"Karol Świderski nie przyjechał na kadrę, a w sobotę wieczorem zagrał mecz w MLS, strzelił dla Charlotte FC nawet dwa gole. Trochę jesteśmy zaskoczeni" - dziennikarze pytali Jakuba Kwiatkowskiego na niedzielnym treningu. - Ale czym jesteście zaskoczeni? Tym, że Karol strzela gole? - zażartował rzecznik kadry.
A Karol faktycznie strzela, ale nie dla kadry, do której został powołany na marcowe mecze, a dla klubu, który w poniedziałek - w pierwszym dniu zgrupowania - zatrzymał Świderskiego w Ameryce.
- Karola z nami nie ma, bo w poniedziałek był kontuzjowany. Doznał urazu w poprzednim tygodniu, w meczu ligowym naciągnął mięsień dwugłowy. Rozmawiał z naszym lekarzem i wiedzieliśmy, że należy spodziewać się około pięciu-sześciu dni przerwy w treningach - przyznał Kwiatkowski.
- Długa podróż do Polski, ponad 20-godzinna, bo Karol dojechałby do nas dopiero we wtorek po południu. Do tego w środę wylot do Szkocji, co oznaczałoby, że automatycznie by w Glasgow nie zagrał. Mając wówczas do dyspozycji 33 piłkarzy, w tym pięciu napastników, w miniony poniedziałek wszyscy zgodnie uznali, że nie ma sensu ściągać zawodnika z urazem. Że lepiej, by został u siebie w klubie, gdzie ma profesjonalną opiekę. A że medycyna to nie jest matematyka i tutaj nie zawsze dwa plus dwa od razu daje cztery, to wyszedł z tego taki zbieg okoliczności, że Karol wyleczył się wcześniej, odzyskał siły i w sobotę zagrał w klubie. Nie doszukiwałbym się tutaj żadnej winy - podkreślił Kwiatkowski.
O tym, że medycyna to nie jest matematyka, w rozmowie ze Sport.pl mówił wcześniej też Czesław Michniewicz. Użył dokładnie tego samego zwrotu i też przypomniał, że w poniedziałek dostali z Charlotte pismo, w którym amerykański klub napisał, że Świderski będzie pauzował od tygodnia do dwóch tygodni.
- To była decyzja na poziomie medycznym. Nie dotycząca bezpośrednio sztabu szkoleniowego. My uznaliśmy, że skoro nabawił się urazu, nie ma sensu go tu ściągać, bo 20-godzinna podróż na pewno nie wpłynęłaby dobrze na jego zdrowie - przyznał selekcjoner.
Pewnie nie byłoby teraz tej całej dyskusji, gdyby nie sytuacja wśród napastników kadry. Ta w sobotę, kiedy Świderski rozegrał 90 minut i strzelał dwa gole dla Charlotte w meczu z FC Cincinnati (2:0), była zła, bo w pełni zdrowy był tylko Adam Buksa. W niedzielę jednak trochę się poprawiła, bo na trening z drużyną wyszedł normalnie Robert Lewandowski, a Krzysztof Piątek, który nabawił się kontuzji w meczu ze Szkocją (1:1), ma na nogę założony specjalny opatrunek. I rosną szanse, że będzie do dyspozycji Michniewicza na wtorkowe spotkanie ze Szwecją.