dało Polsce gola na 1:1 ze Szkocją, a teraz może dać biało-czerwonym awans na mundial.

Duże kontrowersje wywoływała też obsada lewej strony defensywny. Co prawda, Arkadiusz Reca zagrał słabe spotkanie w Glasgow, ale Michniewicz znów chce dać mu szansę. Głównie dlatego, że uważa, że na tej stronie boiska powinien grać piłkarz lewonożny. To on ma przesyłać piłkę do środkowej strefy boiska, gdzie główną rolę mają grać Jakub Moder i podważany w ostatnich czasach w reprezentacji Grzegorz Krychowiak.

Przewidywany skład na mecz Polska - Szwecja:

Szczęsny - Bielik, Glik, Bednarek - Cash, Moder, Krychowiak, Reca - Zieliński - Buksa, Lewandowski

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.