Pierwotnie 24 marca reprezentacja Polski miała zagrać z Rosją w półfinale baraży o awans na tegoroczne mistrzostwa świata. Po wykluczeniu "Sbornej" z rywalizacji, a także przełożeniu starcia Szkotów z Ukrainą ustalono, że w czwartek rozegrany zostanie mecz towarzyski z pierwszą z ekip. Pięć dni później Polacy zagrają w finale baraży ze Szwecją lub Czechami.
W rozmowie z "Super Expressem" Grzegorz Lato przyznał, że ten mecz będzie dobrą okazją na przetestowanie pewnych wariantów. - Żaden problem. Przecież mieliśmy grać z Rosją, gdyby nie ich bestialski atak. Nie można siedzieć bezczynnie. Trener Michniewicz musi tych piłkarzy sprawdzić, bo zaraz gramy finał o mundial - powiedział.
Były prezes PZPN-u zwrócił się również do Czesława Michniewicza z prośbą, aby nie oszczędzał kluczowych piłkarzy, choć jest to tylko mecz towarzyski. Jego zdaniem w pierwszej połowie spotkania w Glasgow powinni wystąpić wszyscy najważniejsi zawodnicy.
- Niech nie powtarzają się błędy Sousy z meczu z Węgrami. Michniewicz musi ich obejrzeć i wystawić najsilniejszy skład. Przynajmniej na pierwszą połowę, po przerwie pewnie do kilku zmian dojdzie. Czy w Bayernie Lewandowskiego oszczędzają? Nie za bardzo. Niech zagra w podstawowym składzie, a po pierwszej połowie można go ściągnąć i dać odpocząć - dodał.
Lato włączył się również do dyskusji na temat składu osobowego formacji ofensywnej biało-czerwonych. W obecnym sezonie w znakomitej dyspozycji znajduje się trzech polskich napastników - Robert Lewandowski, Arkadiusz Milik i Krzysztof Piątek.
- Ostatnio Milik i Piątek się dopełniają, jak jeden nie strzela, to drugi trafia do siatki. Jeżeli zagramy dwoma napastnikami, to trener Michniewicz musi zdecydować, kto na treningach prezentuje się lepiej i spojrzeć na te ostatnie mecze ligowe. W ostatni weekend to Milik trafił do siatki, a Piątek nie. Dziennikarze i kibice chcieliby ustalać skład, ale potem pretensje są tylko do trenera - zakończył.