We wtorek reprezentacja Polski zmierzy się ze Szwecją w finale baraży o awans na MŚ 2022 w Katarze. Spotkanie zostanie rozegrane na Stadionie Śląskim w Chorzowie, co nie do końca podoba się szwedzkim mediom. Nie ustają one w przypominaniu, że miasto na Śląsku jest oddalone o 300 kilometrów od granicy z Ukrainą, gdzie trwa wojna.
W niedzielę w "Aftonbladet" ukazał się kolejny artykuł na ten temat. "Polska ma w Warszawie nowoczesny stadion. Ale kiedy w styczniu PZPN miał decydować, gdzie rozegrany zostanie ewentualny finał play-offów, Stadion Narodowy służył jako szpital dla chorych na COVID-19. Teraz arena jest miejscem, w którym ukraińscy uchodźcy mogą się zarejestrować i uzyskać polski PESEL. Z tego powodu meczu Polska - Szwecja zostanie rozegrany na Stadionie Śląskim w Chorzowie w południowej części Polski" - wyjaśnili Szwedzi.
Dziennikarze alarmują jednak, że działania rosyjskich wojsk przesunęły się na w okolice Lwowa. Wcześniej Rosjanie koncentrowali się na atakowaniu miast w centralnej oraz wschodniej części kraju. Dla porównania Kijów dzieli od granicy z Polską ponad 600 kilometrów, a Lwów - 70.
"Tak więc Polska - Szwecja zostanie rozegrany na Stadionie Śląskim w Chorzowie na południu Polski, nieco ponad 300 km od granicy z Ukrainą. W sobotę pobliski Lwów został kilkakrotnie zbombardowany przez rosyjskie pociski manewrujące" - czytamy.
O obawy związanie z grą tak blisko działań wojennych zapytany został reprezentant Szwecji Mattias Svanberg. - Jest blisko, ale niezbyt blisko. Czuję się bardzo spokojny. W razie potrzeby jest czas, aby przenieść mecz - powiedział pomocnik Bolonii.
- Często pojawia się temat, o którym mówi się więcej (na spotkaniach drużyn narodowych). To jest coś, z czym nauczyłeś się sobie radzić. Jest to trochę niezwykłe i może wymaga nieco większego skupienia. Nie sądzę, aby raz w dniu meczu miało to na kogokolwiek wpływ - dodał zapytany także, czy sytuacja w Ukrainie wpływa w jakikolwiek sposób na piłkarzy.