Kamil Glik uratował już dziesięć osób. Włosi: Jesteście fantastyczni

Kilka dni temu było głośno o zakupie karetki przez małżeństwo Glików. Pojazd jeździ do Ukrainy po ciężko chore dzieci. Jak mówi Marta Glik w rozmowie ze "Sportowymi Faktami", do tej pory udało się uratować dziesięć osób.

"Historia jest prosta - kupiłem karetkę i mam człowieka, który chce jeździć. Jest ona odpowiednio wyposażona w środku, specjalnie dla ciężko chorych dzieci" - przekazał kilka dni temu Kamil Glik. Informację o wyjątkowym geście obrońcy reprezentacji Polski i jego małżonki opublikowano na profilu na Instagramie "Łączy nas piłka".

 

Teraz jego żona w rozmowie ze "Sportowymi Faktami" opowiedziała o szczegółach zakupu pojazdu. Jak wyznała, karetka pomogła już 10 osobom, a to nie koniec. Po wojnie ma zostać przekazana do użytku dla hospicjum.

- Mąż pokrył 85 proc. całej kwoty. Do zakupu karetki dołożyła się również cała społeczność szkoły British International School of Gdańsk. Zebrane pieniądze przelaliśmy na konto fundacji Sentio, która sfinalizowała zakup samochodu - mówiła Marta Glik.

Kupili karetkę, teraz zbierają na świetlicę

Żona piłkarza wyjawiła też, jaka była jej pierwsze reakcja na wiadomość o wybuchu wojny w Ukrainie. - Ja nie spałam przez pierwsze cztery noce. Siedziałam i płakałam, nie mogłam zrozumieć zła tego człowieka. Jak bezprawie atakuje dzieci, rodziny. I chce zabrać coś, co nie jest jego - podkreśliła Marta Glik. Od początku para zaangażowała się w pomoc naszym wschodnim sąsiadom. Małżeństwo nie tylko zakupiło karetkę, ale finansuje też jedną ze szkół pod Lwowem i angażuje się w świetlicę dla ukraińskich dzieci w Warszawie. 

- Z Fundacją "Sentio", której jestem ambasadorką, na dniach uruchomimy zbiórkę na potrzebne akcesoria. Ja i Kamil udostępnimy link do zbiórki w swoich mediach społecznościowych - kontynuuje. - Uważam, że w grupie siła. Jestem dumna z tego, jak Polacy pomagają. We Włoszech słyszę na każdym kroku: "Wy, Polacy, jesteście fantastyczni". Wszyscy podziwiają postawę naszych obywateli - opowiada.

Więcej o: